sobota, 13 października 2012

Rozdział 27


Rozdział 27 :
- Masz zamiar tak to zostawić? - zapytała Monika , a ja spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
Podkrążone i zaczerwienione od płaczu oczy, stary dres i pusty wzrok. Czy to aby na pewno ja?
-Chyba tak
- I co masz w planach robić po powrocie? - dopytywała przyjaciółka – Zostawisz to wszystko co jest tutaj?
- Zostawię , w końcu nic mnie tu nie trzyma – kolejna odpowiedź bez emocji z mojej strony – Już nic mnie tu nie trzyma
- A on ? Przecież jest całym Twoim światem
- Był całym moim światem – i znowu to cholerne uczucie. Jakby ktoś wbijał mi nóż w serce i wyjmował i znowu wbijał . Tak cały czas.
- Daj sobie jeszcze czas. Czas leczy rany – próbowała mnie przekonać Monika
- Czas leczy rany ? Żartujesz sobie? - prychnęłam ironicznie – Minął miesiąc i spójrz na mnie. Akurat w moim przypadku czas działa na niekorzyść .

Ktoś potrząsnął mną delikatnie, a ja zerwałam się . No tak, przecież jestem w samolocie.
- Zaraz lądujemy – Zayn uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę , a ja położyłam głowę na jego ramieniu-Miałaś przyjemny sen ?
- Nawet tak – odparłam i blado się uśmiechnęłam
Tak jakby film mi się urwał. Kilka godzin mojego życia przeleciało ,a ja nawet nie zauważyłam kiedy. Wylądowaliśmy ,pojechaliśmy do hotelu, rozpakowaliśmy rzeczy, odświeżyliśmy się i już był wieczór.
- Idziemy się gdzieś przejść? - zaproponował Zayn po kolacji
- Do windy i z powrotem? - wyjechałam z moją błyskotliwą propozycją
- Ej , ej - pogroził mi palcem po czym chwycił za rękę i wyciągnął z hotelowego pokoju
- Właśnie dlatego to powiedziałam. I tak nie ma znaczenia co zaproponuję, tutaj robimy po twojemu
- Tak ?- zapytał wyraźnie ucieszony – Jeszcze pożałujesz ,że to powiedziałaś
- Już żałuję .
Lubię to. Ilekroć krzyczę , piszczę , proszę żeby przestał to lubię jak goni mnie po plaży, łapie w pasie, okręca dookoła i upada razem ze mną na piach całując gdzie popadnie. Usiedliśmy na piasku i patrzyliśmy w morze. Zayn objął mnie ramieniem. Kilka par spacerowało po plaży, kilka rodzin właśnie zbierało się do domów, grupki znajomych głośno się śmiały. Nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Wreszcie można odpocząć
- Dlaczego akurat Grecja ? -spytałam
- Bo kiedyś powiedziałaś ,że chcesz tutaj przyjechać.
- To było jakieś 5 lat temu – sięgnęłam pamięcią do tej rozmowy w chłopcami. Mówiliśmy gdzie chcielibyśmy się wybrać z naszą miłością, oni byli za Paryżem, a ja za Grecją. Nie wiem czemu. Od zawsze wydawały mi się kuszące wieczorne spacery po tym gorącym państwie
- A widzisz, marzenia się spełniają – pocałował mnie w czoło i zaczął się śmiać
- W moim przypadku Ty jesteś na to największym dowodem.
Wracając do hotelu przechodziliśmy obok jednej z dyskotek.
- Wchodzimy? - wskazałam głową na mocno oświetlony budynek, z którego słychać było muzykę
- Skoro chcesz – Zayn pociągnął mnie za rękę i stanęliśmy do kolejki
Kilka dziewczyn rozpoznało chłopaka i słodko się do niego uśmiechały. Odwzajemnił uśmiech i mocniej mnie do siebie przytulił całując w czoło, dziewczyny posłały mi wymuszony uśmiech, za to ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się najbardziej triumfalnie jak tylko mogłam.
- Umieram Zayn, umieram – marudziłam kiedy w środku nocy wracaliśmy do hotelu – Nogi mi odpadają.
Zayn przerzucił mnie przez ramie i zaczął nieść do hotelu . Głośno rozmawialiśmy i się śmialiśmy, kilka osób wyszło do okna i zaczęło po nas krzyczeć, ale nie zrozumieliśmy ani słowa po grecku, więc jeszcze bardziej zaczęliśmy hałasować.
- Uwielbiam Cie wariacie, wiesz? - popchnęłam Zayna w windzie i pocałowałam go namiętnie.
Winda stanęła ,a my popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem
- Nie żebym zwalał na kogoś winę – zaczął mój mężczyzna – Ale to Twoja wina
Popatrzyłam na niego przepraszająco i nacisnęłam alarmowy przycisk .
- To chyba nic nie da. Jest środek nocy – wycedził przez śmiech Zayn – Zostajemy tu na noc
- No świetnie – mruknęłam pod nosem
OCZAMI ZAYN`A
Światło rażące mnie w oczy sprawiło ,że się obudziłem . Było dość ciemno, a ktoś natarczywie świecił mi latarką w oczy
- Cholera - zakląłem pod nosem
- Naprawiliśmy winde – odezwał się starszy mężczyzna – Prosze wracać do pokoju
Starałem się delikatnie obudzić Lily, ale w odpowiedzi przewróciła się na drugi bok i kazała siedzieć cicho, bo jest środek nocy. Trafne spostrzeżenie , kotku.
- Przepraszamy za awarie – pracownik hotelu uśmiechnął się i odszedł, wcześniej życząc dobrej nocy.
Otwierając nogą drzwi naszego hotelowego mieszkania stwierdziłem ,że jestem u szczytu spełniania swoich marzeń. Odruchowo popatrzyłem na nią, na moje największe szczęście , przykryłem ją kołdrą i odgarnąłem kosmyk włosów spadających na twarz. Kładąc się obok niej wiedziałem, że szybko nie zasnę. Znowu zajęła moje myśli na całą noc
- Wstawaj kochanie ! - dochodził do mych uszu melodyjny głos blondynki ,a na ustach czułem smak jej słodkich ust – Wstawaj, no wstawaj
- Która godzina?
- Dochodzi 10 – oświadczyła tonem jakby już był wieczór, my byśmy zmarnowali cały dzień na leżeniu w pokoju
- Dopiero 10 – powiedziałem bardziej do siebie niż do niej, a ona prychnęła
Objąłem ją i przyciągnąłem mocniej do siebie. Głaskałem ją po głowie i razem się wygłupialiśmy. Mając złączone dłonie ,rozłączaliśmy je i złączaliśmy żeby przepuszczać promyki słoneczne przez palce.
Blondynka wyciągnęła mnie na plaże. Właściwie dobry pomysł, na zwiedzanie i tak jest za gorąco, więc może wieczorem gdzieś skoczymy. Lily okręciła piłkę do siatkówki w ręce i podała ją dziewczynie, która po nią przybiegła.
- Idź z nimi zagrać – szturchnąłem ją w ramie i wskazałem palcem na boisko do plażówki
- Serio ? - zdziwiła się, ale była zadowolona z tej propozycji
- Jasne , leć – odparłem i sam powoli zacząłem się za nią zbierać, dziewczyna momentalnie wskoczyła w szorty i pognała do dwóch chłopaków i dziewczyny pytając czy może z nimi zagrać.
Lily grała w parze z umięśnionym blondynem, co prawda udawałem,że mi to nie przeszkadza, ale jednak nie było mi to na rękę. Tak właściwie dlaczego przestała grać? To sprawia jej tyle radości , uśmiech od razu wita na jej twarzy,a kiedy widzę ile przyjemności sprawia jej tarzanie po piasku i rzucanie do piłki to mam ochotę każdego dnia kazać jej grać i zaprowadzać na boisko. Zrezygnowała ze swojego marzenia żeby być w Anglii. Wyjeżdżając z Polski pożegnała się z siatkówką. Co prawda, w UK też może grać, jednak to nie to samo.
- Dlaczego to zostawiłaś ? - zapytałem kiedy wracaliśmy do hotelu
- Siatkówkę ? Właściwie to nie wiem – uśmiechnęła się – Nie mam odpowiednich warunków do tego sportu. Może kiedyś zacznę grać,rekreacyjnie, dla przyjemności
- Wiesz,że czasami za długo coś odkładamy na potem
- Wiesz, że nie zostawię Ciebie. A tutaj grać nie będę. Do Polski nie wrócę – zmieniła ton i definitywnie dała mi do zrozumienia ,że koniec już tej rozmowy.
Chcąc wyciągnąć miłość swojego życia musiałem użyć bardzo dobrych argumentów, bo nic jej nie przekonywało do opuszczenia hotelu
- O nie – przewróciła oczami – Wracamy do hotelu
Chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie namiętnie całując
- Nigdzie nie wracamy – wyszeptałem do jej ucha – Idziemy się przejść
Miło spędziliśmy czas spacerując po uroczych uliczkach . W drodze do hotelu poszliśmy na romantyczną kolacje z lampką wina .
- Co jest? - zapytałem kiedy Lily zaczęła się śmiać
- Przypomniało mi się coś – machnęła ręką i wstała ze swojego miejsca siadając mi na kolanach, po czym zapytała czy możemy już wrócić do hotelu.
Pełno ludzi było na dworze w imprezowych nastrojach z powodu festynu
- Zakochani – pociągnęła mnie za rękę blondynka i pokazała na starsze małżeństwo , które wolno spacerując trzymało się pod ręce i pogrążeni w rozmowie świata za sobą nie widzieli
- Na pewno nie tak jak my – odpowiedziałem i podniosłem ją przerzucając przez ramie
- Puszczaj wariacie !- krzyczała Lily i waliła mnie pięściami po plecach – Już wolne na barana
Wedle życzenia, reszte drogi urocza dziewczyna spędziła na moich plecach. Kilka osób zrobiło nam zdjęcia, kilka fanek zaczepiło o wspólne zdjęcie, a starsze małżeństwa uśmiechały się serdecznie zerkając na nas .
- Jednak warto było wyjść – Lily stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek – Dziękuję za wspaniały wieczór
- Nie ma sprawy . Panie przodem – odparłem i przepuściłem ją w drzwiach do pokoju
- Lecę pod prysznic – krzyknęła i zniknęła za drzwiami łazienki , a ja odpaliłem laptopa i zacząłem przeglądać kilka stron .
W końcu Lily opuściła łazienkę i ja mogłem się w końcu odświeżyć. Kiedy wyszedłem byłem totalnie zdziwiony. W pokoju było ciemno, a zapachowe świeczki nadawały romantycznego klimatu i napełniały pokój waniliową wonią.
- Kocham Cie – Lily podeszła do mnie ,wspięła się na palce i namiętnie pocałowała.
Ręce splotła na moim karku, a nogi owinęła wokół mojego pasa. Przemierzając pół pokoju trafiliśmy na łóżko
- Jesteś gotowa? - zapytałem, a na jej twarzy malowało się wiele uczuć.


______________________________
W końcu dodaje. Nie bijcie, wiem ,że ostatni rozdział był miesiąc temu . Chcę Wam serdecznie podziękować za to ,że dalej czytacie tego bloga. Kontakt do mnie macie po prawej stronie. Do następnego razu <3