sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 29


Rozdział 29:
Oczami Moniki :
Tak właściwie to nie wierzyłam kiedy wczoraj wieczorem Niall wpadł do domu i oświadczył ,że mam się spakować ,bo lecimy z rana do Irlandii. Śmiejąc się przytaknęłam i zmieniłam temat. A teraz, już raz na zawsze , zapamiętam ,że nie mogę brać takiego tonu jego głosu jako żart. To bardziej rozkaz, informacja,że coś jest do wykonania i musi tak być. Po dwóch godzinach leżenia na kanapie oberwało mi się za lenistwo. W trybie natychmiastowym zebrałam cztery litery z kanapy i poszłam spakować walizkę. Niall nerwowo biegał po domu i próbował zebrać wszystkie potrzebne mu rzeczy.
- Monika ja przepraszam – usiadł na skraju łóżka i zrobił smutną minkę – Ja tylko strasznie się denerwuję
- Ty ? Ciekawe czym ? To chyba ja powinnam
- No nie tylko Ty – cmoknął na pożegnanie i wybiegł z pokoju w dalszym poszukiwaniu rzeczy.
Czekając na lotnisku mój telefon zaczął wibrować. Lily pyta czy wpadnę na ploteczki wieczorem,bo oni właśnie wylądowali, o ironio. Ja właśnie zaraz wsiadam do samolotu, za tydzień mała będą ploteczki, nie dzisiaj.
Siedząc w samolocie , spoglądając przez okno i trzymając dłoń Nialla denerwowałam się. Znakomicie się dopełniamy, wczoraj to on był kłębkiem ,a dzisiaj jest pieprzoną oazą spokoju , kiedy ja denerwuję się maksymalnie. Moje myśli skupiają się na mamie blondyna. A raczej na tym co o mnie pomyśli, czy mnie zaakceptuje, polubi . W końcu mamy się poznać, w końcu Niall przedstawi mnie oficjalnie swojej rodzicielce jako partnerkę. Nie myślałam, że to takie stresujące. Swoją drogą mógł mi powiedzieć wcześniej, przynajmniej psychicznie bym się przygotowała.
- Będzie dobrze, polubi Cie – szepnął i pocałował mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- No nie bój się – dodawał mi wiary w siebie kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod,jak się domyślam,jego rodzinnym domem
- Łatwo mówić – blado się uśmiechnęłam ,a on się zaczął śmiać – Dzięki za zrozumienie.
- W końcu jesteście ! - ciepło przywitała nas Maura i pierwsze co zrobiła to ucałowała i utuliła blondyna, a później przytuliła mnie
- Miło Cie w końcu poznać - uśmiechnęła się promiennie co dodało mi odwagi.
- Panią też - odwzajemniłam uśmiech, a ona zaczęła się śmiać
- Żadna Pani ! - machnęła ręką – Mów mi Maura. A zresztą, niedługo i tak będziesz nazywać mnie mamą – teraz przeniosła swój wzrok na Nialla, który trzymał mnie za rękę i lekko się zawstydził – Prawda, synku ?
- Em.. Mamo .. No – Irlandczyk próbował odpowiedzieć swojej mamie,ale nie wyszło mu to ,a my z Maurą zaczęłyśmy się śmiać.
Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo. Myślałam ,że będę musiała  bardzo starać o jej akceptacje,a tu proszę bardzo. Na starcie Maura zdobyła moje serce, a ja jej.
- Jak Wam się układa? - zapytała kiedy zostałyśmy same w domu ,bo Niall poszedł do sklepu
- Bardzo dobrze – odparłam szczerze i ogarnęła mnie wielka radość. Kiedyś tam, najwidoczniej wygrałam los na loterii. Moje życie jest wspaniałe, ponieważ mam wspaniałego mężczyznę przy boku , z którym chciałabym układać plany na daleką przyszłość
- Niall świata poza Tobą nie widzi – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety, na te słowa zarumieniłam się i zaczęłam śmiać
- No cóż – bezradnie rozłożyłam ręce – Jak widać to działa w dwie strony .
Wieczorem poszłam z Niallem na spacer. Oczywiście zastał nas deszcz, ale to nie przeszkadzało dziewczynom, które zobaczyły chłopaka przez okna i wybiegły w bluzce na ramiączkach i szortach żeby tylko porozmawiać ze swoim idolem. To poświęcenie nawet jest w pewien sposób urocze.
 - Wracajcie do domu dziewczyny, przeziębicie się. Zrobiło się dość chłodno – Nialler zadbał o nie, na co odpowiedziały zbiorowym „aaaaaaaaaaw” i wróciły do domów.

- Aaaaaaaaaaaaaw – przedrzeźniałam go w drodze do domu – Może mną też się tak zaopiekujesz
- Ale przestań no ! - zrobił smutną minkę i próbował przekupić mnie żebym już mu nie dokuczała – Moja mama zrobi Ci jedzenie, dużo jedzenia.
- No, w sumie – dobra propozycja Horan, dobra. Trafiłeś w moje gusta – Ej,no ! Chwileczkę . Co Ty się mamą wysługujesz? O nie, nie ma tak łatwo. Musisz się postarać.
- Przecież ja nie będę Ci robił jedzenia
- A może jednak ? - negocjowałam, przecież chodziło o jedzenie, a nie o jakąś błahą rzecz.
- Ale ja to zjem zanim doniosę do Ciebie . - tłumaczył się .
- To się postarasz, nie ? Dla mnie.
- Nie no.. Nie wiem.. - miotał się w swojej odpowiedzi
- Dobrze,że ja wiem gdzie dzisiaj śpisz. A raczej , gdzie dzisiaj nie śpisz – poinformowałam go i weszłam do domu , po przywitaniu z mamą chłopaka ruszyłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem .
- A Wam co ? - słyszałam jak po drugiej stronie drzwi rodzicielka pyta Nialla
- Obraziła się ! - pożalił się
- Och kochanie , o co ? - spytała z tą matczyną troską w głosi
- O jedzenie ! Bo nie chciałem jej zrobić !
- O matko.. Stworzeni dla siebie, jak Boga kocham – odparła i ruszyła ku schodom,bo już po chwili było słychać jej kroki na nich
- Kochanie, otwórz – wolał Niall z korytarza
- Nie, kochanie. Nie dzisiaj. Dobrej nocy życzę – odparłam i położyłam się do łóżka. Kto wie , może jutro jak wstanę będzie czekało na mnie śniadanie ?
OCZAMI LILY :
- Gdzie jest Monika ? - spytałam kiedy wsiadaliśmy do auta – No i Niall ?
- A kto ich wie? - pytaniem na pytanie, fajnie Malik.
- A my gdzie się wybieramy ?
- Do Bradford misiu, do Bradford – odparł z tym swoim jakże nienagannym uśmiechem
- W końcu odwiedzę rodziców ! - ucieszyłam się.
- W końcu nas zobaczą jako parę na własne oczy! - cmoknął w moją stronę
- Co ? - spytałam i usiadłam bokiem do kierunku jazdy, a Zayn skoncentrowany na drodze wyglądał bardzo kusząco – No, ale.. To wiesz.. No bo..
- Przecież to żadna wielka sprawa, obydwoje znamy swoich rodziców, chodzi bardziej o to żeby oni nas poznali jako parę. - wyjaśnił i odnalazł swoją dłonią moją dłoń i pocałował
- Ale co jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią ? - panika, panika, panika
- Oni Cie uwielbiają ! - roześmiał się
- Wiem,ale mogą mnie nie polubić jako Twoją partnerkę .
W trakcie podróży Zayn tłumaczył mi ,że tak raczej nie będzie. Rozwiało to moje wątpliwości, nie do końca , ale zawsze coś.
- U mnie nikogo nie ma – powiedział kiedy zaparkowaliśmy i spojrzał na podjazd przed domem- To idziemy do Ciebie, rodzinka chyba siedzi.
- Dla mnie lepiej – odparłam i złapałam jego rękę. A jednak, rodzinki nie było. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam drzwi.
- Ładnie – pochwalił mnie – Ja o tym nie pomyślałem.
- Nic nowego ,kocie.
Wyszliśmy do ogrodu i tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać.
- Takie troche zadupie, co ? - szturchnął mnie mulat
- Troche tak, ale .. Przynajmniej jest tu spokój .
- Co prawda ,to prawda – wstał i podał mi rękę – Chodź, Twoi rodzice już wrócili.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu. Rodzice się ucieszyli,no i rzecz jasna domyślili po co przyjechaliśmy. Cieszyli się, zaakceptowali to już dawno. A tak właściwie jak mieliśmy po naście lat
- James ! Dzwoń do Trischy ! Wygraliśmy ! - ożywiła się mama, a my z Zaynem spojrzeliśmy na nią pytająco – Och, taki mały zakład rodzin, my obstawialiśmy,że jeszcze w tym tygodniu przyjedzie i nam o tym powiecie, a Malikowie,że nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Dzięki mamo - burknęłam,a Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- No my chyba musimy lecieć – zebrał się z kanapy mój partner i pożegnał z moimi rodzicami – Musimy jeszcze wpaść tam obok .
Powiało chłodem kiedy tylko znaleźliśmy się przed domem, mimo iż to tylko parę kroków bardziej wtuliłam się w Zayna.
- Panie przodem – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka uśmiechając się serdecznie, co dodało mi pewności siebie.
Zaraz zlecieli się jego rodzice i dwie siostry. Safaa wyrosła, już nie jest tą małą dziewczynką ,którą tak doskonale pamiętałam,a Waliyha ? Bez dwóch zdań nie może odpędzić się od wielbicieli . Co Zayn, wszystko zostaje w rodzinie, prawda?
- Jak się cieszę ,że będę miała taką cudowną synową ! - przytuliła mnie mama Zayna, no cześć mamusiu. Och, teściowa najlepsza na świecie się szykuję
- Nie zepsuj tego synu – poklepał mojego przystojniaka po ramieniu teść.
Posiedzieliśmy z godzinę w salonie, a później dziewczyny porwały mnie do pokoju Waliyha . Ploteczki,ploteczki . Damski wieczór, zdecydowanie nam trzem to się przyda. Ktoś zapukał do drzwi , a my właśnie zwijałyśmy się na łóżku ze śmiechu
- Proszę !- zawołała Safaa
- Wyjazd ! - krzyknęła
Waliyha na widok brata
- Sorry, zaraz się zmywam. Wpadłem się tylko pożegnać – podszedł do mnie i czuje mnie pocałował po czym poszedł w stronę drzwi i na koniec odwrócił się pokazując sześciopak piw i informując mnie ,że idzie do kumpla
- Tylko grzecznie tam ! - zawołałam za nim i wróciłam do rozmowy z dziewczynami . Szykuje się długa noc!
OCZAMI MONIKI :
Zeszłam rano na śniadanie, a właściwie w południe. Na lodówce przywitał mnie liścik, który zostawiła Maura. Wróci wieczorem z pracy i życzy nam miłego dnia.
- Dzień dobry – przytulił mnie i pocałował w szyję – Kochanie.
- Dzień dobry. Umieram z głodu , jesz coś?
- Tak – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie – Ciebie.
Przywarł do mnie,całował, pragnął mnie. Nawet już śniadania mi się odechciało. Pragnęłam go w takim samym stopniu jak on mnie. Jęknęłam z niezadowolenia kiedy usadził mnie na blacie i odsunął się .
- Mogę tam wejść? - wyszeptał .
- A robi to jakąś różnicę czy się zgodzę czy nie ?
- Nie bardzo – odpowiedział i znowu czułam jego ciało tak blisko mojego.
Znakomite rozpoczęcie dnia.

_______________________________
W końcu dodaje. Jak dla mnie - jest beznadziejny. Nie potrafię już pisać. Mam nadzieję,że aż totalnie tego nie zwaliłam. Kochani, udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego nowego roku. Życzę Wam żeby 2013 był lepszy. Życzę Wam żebyście spełniali swoje marzenia i nigdy nie tracili wiary w to, jakimi wspaniałymi ludźmi jesteście.

czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 28


Rozdział 28
Przecząco pokręciła głową, a ja pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie
- Nic się nie stało , mała – wyszeptałem do jej ucha kiedy leżała na mojej klatce piersiowej i biła się z myślami . - To nie Twoja wina
- A kogo ? - podniosła się i spojrzała na mnie – To ze mną jest coś nie tak – w trybie natychmiastowym zebrała się z łóżka i pobiegła do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Usiadłem na łóżku i twarz schowałem w dłonie wzdychając dość głośno. Czułem się lekko zawiedziony, gdyż Lily rozbudziła we mnie dzisiaj bardziej niż zwykle nutkę pożądania .
- Otwórz kochanie – przekonywałem ją stojąc pod drzwiami łazienki , a w odpowiedzi dostając za każdym razem zdecydowane „NIE” - Przecież w końcu będziesz musiała wyjść
- Kiedyś – odparła i pociągnęła nosem
- Nie płacz mała i chodź tu do mnie - przekonywałem ją dłuższą chwile aż w końcu usłyszałem strzyknięcie zamka i blondynka wpadła prosto w moje ramiona.
- Przepraszam – spojrzała mi w oczy, to wyglądało na szczere przeprosiny
- Nic się nie stało – wypowiedziałem i pożałowałem tego, bo obrzuciła mnie spojrzeniem ,którego nie chciałem nigdy poczuć – Wspólnie sobie z tym poradzimy.
Z pozoru nie do złamania dziewczyna, wiecznie pełna radości, roztrzepana , zawsze uśmiechnięta. Cóż pozory. Jest krucha wrażliwa,a teraz leży zadręczając się myślami , a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie mogę nic z tym zrobić teraz, co nie wyklucza opcji naprawienia tego w przyszłości.
~~
Teraz, siedząc w samolocie do Anglii i analizując wakacje w Grecji, dochodzę do wniosku,że był to najlepszy wolny czas jaki dotychczas spędziłem. Rozkoszując się wolnymi chwilami z ukochaną zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej i to dzięki mnie poznała smak prawdziwej miłości fizycznej jeszcze przed końcem wyjazdu.
OCZAMI LILY :
Czytając różne gazety, słuchając o wymarzonym pierwszym razie w pokoju, z aromatycznymi świecami, płatkami róż – zaczynam się śmiać. Nie miejsce powinno być wyjątkowe, ale osoba, z którą zdecydujemy się to zrobić.
- Zayn ? - zapytałam i stanęłam naprzeciw niego – Jesteś pewien,że chcesz już wracać do hotelu? - przygryzłam dolną wargę i przybliżyłam się bliżej do niego.
Rozglądnął się, ludzi już nie było, w końcu dochodziła północ ,więc każdy już dawno zmył się stąd. Wszyscy prócz nas. Jeszcze przez kilka uderzeń serca walczył ze sobą, a potem gdy miękko i pytająco dotknęłam jego ust, porwał mnie na ręce , a potem cisnął na piasek. Czułam na sobie jego szczupłe i umięśnione ciało, a w środku ? Narastające pożądanie. Byłam gotowa. Czułam to. Zaśmiałam się kiedy szukał ustami moich ust. W końcu chwycił moją twarz w swoje dłonie i pocałował jak nigdy. Wszyscy zawodowi uwodziciele – oficjalnie możecie się chować, przy Maliku żadnych szans nie macie. Prawie mdlałam z rozkoszy kiedy jego usta naznaczały ślady na moim ciele. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na nic więcej niż całowanie, a wina w tym duża moja. Aż do teraz. Aż do tej chwili . Garnęliśmy się do siebie bardziej i bardziej, nawet nie zauważyliśmy kiedy zatraciliśmy się w tym szaleństwie do końca, a moja letnia sukienka , którą narzuciłam na strój kąpielowy kiedy wychodziliśmy na plażę leżała gdzieś kawałek dalej od nas. Zdarłam t-shirt z jego ramion, a on gorączkowo rozpinał spodnie i już szukał tego miejsca gdzie mógłby dać upust swojemu pożądaniu , kiedy nagle znieruchomiał .
- Tak – wyszeptałam chora z miłości i pożądania, które przejęło wszystkie moje zmysły ,wprost do jego ucha – Tak.
Jednym silnym ruchem wbił się w moja płeć, naparłam na jego podbrzusze lędźwiami i wbiłam paznokcie w plecy ,z pewnością zostawiając jakiś ślad. Krzyknęłam z bólu i kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Teraz będzie tylko lepiej – wypowiedział wprost do mojego ucha, a mnie pozostawało mu tylko uwierzyć.
Pierwszy raz. Tyle się o tym czyta, tyle się o tym mówi. Wiedziałam,że będzie bolało. Jednak byłam gotowa. Byłam gotowa zrobić to mimo bólu z mężczyzną , na którego punkcie szalałam nie od dziś. Całując moją szyję i usta, zaczął powoli, delikatnie, czule , a później coraz gwałtowniej i zachłanniej brać mnie , brać moje ciało w posiadanie .Pojękiwałam z rozkoszy , którą było mi dane doświadczyć.
- Mam nadzieję,że już odpoczęłaś po ostatnim , bo ja – uśmiechnął się zadziornie, kiedy opanowaliśmy oddechy i odpoczęliśmy – Już jestem gotowy.
I tak bez opamiętania przez całą noc kochaliśmy się na plaży. Późno w nocy lub ,jak kto woli, bardzo wczesnym rankiem leżeliśmy obok siebie zmęczeni, syci siebie, szczęśliwy, przykryci jedynie koszulką. Wtuliłam się w jego pierś, słyszałam jego powolny oddech, silne bicie serca, serca – które biło tylko dla mnie. Słowa „ Kocham Cię” padły i z jego i z mojej strony tej nocy tyle razy ,że nie sposób zliczyć. Leżąc na plaży, tak beztrosko , obserwowaliśmy wschód słońca.
- Chodź kochanie, czas wracać – ucałował moje obojczyki – Jeszcze nas tu ktoś zobaczy.
Już ubrani, chwyciliśmy się za ręce i w ciszy wróciliśmy do hotelu. Była to dobra cisza.
- Dziękuję – wyznał kiedy weszliśmy do hotelowego pokoju, a ja w odpowiedzi się uśmiechnęłam. To chyba ja powinnam podziękować. Za cierpliwość , za wszystko.
Tak właśnie wyglądał jeden z ostatnich dni moich wakacji, najlepszych wakacji z najlepszym mężczyzną , którego dane mi było spotkać na mojej życiowej drodze.
- O czym myślisz, Lil ? - zapytał ochrypniętym , zaspanym głosem kiedy ujrzał malujący się na mojej twarzy uśmiech , tuż po przebudzeniu się na pokładzie samolotu.
- O Tobie – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu, a on już po chwili gładził mnie kciukiem po głowie.

_______________________________
ten .. tego.. No , dodaje. Chyba czekaliście na TĄ SCENĘ dość długo , co ? Mam pewne przeczucie ,że zwaliłam to. Przepraszam, ale nie mam doświadczenia w pewnych sprawach i trudno mi o tym pisać. Dodaje dzisiaj, bo w weekend pewnie nie znalazłabym czasu,a  korzystając z okazji,że w końcu dokończyłam ten 28  to mam taką dla Was niespodziankę . Jeśli chodzi o kontakt do mnie - macie po prawej stronie.
WAŻNE : nowy rozdział na http://there-is-nobody-else.blogspot.com/ 

sobota, 13 października 2012

Rozdział 27


Rozdział 27 :
- Masz zamiar tak to zostawić? - zapytała Monika , a ja spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
Podkrążone i zaczerwienione od płaczu oczy, stary dres i pusty wzrok. Czy to aby na pewno ja?
-Chyba tak
- I co masz w planach robić po powrocie? - dopytywała przyjaciółka – Zostawisz to wszystko co jest tutaj?
- Zostawię , w końcu nic mnie tu nie trzyma – kolejna odpowiedź bez emocji z mojej strony – Już nic mnie tu nie trzyma
- A on ? Przecież jest całym Twoim światem
- Był całym moim światem – i znowu to cholerne uczucie. Jakby ktoś wbijał mi nóż w serce i wyjmował i znowu wbijał . Tak cały czas.
- Daj sobie jeszcze czas. Czas leczy rany – próbowała mnie przekonać Monika
- Czas leczy rany ? Żartujesz sobie? - prychnęłam ironicznie – Minął miesiąc i spójrz na mnie. Akurat w moim przypadku czas działa na niekorzyść .

Ktoś potrząsnął mną delikatnie, a ja zerwałam się . No tak, przecież jestem w samolocie.
- Zaraz lądujemy – Zayn uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę , a ja położyłam głowę na jego ramieniu-Miałaś przyjemny sen ?
- Nawet tak – odparłam i blado się uśmiechnęłam
Tak jakby film mi się urwał. Kilka godzin mojego życia przeleciało ,a ja nawet nie zauważyłam kiedy. Wylądowaliśmy ,pojechaliśmy do hotelu, rozpakowaliśmy rzeczy, odświeżyliśmy się i już był wieczór.
- Idziemy się gdzieś przejść? - zaproponował Zayn po kolacji
- Do windy i z powrotem? - wyjechałam z moją błyskotliwą propozycją
- Ej , ej - pogroził mi palcem po czym chwycił za rękę i wyciągnął z hotelowego pokoju
- Właśnie dlatego to powiedziałam. I tak nie ma znaczenia co zaproponuję, tutaj robimy po twojemu
- Tak ?- zapytał wyraźnie ucieszony – Jeszcze pożałujesz ,że to powiedziałaś
- Już żałuję .
Lubię to. Ilekroć krzyczę , piszczę , proszę żeby przestał to lubię jak goni mnie po plaży, łapie w pasie, okręca dookoła i upada razem ze mną na piach całując gdzie popadnie. Usiedliśmy na piasku i patrzyliśmy w morze. Zayn objął mnie ramieniem. Kilka par spacerowało po plaży, kilka rodzin właśnie zbierało się do domów, grupki znajomych głośno się śmiały. Nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Wreszcie można odpocząć
- Dlaczego akurat Grecja ? -spytałam
- Bo kiedyś powiedziałaś ,że chcesz tutaj przyjechać.
- To było jakieś 5 lat temu – sięgnęłam pamięcią do tej rozmowy w chłopcami. Mówiliśmy gdzie chcielibyśmy się wybrać z naszą miłością, oni byli za Paryżem, a ja za Grecją. Nie wiem czemu. Od zawsze wydawały mi się kuszące wieczorne spacery po tym gorącym państwie
- A widzisz, marzenia się spełniają – pocałował mnie w czoło i zaczął się śmiać
- W moim przypadku Ty jesteś na to największym dowodem.
Wracając do hotelu przechodziliśmy obok jednej z dyskotek.
- Wchodzimy? - wskazałam głową na mocno oświetlony budynek, z którego słychać było muzykę
- Skoro chcesz – Zayn pociągnął mnie za rękę i stanęliśmy do kolejki
Kilka dziewczyn rozpoznało chłopaka i słodko się do niego uśmiechały. Odwzajemnił uśmiech i mocniej mnie do siebie przytulił całując w czoło, dziewczyny posłały mi wymuszony uśmiech, za to ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się najbardziej triumfalnie jak tylko mogłam.
- Umieram Zayn, umieram – marudziłam kiedy w środku nocy wracaliśmy do hotelu – Nogi mi odpadają.
Zayn przerzucił mnie przez ramie i zaczął nieść do hotelu . Głośno rozmawialiśmy i się śmialiśmy, kilka osób wyszło do okna i zaczęło po nas krzyczeć, ale nie zrozumieliśmy ani słowa po grecku, więc jeszcze bardziej zaczęliśmy hałasować.
- Uwielbiam Cie wariacie, wiesz? - popchnęłam Zayna w windzie i pocałowałam go namiętnie.
Winda stanęła ,a my popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem
- Nie żebym zwalał na kogoś winę – zaczął mój mężczyzna – Ale to Twoja wina
Popatrzyłam na niego przepraszająco i nacisnęłam alarmowy przycisk .
- To chyba nic nie da. Jest środek nocy – wycedził przez śmiech Zayn – Zostajemy tu na noc
- No świetnie – mruknęłam pod nosem
OCZAMI ZAYN`A
Światło rażące mnie w oczy sprawiło ,że się obudziłem . Było dość ciemno, a ktoś natarczywie świecił mi latarką w oczy
- Cholera - zakląłem pod nosem
- Naprawiliśmy winde – odezwał się starszy mężczyzna – Prosze wracać do pokoju
Starałem się delikatnie obudzić Lily, ale w odpowiedzi przewróciła się na drugi bok i kazała siedzieć cicho, bo jest środek nocy. Trafne spostrzeżenie , kotku.
- Przepraszamy za awarie – pracownik hotelu uśmiechnął się i odszedł, wcześniej życząc dobrej nocy.
Otwierając nogą drzwi naszego hotelowego mieszkania stwierdziłem ,że jestem u szczytu spełniania swoich marzeń. Odruchowo popatrzyłem na nią, na moje największe szczęście , przykryłem ją kołdrą i odgarnąłem kosmyk włosów spadających na twarz. Kładąc się obok niej wiedziałem, że szybko nie zasnę. Znowu zajęła moje myśli na całą noc
- Wstawaj kochanie ! - dochodził do mych uszu melodyjny głos blondynki ,a na ustach czułem smak jej słodkich ust – Wstawaj, no wstawaj
- Która godzina?
- Dochodzi 10 – oświadczyła tonem jakby już był wieczór, my byśmy zmarnowali cały dzień na leżeniu w pokoju
- Dopiero 10 – powiedziałem bardziej do siebie niż do niej, a ona prychnęła
Objąłem ją i przyciągnąłem mocniej do siebie. Głaskałem ją po głowie i razem się wygłupialiśmy. Mając złączone dłonie ,rozłączaliśmy je i złączaliśmy żeby przepuszczać promyki słoneczne przez palce.
Blondynka wyciągnęła mnie na plaże. Właściwie dobry pomysł, na zwiedzanie i tak jest za gorąco, więc może wieczorem gdzieś skoczymy. Lily okręciła piłkę do siatkówki w ręce i podała ją dziewczynie, która po nią przybiegła.
- Idź z nimi zagrać – szturchnąłem ją w ramie i wskazałem palcem na boisko do plażówki
- Serio ? - zdziwiła się, ale była zadowolona z tej propozycji
- Jasne , leć – odparłem i sam powoli zacząłem się za nią zbierać, dziewczyna momentalnie wskoczyła w szorty i pognała do dwóch chłopaków i dziewczyny pytając czy może z nimi zagrać.
Lily grała w parze z umięśnionym blondynem, co prawda udawałem,że mi to nie przeszkadza, ale jednak nie było mi to na rękę. Tak właściwie dlaczego przestała grać? To sprawia jej tyle radości , uśmiech od razu wita na jej twarzy,a kiedy widzę ile przyjemności sprawia jej tarzanie po piasku i rzucanie do piłki to mam ochotę każdego dnia kazać jej grać i zaprowadzać na boisko. Zrezygnowała ze swojego marzenia żeby być w Anglii. Wyjeżdżając z Polski pożegnała się z siatkówką. Co prawda, w UK też może grać, jednak to nie to samo.
- Dlaczego to zostawiłaś ? - zapytałem kiedy wracaliśmy do hotelu
- Siatkówkę ? Właściwie to nie wiem – uśmiechnęła się – Nie mam odpowiednich warunków do tego sportu. Może kiedyś zacznę grać,rekreacyjnie, dla przyjemności
- Wiesz,że czasami za długo coś odkładamy na potem
- Wiesz, że nie zostawię Ciebie. A tutaj grać nie będę. Do Polski nie wrócę – zmieniła ton i definitywnie dała mi do zrozumienia ,że koniec już tej rozmowy.
Chcąc wyciągnąć miłość swojego życia musiałem użyć bardzo dobrych argumentów, bo nic jej nie przekonywało do opuszczenia hotelu
- O nie – przewróciła oczami – Wracamy do hotelu
Chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie namiętnie całując
- Nigdzie nie wracamy – wyszeptałem do jej ucha – Idziemy się przejść
Miło spędziliśmy czas spacerując po uroczych uliczkach . W drodze do hotelu poszliśmy na romantyczną kolacje z lampką wina .
- Co jest? - zapytałem kiedy Lily zaczęła się śmiać
- Przypomniało mi się coś – machnęła ręką i wstała ze swojego miejsca siadając mi na kolanach, po czym zapytała czy możemy już wrócić do hotelu.
Pełno ludzi było na dworze w imprezowych nastrojach z powodu festynu
- Zakochani – pociągnęła mnie za rękę blondynka i pokazała na starsze małżeństwo , które wolno spacerując trzymało się pod ręce i pogrążeni w rozmowie świata za sobą nie widzieli
- Na pewno nie tak jak my – odpowiedziałem i podniosłem ją przerzucając przez ramie
- Puszczaj wariacie !- krzyczała Lily i waliła mnie pięściami po plecach – Już wolne na barana
Wedle życzenia, reszte drogi urocza dziewczyna spędziła na moich plecach. Kilka osób zrobiło nam zdjęcia, kilka fanek zaczepiło o wspólne zdjęcie, a starsze małżeństwa uśmiechały się serdecznie zerkając na nas .
- Jednak warto było wyjść – Lily stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek – Dziękuję za wspaniały wieczór
- Nie ma sprawy . Panie przodem – odparłem i przepuściłem ją w drzwiach do pokoju
- Lecę pod prysznic – krzyknęła i zniknęła za drzwiami łazienki , a ja odpaliłem laptopa i zacząłem przeglądać kilka stron .
W końcu Lily opuściła łazienkę i ja mogłem się w końcu odświeżyć. Kiedy wyszedłem byłem totalnie zdziwiony. W pokoju było ciemno, a zapachowe świeczki nadawały romantycznego klimatu i napełniały pokój waniliową wonią.
- Kocham Cie – Lily podeszła do mnie ,wspięła się na palce i namiętnie pocałowała.
Ręce splotła na moim karku, a nogi owinęła wokół mojego pasa. Przemierzając pół pokoju trafiliśmy na łóżko
- Jesteś gotowa? - zapytałem, a na jej twarzy malowało się wiele uczuć.


______________________________
W końcu dodaje. Nie bijcie, wiem ,że ostatni rozdział był miesiąc temu . Chcę Wam serdecznie podziękować za to ,że dalej czytacie tego bloga. Kontakt do mnie macie po prawej stronie. Do następnego razu <3

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 26


Rozdział 26
OCZAMI ZAYN`A :

- One powinny za chwile kończyć zajęcia – powiedziałem spoglądając na zegarek – Chyba zdążyliśmy
- No ja mam taką nadzieje – odparł Niall i zaparkował samochód na parkingu przed szkołą
W ciszy patrzyliśmy przed siebie, tylko Louis wiercił się na tylnym siedzeniu. Pukał w okno i chował głowę, a dziewczyny zaglądały do środka, to nic ,że mamy przyciemnione szyby.
- O matko… Ta ruda w tych zielonych spodniach – wyrecytował Niall i wpatrywał się we dwie dziewczyny idące w kierunku szkoły – Jaka figura. Ruchałbym
Spojrzeliśmy z Louisem po sobie i zaczęliśmy się śmiać. Od kiedy Irlandczyk się tak zachowuje?
- Jak się  Monika o tym dowie to nie wiem czy w ogóle poruchasz – wtrącił Lou i cmoknął blondyna  w policzek.
Niall spalił buraka i zaczął mamrotać ,że to nie miało tak zabrzmieć, że Monika jest dla niego jedną jedyną i tak dla żartów to powiedział .
- Długo mamy jeszcze czekać? – dopytywał Tomlinson kiedy minęła 15 minuta stania pod szkołą
- Nie wiem, powinny  kończyć już zajęcia . Zadzwonić do Lily? – zaproponowałem
Po kilkunastu sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka.
- Może jednak mają jeszcze zajęcia – stwierdził Louis
Podskoczyłem na siedzeniu kiedy ktoś zapukał w szybę, kątem oka zauważyłem ,że Niall też się przestraszył. Jedynie Tomlinson miał ubaw od początku do końca. Wysiedliśmy żeby przywitać się z dziewczynami.
- Skąd ta zmiana? – zapytał Louis – Monika, świetny kolor !
Wymieniłem z blondynem spojrzenia, już wiedzieliśmy ,że Lou nie odpuści i będzie naśmiewał się  z Niall`a i jego wcześniejszej wpadki.
- Tak jakoś nam się  nudziło i postanowiłyśmy coś zmienić – wtrąciła Lily
- Em.. Dziękuję – odparła zmieszana Monika.
- Idziemy się gdzieś przejść? –  zmieniłem temat żeby ratować Niall`a
- Możemy, tyko szybko, bo Harry do mnie dzwonił, że on i Pauline czekają – Tomlinson spojrzał na zegarek ze swoim głupkowatym uśmieszkiem na twarzy
- Możesz iść Loui. Serio, nie obrazimy się – zaczął delikatnie wyganiać go Niall
- Stary ! Nie ma sprawy – fan pasków poklepał Irlandczyka po ramieniu – Zostanę i porozmawiamy
- Chyba jednak się spieszysz –  nalegał Niall
- Chyba jednak nie – Tomlinson się spierał. – O matko, ta w zielonym
Odchrząknąłem. Jeszcze chwila i Louis wsypie  Niall`a .
- idziemy coś zjeść? – zaproponowałem
- Możemy iść – zgodziła się Monika, chociaż dalej czuła się  nieswojo
Lily przysunęła się do mnie i wsunęła swoją dłoń do tylnej kieszeni moich spodni
- O co tutaj chodzi? – wspięła się na palce i wyszeptała wprost do mojego ucha.
Przeszył mnie delikatny dreszczyk. Tęskniłem za tym głosem, tak strasznie mi go brakowało. Tak bardzo nie lubię rozstawać się z nią na kilka dni. Za bardzo jestem do niej przywiązany, za bardzo mi jej potem brakuje.
- Później Ci opowiem – odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Kilka godzin pałętaliśmy się po mieście. Z początku Louis cały czas sypał tekstami , których dziewczyny nie rozumiały. Jak stwierdził, polubił kolor zielony, a najbardziej podobają mu się rude włosy i poprosi El o przefarbowanie. Blondyn odetchnął z ulga kiedy Louis pożegnał się i poszedł na spotkanie z Harry`m i Pauline. Lily i Monika dopytywały o co chodzi, ale wytłumaczyliśmy ,że uroił sobie coś . Po południu wstąpiliśmy na kawe do nas. Do mnie i do Lily czyli do nas. Nie do mnie i do niej, do nas. Jak to pięknie brzmi.
- Ale jestem zmęczona – ziewnęła Monika, nawet nie wiem kiedy ale dochodziła już 20  - Idę do łóżka
- To zaproszenie? – ożywił się  Niall
- Co?
- Przepraszam, powiało tandetą – zrobił słodkie oczka blondyn, a Monika się uśmiechnęła.
Ja z Lily popatrzyliśmy na siebie i skomentowaliśmy to głośnym wybuchem śmiechu.
- Nimfomanii , nimfomanii wszędzie -  kolejny raz blondynka, już brunetka wyszeptała mi coś do ucha
- A skoro o tym mowa, to jak Twoje nastawienie w tej sprawie? – wypaliłem, ale nie pożałowałem kiedy ona tajemniczo się uśmiechnęła.
Horanowie poszli do siebie, a my wzięliśmy Fado do parku na spacer.  Tęskniłem za jej radosnym uśmiechem, za roztrzepanym charakterem i stylem bycia, za wiecznym gadaniem .  Jeszcze tylko trochę rozłąki i znowu spędzimy czas razem. Jak się uda to sami, we dwoje, bez nadzoru , bez wiecznych aparatów wokół nas.
- O czym myślisz? – Lily podbiegła do mnie i usiadła im na kolanach, a zaraz za nią przybiegł pies i położył się na trawie
- O  Tobie
- Parówa z Ciebie, wiesz? – uśmiechnęła się i chwyciła w dłonie moją twarz
- Tak, ja Ciebie też – przyciągnąłem ją do siebie i chciałem pocałować kiedy ona się odsunęła
- Wmawiaj sobie dalej – odparła i przywarła wargami do moich
Kiedy jestem z Lily czas ucieka w mgnieniu oka, ale kiedy jesteśmy oddaleni od siebie o setki lub tysiące kilometrów to dłuższy się  niemożliwie .
- Musisz? – pytała dla upewnienia ,a  mnie serce pękało kiedy widziałem smutek w jej oczach
- Przecież wiesz – uśmiechnąłem się chcąc ją pocieszyć. – Szybko minie, niedługo wracam
- Trzymam za słowo – blady uśmiech pojawił się na jej twarzy – Odezwij się  jak dojedziecie
- Słodko, słodko, słodko – recytował znudzony Louis stukając palcami o maske samochodu- Czas nam  ucieka
- Dbaj o siebie, niedługo wracam. Kocham Cię – ostatni raz pocałowałem ją i wsiadłem do auta.
OCZAMI LILY :
Jeszcze tylko 4 dni i będę mogła na jakiś czas nacieszyć się jego obecnością przy mnie. W sumie to robię się bardzo nerwowa kiedy zostają pojedyncze dni do powrotu Zayn`a . Nie mogę się na niczym skupić i moje myśli zaprząta tylko jego osoba. Wzięłam Fado na smycz i poszłam z nim do parku. Troche porzucałam mu piłkę, a potem usiadłam na ławce, a on biegał z innymi psami. Nawet nie wiem kiedy to wszystko się stało. Pisk opon, huk, szczeknięcie z bólu i koniec. Telefon, weterynarz i nerwy . Godziny czekania na wiadomości co z Fado .
- Co z nim? – zapytałam kiedy weterynarz otworzył drzwi
- Przykro mi – już nie słuchałam co mówi tylko wybuchnęłam płaczem.
W między czasie Monika przyjechała po mnie i odwiozła mnie do domu. Będzie mi go brakowało. Czekoladowego potwora ,który zawsze  przybiegał kiedy otwierałam drzwi, który sprawiał ,że nie czułam się tak bardzo samotnie podczas nieobecności Zayn`a . Strasznie przywiązałam się do tego czworonoga, a teraz jego po prostu nie ma.
- Jak tam Fado ? – zapytał Zayn dzień przed powrotem kiedy rozmawialiśmy przez telefon
- Em.. Śpi – skłamałam , czułam się z tym źle , ale nie chce mu tego mówić przez telefon
- Muszę kończyć , bo już nas wołają . Do jutra , skarbie – cmoknął i rozłączył się, a ja spojrzałam na puste legowisko , które jeszcze pare dni temu zajmował Fado.
Jego ulubiona zabawka dalej leżała tam gdzie ją zostawił. Żeby się czymś zając wysprzątałam cały dom ,a później poszukałam w sieci przepisu na jakieś szybkie , ale dobre danie.
Od rana chodziłam po domu i próbowałam sobie znaleźć miejsce ,co mi się nie udało. Po całym domu roznosił się zapach zapiekanki. Spoglądałam na zegarek i w myślach przeklinałam, bo przecież już powinien być. Stałam pod drzwiami i czekałam aż poruszy się klamka, a drzwi otworzą i ja będę mogła wpaść mu w ramiona.
- Matko ! No w końcu ! – krzyknęłam i rzuciłam się prosto w ramiona Zayn`a  po czym obcałowałam go
-  Poważnie aż tak bardzo się stęskniłaś? – czasami trudno mi uwierzyć jak głupie pytania on zadaje
- No nie, na niby – odparłam sarkastycznie i przytuliłam się do niego
- A gdzie Fado? – zagwizdał i zacmokał żeby pies przybiegł, ale to się już nigdy więcej nie stanie
- Nie przyjdzie
- Czemu? – dało się wyczytać zdziwienie w jego głosie
- Jego już tu nie ma – uświadomiłam go łamiącym się  głosem.
Poczułam jak mocniej mnie przytula i całuje w czubek głowy. Wieczorem położyliśmy się razem na kanapie i rozmawialiśmy. Mieliśmy sobie dużo do opowiedzenia. Przedstawiłam mu cała historie ze spacerem, który skończył się u weterynarza, a Zayn stwierdził ,że takie rzeczy się zdarzają. Serio, moje poczucie winy spadło. Nie ma co
- Wiem, że to może zły moment , ale mam dla Ciebie niespodzianke – powiedział głaskając mnie po włosach

___________________________________________________
No hej. Długo mnie tu nie było, ale nie wszystko poszło po mojej myśli. Miałam plan wrócić z obozu i napisać ten rozdział o wiele lepiej, ale wróciłam z totalnym rozpierdzielem i nie mogłam się z niczym uwinąć. PRZEPRASZAM Was za to i za to co muszę napisać. Nie wiem co ile będę dodawała teraz rozdziały. Proszę , postarajcie się zrozumieć. Jestem teraz w 3 gim i czeka mnie dużo nauki, a do tego mój plan tygodnia mnie powala. Mam w poniedziałki i piątki na 8 ,a we wtorki, środy i czwartki na 7:10 do szkoły. Do tego 3 razy w tygodniu treningi, także mam bardzo mało czasu dla siebie i na odpoczynek. Będę pisać w każdej wolnej chwili żeby w miare regularnie dodawać tu rozdziały. No i dziękuję ,że dalej to czytacie <3
Miśki, ostatnia sprawa. W niedziele 9.09 koło 15-16 zrobię twitcama. Link dodam na swoim twiterze @proorsus  . Serdecznie Was zapraszam na pogawędkę :P

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 25



Rozdział 25
- Muszę Zayn, poważnie . Muszę wstać i iść do szkoły - negocjowałam i próbowałam się wydostać z jego objęć.
- No wiesz? Myślałem ,że chcesz ze mną spędzać czas – udał ,że się obraża i wypuścił mnie z objęć obracając na drugi bok
- Przecież wiesz ,że chcę . Muszę iść do szkoły . Zobaczymy się potem , może skoczymy na zakupy ? – zaproponowałam i nachyliłam się żeby cmoknąć go w policzek.
Zbiegłam na dół i szybko zjadłam śniadanie , a kiedy wróciłam na górę czekała mnie kolejna walka.
- Nie wkurzaj mnie nawet ! – wydzierałam się i uderzałam pięściami w drzwi łazienki
W odpowiedzi usłyszałam śpiew Malika spod prysznica. Zabiję go. Robi to specjalnie.
- Mam po dziurki w nosie tego mieszkania z Tobą ! – wcisnęłam swoje 3 grosze i odsunęłam się od drzwi ,bo usłyszałam otwierający się zamek
- Serio? – zapytał do połowy nagi przystojniak owinięty ręcznikiem od pasa w dół, a krople wody spływały mu po umięśnionym ciele
- Nie – wydukałam po chwili
- Tak myślałem – uśmiechnął się zadziornie i przyciągnął mnie do siebie żeby złożyć pocałunek na moich wargach – Zaraz wychodzę , a potem Cie odwiozę, pasuje?
- Pasuje – odparłam i zapatrzyłam się w uśmiechniętą twarz mulata – Wypad pod prysznic! Nachlapiesz i kto będzie sprzątać?!
- Przepraszam , mamo – popatrzył na mnie z miną jak Kot ze Shreka i zamknął drzwi
- Wariat – powiedziałam bardziej do siebie   niż  do niego
- Słyszałem, wariatko ! – krzyknął , a chwile później usłyszałam strumień lejącej się wody.
~~
- Zjemy razem lunch ? - zaproponował kiedy odwiózł mnie pod szkołę
- Odpada, jestem umówiona z Moniką
- Widzimy się w domu w takim razie - pożegnał mnie i odjechał , a stałam i patrzyłam na znikający samochód
- Ops, Romeo kogoś zostawił - usłyszałam śmiech za sobą
- Spadaj - mruknęłam i Monika zarobiła kuksańca w bok .
To dziwne jak szybko leci czas. Dopiero co chłopcy wrócili , a ja jutro znowu wyjeżdżają. Korzystając z wolnej chwili  i z tego ,że Zayn bierze prysznic poszłam odwiedzić Harry`ego .
- O cześć – przywitał mnie zdziwiony -  Wchodź
- Dobra kolego , siadaj – kazałam mu usiąść  na sofie. Rzucił mi pytające spojrzenie – Gadaj kim jest ta dziewczyna?
- Pauline? – odparł lekko zszokowany
- To ja się Ciebie pytam
- A  ja Ci odpowiadam?
- Przestań odpowiadać mi pytaniami -  mruknęłam po czym dodałam łagodniej – Opowiedz o niej. Kiedy ją poznam?
- Jeszcze nie teraz – uśmiechnął się  i zaczął opowiadać.
Nie zamierzam dać za wygraną. Chcę, ba, zamierzam ją poznać w najbliższym czasie. Cały czas po głowie chodziło mi jedno pytanie, dlaczego on tak ją ukrywa? Przed mediami, rozumiem. Ale przed nami ? Dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu uzyskałam o tej dziewczynie całkiem dużo. Nie zagłębiając się w określenia , które nadał jej Hazza dziewczyna wydaje się sympatyczna ,inteligentna i ładna. Teraz tylko rozglądać się za wysoką , szczupłą 19- letnią dziewczyną o długich nogach i kręconych ciemnych włosach na ulicy. Może na nią wpadnę . Całkiem przypadkiem, kiedy przestanę jej szukać. Stanie za mną w kolejce w sklepie i odbierze telefon mówiąc „ Cześc Harry. Oczywiście ,że tęskniłam. Zaraz do Ciebie wpadnę , Hazz” . Niestety nic  nie  przychodzi tak łatwo.
- To ja się będę zbierać – odezwałam się kiedy zauważyłam ,że Harry nerwowo spogląda na zegarek. Swoją drogą Zayn pewnie już na mnie czeka.  – Jeśli ona tu przyjdzie
- Nie przyjdzie – szybko odparł przyjaciel
- Coś kręcisz , Kręcony – upomniałam go – A i tak pamiętaj ,że jesteśmy sąsiadami, a sąsiedzi widzą i wiedzą wszystko.
- To się jeszcze – nie dane było mu dokończyć ,gdyż rozbrzmiał dzwonek do drzwi
- A jednak dzisiaj ! – krzyknęłam i pobiegłam otworzyć drzwi.
Harry miał racje, dziewczyna jest śliczna, a jej nogi to połowa całej mnie. Zaprosiłam ją do środka, a ona byłą lekko zdezorientowana
- Spokojnie nie odbijam CI Harry`ego – zapewniłam , a on lekko mnie kopnął w nogę
- Nie o to chodzi, ja wiem kim jesteś – odparła , jej głos był miły dla ucha – Jesteś dziewczyną Zayn`a
- Lily wystarczy – wyciągnęłam dłoń, a ona uścisnęła ją i się przedstawiła.
Chwile pogadaliśmy w trójkę i zwinęłam się żeby im nie przeszkadzać
- Nie daj mu się tak trzymać w ukryciu – rzuciłam zanim wyszłam
- To nie tak –zaczęła się bronić  - To ja nie chciałam, bałam się
- Bałaś się ? – zapytałam wyraźnie zdziwiona – Czego ?
- Tego ,że mnie nie polubicie
- A przestań – przytuliłam ją – Nie wiem co Ci naopowiadał Harry, ale nie  jesteśmy tacy straszni
Roześmialiśmy się co rozluźniło atmosferę , pożegnałam się   i wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie Zayn. Wspaniałe uczucie , wracać do domu od przyjaciela i wiedzieć ,że czeka na Ciebie osoba , którą kochasz .
- Gdzie byłaś ? – zapytał na starcie
- O cześć, tak Ciebie też miło widzieć. Również tęskniłam – zaczęłam ,a on złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie – u Harry`ego
- Mam być zazdrosny ?
- Chyba ja będę jak poznasz Paul .. – wypaliłam, ale przypomniałam sobie ,że nie mogę nic powiedzieć ,więc urwałam
- Kogo ? – dopytywał się – No powiedz
Przez chwile byłam silna i nie pisnęłam ani słówka jednak Zayn swoimi sposobami wydobył wszystkie informacje ze mnie które chciał.
- Ale nie idź do niego, nie dzwoń , nic . Rozumiesz? – upewniłam się
- Jasne , zaraz wracam – pocałował mnie w czoło i pobiegł po schodach do góry.
Nim zdążył wrócić ktoś zapukał do naszych drzwi. Niall i Monika wpadli nas odwiedzić, jak miło.
- Ooo państwo Horan. Zapraszam , zapraszam – ukłoniłam się i gestem ręki zaprosiłam do środka.
Zayn zszedł i kazał nam czekać na wszystkich i dopiero nam powie o co mu chodzi. Chwile później wszedł Louis i Liam
- Gdzie Danielle i El ? – zapytał czarnowłosy i zajął miejsce obok mnie
- Na zakupach. O co chodzi ? – dopytywał się  Daddy
- Wiemy z kim spotyka się Hazza ! Lily ją poznała ! – krzyknął zadowolony z siebie
- Cicho bądź – prosiłam go , ale nie chciał mnie posłuchać.
Opowiedział reszcie co wiemy, a oni postanowili ,że pójdziemy odwiedzić Stylesa. Teraz. Wszyscy się zebrali ,a ja zostałam w salonie. Zayn zauważył to i przyszedł do mnie , kucając przede mną
- Chodź , mała – przekonywał mnie
- Nie, nigdzie  nie idę . Oni nie są gotowi nas poznać, powiedział mi to w zaufaniu ,a Ty wszystkim wygadałeś.
- Przestań, z pewnością nie będzie zły
- Skąd ta pewność?
- Z własnego doświadczenia – usiadł obok mnie i objął ramieniem – Na Ciebie nie da się gniewać
- Skoro tak sądzisz
- A teraz chodź  - zarządził i wziął mnie na ręce.
Jak się okazało Harry nie miał nam za złe ,że przyszliśmy. Chłopcy polubili Pauline . Czas do końca wyjazdu chłopców spędzaliśmy wszyscy razem .A potem ? 5 dziewczyn wspólnie żegnało swoje drugie połówki.
- Za dwa tygodnie się  z nimi zobaczymy – próbowała podnieść nas na duchu Danielle
- Szybko zleci – pomagała jej Eleanor
- Da się przyzwyczaić – tancerka objęła nas ramieniem i zaproponowała zakupy, na które wszystkie ochoczo się zgodziłyśmy
Na czas nieobecności chłopców ja i Monika zamieszkałyśmy razem. Troche smutno mieszkać samej w tak wielkim domu, w dwójkę zawsze raźniej. Miałyśmy takie codzienne piżdżama party . Pozostałe dziewczyny kilka razy wpadły nam towarzyszyć . Spędzałyśmy dużo czasu w 5. Starałyśmy się jakoś zapełnić pustkę po chłopcach , więc organizowałyśmy wypady na kręgle, zakupy. Często chodziłyśmy do kina i jadałyśmy wspólnie kolacje . Od kilku dni mnie i Monice wyraźnie doskwierała nuda , Danielle wyjechała na próby , Eleanor pojechała odwiedzić rodziców , a Pauline się  rozchorowała.
- Jesteś  tego pewna? – dopytywałam się , gdyż nie byłam tak przekonana do tego pomysłu co przyjaciółka.
- No pewnie ! Dawaj, no – przekonywała mnie – Jak CI się nie spodoba , to trudno.
OCZAMI ZAYN`A :
- Stary ! Mam pomysł ! – przybiegł do mnie Niall kiedy właśnie pisałem sms-a na dobranoc Lily
- Co jest?
- Pojedziemy odwiedzić dziewczyny
- Ale to one do nas do przyjeżdżają – nie rozumiałem o co mu chodzi
- Ale to wieczorem ! A my od rana mamy wolne, więc już rano do nich pojedziemy
- A co z resztą ? – całkiem podobał mi się jego pomysł, jednak muszę mieć wszystko dopięte na ostatni guzik
- Louis i Harry jadą z nami – tłumaczył. Najwidoczniej Irlandczyk już wszystko sobie zaplanował i ustalił z chłopakami – A Liam jedzie sam do Danielle
- Dobra, podoba mi się ten pomysł – przybiliśmy sobie piątkę, a Niall zadowolony z siebie  opuścił pokój informując , o której wyjeżdżamy .

_____________________________
Siema ,siema . Jest 25 . Nie bijcie, jakoś nie potrafię się zebrać i napisać czegoś dobrego. Mam nadzieję,że  nadchodzące 2 tygodnie zainspirują mnie wystarczająco i jak wrócę , to będzie wena jak nigdy .A jeśli już mowa o obozie,to już praktycznie wyjeżdżam , rozdział 26 dodam po powrocie ,czyli pod koniec sierpnia. Kochani, strasznie Wam dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny bloga. Jestem mile zaskoczona , gdyż ten licznik po prawej stornie pokazuje ponad 33 tysiące ! Jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach, to piszcie : TWITTER : @proorsus , GADu : 43678124 . Przy okazji zapraszam na mój nowy blog : 
http://there-is-nobody-else.blogspot.com/

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 24

Rozdział 24
- Chwile – ponownie wymruczał mi do ucha , a chwile później rozwiązał chustkę.
Rozejrzałam się. Staliśmy przed drzwiami wielkiego domu, a obok i naprzeciwko były równie nowoczesne .
- Proszę –wręczył mi klucze do ręki i pokazał na drzwi
Niepewnie wsadziłam kluczyk i przekręciłam, nacisnęłam na klamkę , a drzwi się uchyliły. Zayn z zaskoczenia wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg jak pannę młodą.
- Głupek – splotłam ręce za jego szyją i pocałowałam go.
Zayn nogą zamknął drzwi, a one trzasnęły. Chłopak postawił mnie na podłogę i  objął w pasie przyciągając do siebie.
- Wiesz, ja dalej nie rozumiem co my tutaj robimy – wyznałam, a on zaśmiał się.
- To nasze mieszkanie – wyszeptał mi  do  ucha, ja doznałam szoku.
On właśnie proponuje mi wspólne zamieszkanie.  To tutaj znikał na całe dnie, to stąd odbierał telefony, o które byłam zazdrosna.  Zaniemówiłam. A często mi się to nie zdarza, to tylko on potrafi sprawić, że wygadana i nie zbyt miła osoba zamyka się i płacze ze wzruszenia. To tylko on działa na mnie jak nikt inny.
- Jeśli chcesz , oczywiście – dodał zawiedziony
- Nie wiem co powiedzieć – wybełkotałam
- Odpowiedz czy chcesz ze mną zamieszkać.
- Czy chce? – zapytałam. – To tak jakbyś się zapytał czy chce oddychać.
- Czyli się zgadasz?
- A jak myślisz, wariacie?
- Dziękuję ! Dziękuję ! – zaczął się wydzierać , kolejny raz wziął mnie na ręce i zaczął kręcić.
- Przestań , głupku ! – wypowiedziałam między piskami
Grzecznie odstawił mnie na podłogę i pocałował.
-  Chodź , pokaże Ci dom – zaproponował i wziął mnie za rękę ciągnąc w głąb pomieszczenia.
Prezentował każde pomieszczenie po kolei , a ja byłam pod wielkim podziwem. Wszystko nowoczesne ,a równocześnie praktyczne i potrzebne. Wszędzie dużo miejsca, wolnej przestrzeni.  Kolorystka wnętrz  i wyposażenia była świetna. W moim guście.  Kiedy zwiedziliśmy cały dół pobiegliśmy schodami do góry.  Jako pierwsze pomieszczenie zwiedziliśmy naszą sypialnie. Ogromna, przytulna, z własną łazienką i garderobą. Marzenie. Potem wyszliśmy na korytarz , u góry stały jeszcze 2 pokoje dla gości i para drzwi , które nie były otwarte.
- Co jest tutaj? – zapytałam i wskazałam ręką pomieszczenie naprzeciwko nas , a potem na drugie bardziej na lewo
- Chodź , pokaże Ci – otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do pustego , pomalowanego na biało pokoju.
- Co tutaj będzie? – zapytałam ciekawa  co wymyślił dla tego pomieszczenia
- Wiem, że to może za wcześnie, ale to będzie pokój dziecięcy. A tam obok, dla drugiego dziecka. Nie malowałem ani nie kupowałem mebli, bo na to kiedyś przyjdzie czas
Czy może jeszcze mnie czymś zaskoczyć? Czy może być lepiej?
- Chodź jeszcze Ci chce coś pokazać – chwycił mnie za rękę i zeszliśmy schodami do piwnicy.
Siłownia. Jak fajnie. Będziemy mogli razem dbać o forme.
- Przypilnuję żebyś się nie obijał.  Taki sześciopak Ci wyrobimy – obiecałam i zaczęłam się śmiać.
Byłam w 7 niebie. Poszliśmy do góry i usiedliśmy w salonie. W naszym salonie. Teraz wszystko jest nasze. Nasze mieszkanie, nasz ogródek przed domem, nawet widelce są nasze.
- To kiedy byś się chciała tu ze mną wprowadzić, panno Carter? – zapytał i objął mnie ramieniem
-Najlepiej to już dzisiaj – odparłam ,a on pocałował mnie w czoło – A  Ty kiedy byś chciał ze mną zamieszkać?
- Teraz ! – krzyknął i zaczął mnie całować i gilgotać.
Mięśnie brzucha od śmiechu bolały mnie tak jak nigdy, w końcu udało mi się uciec na dwór, a Zayn zaraz mnie dogonił i przytulił stając za mną.
- A tam – wskazał dom po naszej prawej stronie – Będzie mieszkać Harry. Po naszej lewej stronie  Liam i Danielle, naprzeciwko nas Niall z Moniką ,a naprzeciw Stylesa, Louis z Eleanor.
- Naprawdę? – zapytałam i obróciłam się do niego przodem. Zawiesiłam mu ręce na szyi i stanęłam na palcach by móc lepiej spojrzeć w jego oczy
- Tak – odparł i roześmiał się, po czym uniósł moją brodę ku górze i pocałował mnie.
Czyli za kilka dni będziemy zasypiać i budzić się przy sobie, jadać wspólnie obiady i spędzać cały czas razem? To chyba spełnienie marzeń. To z pewnością spełnienie marzeń.
- Tylko pamiętaj kocie, nie mów nic Monice. Nie wiem czy Niall ją weźmie dzisiaj do domu czy jutro.  – otworzył przede mną drzwi i pomógł wyjść – Do jutra. Pakuj się i nie karz długo czekać.
- Za miesiąc się wprowadzę – rzuciłam i wyminęłam go ruszając w stronę drzwi
- Chyba zapomniałaś o czym – usłyszałam przez swoje ramie, a chwile później chwycił mnie za nadgarstek, przyciągnął w swoją stronę i opierając się o samochód namiętnie pocałował.
- Teraz już możesz iść – wyszeptał mi do ucha, po czym wsiadł do auta i odjechał zostawiając mnie przed domem szczęśliwą do granic możliwości.
Wbiegłam do domu, a Fado natychmiast przybiegł do mnie. Wzięłam malucha na ręce i poszłam z nim do salonu.
- Cześć – rzuciłam do Moniki i usiadłam obok niej. Przyjaciółka właśnie coś wcinała – Smacznego
- Dzięki, dzięki – odparła i pogłaskała Fado. Młody wkupił się w jej łaski
- Słuchaj, jest pewna sprawa – zaczęłam i właściwie nie wiedziałam jak to skończyć.
Dobra, to było do przewidzenia, że przestaniemy razem mieszkać .Kiedyś.  Jednak głupio mi to tak wszystko zostawić. Razem tyle przeżyłyśmy dzieląc mieszkanie.
- Co jest? – zapytała
- Przestaniemy być współlokatorkami – wyparowałam i czekałam na jej odpowiedź – Co Ty na to?
Monika wstała i zaczęła się śmiać. Czyli minie jeszcze 10 minut nim się dowiem o co jej chodzi .
- Będziemy sąsiadkami ! – wydarła się i przytuliła mnie
-Ano , będziemy – podsumowałam i razem zaczęłyśmy przeglądać rzeczy i pakować do pudeł.
Między czasie rozmawiałyśmy o tym jak wszystko się zmieniło i jak zmierza w jedynym , dobrym kierunku.  Śmiałyśmy się ze zgromadzonych przez nas rzeczy i sprzeczałyśmy się , co która z nas weźmie do swojego nowego mieszkania.
- Chciałabym się wyprowadzić już jutro – rzuciła Monika i usiadła na pudle podpisanym jej imieniem –Nie zrozum mnie źle. Ja bym już chciała spędzać z nim więcej czasu
- Rozumiem Cie. Mam tak samo – odparłam i usiadłam na podłodze – Zarywamy nocke i pakujemy wszystko?
- Przyjmuje wyzwanie .
Przed drugą nad ranem zrobiłyśmy sobie przerwę na kawę. W między czasie zdążyłyśmy zapakować sporą cześć rzeczy i zawalić znaczną część salonu pudłami .
- Chłopcy będą mieli robotę – upiłam łyka kawy z nadzieją ,że postawi mnie na nogi - Nosić to wszystko do auta
- Mężczyźni – odparła Monika i zaczęłyśmy się śmiać
- Ach, no tak – stwierdziłam jak najbardziej oczywistym tonem – Jakoś nie mogę się przestawić. To od zawsze byli chłopcy i na zawsze będą nimi. A zresztą, popatrz na nich. Dalej są stadem popaprańców
- No tak  . Dobra , chodź się pakować, bo nigdy tego nie skończymy.
Zmęczenie dawało o sobie znać.  Monika zaczęła ziewać, a zaraz po niej ja.
- Cholera ! To jest zaraźliwe -  zaczęłyśmy się śmiać. Lepsze  to niż ziewanie.
- Życie – odparła i poszła na schody – Chodź do góry. Posegregujemy ciuchy.
Przed 6 nad ranem zniosłyśmy wszystkie pudła do salonu. Teraz już tylko pozostało nam się położyć spać ,a jutro zadzwonić do rycerzy.
- Później wstawie ogłoszenie o wynajem – powiedziała przyjaciółka ziewając – Ale teraz już nie mam siły
- Dobranoc – odparłam i otworzyłam drzwi pokoju. Pustego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i natychmiast zasnęłam. 
- Wstawaj, wstawaj – słyszałam melodyjny głos w pokoju.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
- Tutaj , ślepoto – kolejny raz odezwał się ten przepiękny głos
Powędrowałam wzrokiem za głosem i uśmiech zawitał na mojej twarzy. Zayn opierał się plecami o drzwi, a ręce skrzyżowane miał na klatce piersiowej. Podszedł do mnie i przywitał się. Nie ogolił się, lubiłam to jak wygląda z zarostem, ale nie przepadam kiedy smyrał mnie nim po twarzy żeby mnie zdenerwować
- Co za miłe rozpoczęcie dnia – skomentowałam jeszcze zaspanym głosem
- Jak się wstaje po 13 to inaczej być nie może – właśnie uświadomił mnie ,że pół dnia minęło
- Cholera jasna! – zerwałam się usiadłam na łóżku - -To wszystko przez to ,że się spakowałam. A Ty masz już wszystko spakowane?
- Można tak powiedzieć – Zayn zaczął się śmiać, a ja czekałam aż poznam powód jego radości – Bo wiesz, właściwie to jeszcze nie zacząłem się pakować. Ale nie martw się. Zawiozę Ciebie i Twoje rzeczy dzisiaj do domu i w najbliższym czasie dojadę.
Zmierzyłam go wzrokiem i miałam ochote zabić. No brawo Malik, brawo. Ja tu zarywam nockę i się pakuję, a Ty dupy ruszyć nie mogłeś? Przewróciłam oczami i z politowaniem pokręciłam głową,  a on mnie przytulił
- Oj no żartuje. Moje rzeczy już rano zawiozłem – pocałował mnie w czoło – Idę na dół zrobić Ci śniadanie, a Ty idź się ogarnąć.
- O matko jesteś taki zabawny ! – odpowiedziałam i chwyciłam się za brzuch – Już skończ, bo aż brzuch mnie boli.
- Spadaj się ogarnąć – odparł i rzucił mnie poduszką
Najszybciej jak potrafiłam wykonałam poranną toaletę i założyłam ubrania , których wcześniej nie schowałam. Zbiegłam na dół ,a Zayn rozsiadł się wygodnie w salonie .
- Jajecznice masz w kuchni , herbatę też – powiedział i przełączył na inny kanał
- Dzięki kochanie – w drodze do kuchni zahaczyłam o salon i buziakiem podziękowałam za śniadanie
W końcu przed 14 znaleźliśmy się w naszym cudownym , nowym domu.  Podjazd do domu Horanów był zastawiony samochodami. Pewnie urządzają swoje gniazdko. Pomogłam Zayn`owi wnosić pudła, a kiedy skończyliśmy chłopak wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Wolną ręką musnął szklane , balkonowe drzwi w salonie i wyszliśmy do ogrodu na tyle domu.
- Dlaczego ja tego wcześniej nie widziałam? – zapytałam i zastanowiłam się co jeszcze tutaj może być, a ja o tym nie wiem.
- Tak jakoś zapomniałem o tym – objął mnie ramieniem i poszliśmy usiąść na leżakach przy basenie.
Dalej stała drewniana altanka i grill. Czuję ,że dobrze będzie nam się tu wspólnie mieszkać.  Zayn podszedł i przykucnął przy mnie
- Kocham Cie , mała – wyszeptał i wgramolił się na mój leżak.
Do domu wróciliśmy dopiero jak zaczęło się robić chłodniej.
- Myślisz ,że wytrzymamy ze sobą? – zapytałam, a on udał ,że się zastanawia
- Myślę, że nie wytrzymamy bez siebie

____________________________
No i oto rozdział 24 . Ej , nie denerwuje Was ta sielanka? Wszystko takie do przesady słodkie. Ja to bym ich pokłóciła. Dobra, dobra. Nie bijcie, ja tylko żartuje. A teraz OGŁOSZENIE PARAFIALNE - przeczytaj proszę! Jako iż pierdyknął nam koniec lipca ( nawet nie wiem kiedy) muszę teraz ogarniać wszystkie sprawy związane ze zgrupowaniem.Mam w cholere rzeczy do zrobienia, kupienia i troche będę jeździć po miastach w okolicy, więc BARDZO PRZEPRASZAM ,ale kolejny rozdział dodam przed obozem i rozruchem. Jakoś 13 albo 14 sierpnia.
A teraz chce Wam powiedzieć, że ROZDZIAŁ 1 na moim drugim blogu 
http://there-is-nobody-else.blogspot.com/ już jest! Zerknijcie tam jeśli możecie :)

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 23

Rozdział 23
Minął tydzień.  Wbrew pozorom , zleciał w mgnieniu oka. Pochłonięta szkołą i pracą starałam się jak najmniej czasu spędzać na myśli o tęsknocie. A jednak. Tego nie da się uniknąć. Nie da się od tego uwolnić.  Nie było to łatwe 7 dni. Miałam dużo czasu na przemyślenie kilku spraw. Aż trudno mi uwierzyć, że ktoś tak fantastyczny jak Zayn , ktoś żywy, a nie żadna postać z książki może być właśnie moją drugą połówką. Moją.  Znamy się tyle lat i jednak jesteśmy razem. Pamiętacie te czasy kiedy mówiłyśmy  : „Nie , ja bym z nim nie mogła być. Znam go za długo, za dużo o nim wiem” ? A jednak o to w tym właśnie chodzi, wiedzieć jak najwięcej o drugiej osobie i akceptować ją taką jaką jest. Kochać zarówno jej wady jak i zalety.  Mimo wszystko,  gdzieś kłębiła się ta myśl. Zranił mnie raz, zranił też kolejny, a co jeśli znowu to zrobi? Czy jestem gotowa to zrobić? Czy dla kilku pięknych chwil jestem gotowa cierpieć? I kiedy już na dobre zaczęłam panikować , przypomniałam sobie ostatnie spotkania z Zaynem, spacer z nim i z małym czekoladowym potworem , który w jakiś sposób wiąże nas.  Przypomniałam sobie jak po prostu było nam ze sobą dobrze.  Wszystkie obawy rozpłynęły się, nie było ich. Chyba jak zwykle za często przejmuje się przeszłością i boję się co przyniesie przyszłość, liczy się teraźniejszość. Tu i teraz.
- Zbieraj się ! No , zbieraj ! – popędzała mnie Monika, a ja zapinałam na smycz Fado.
- No , już – odparłam podekscytowana i zaczęłam pospieszać malucha, ale nie spieszyło mu się, więc wzięłam go na ręce – Jedziemy do pana ,maluchu.
- Znowu gadasz do psa – zaśmiała się Monika i uruchomiła silnik auta
- Lepiej pilnuj drogi. – rzuciłam jej gniewne spojrzenie, po czym znowu zwróciłam się do szczeniaka – A nas zostaw w spokoju.
Szczeniak  był niespokojny. Pewnie wyczuwał ,że zaraz spotka się ze swoim panem. Ja o wiele bardziej nerwowa i podekscytowana niż Fado ledwo siedziałam na miejscu. Co chwile nerwowo sprawdzałam godzinę w telefonie albo przełączałam stacje w radiu, co działało na nerwy Monice.
- Gotowa? – zapytała Monika na parkingu lotniska.
Zamknęłyśmy oczy i wzięłyśmy głęboki oddech. Chwile siedziałyśmy w ciszy, którą chwile później przerwał krótki pisk radości.
- No , idziemy! – pospieszyłam i wręcz wybiegłam z auta w stronę lotniska
Danielle i Eleanor już były. Postawiłam Fado na podłogę i czekałam. Wszystkie czekałyśmy. Nerwowo stąpałyśmy z nogi na nogę i spoglądałyśmy na zegarek.
- No ile to jeszcze może trwać – marudziła El 15 minut po wylądowaniu samolotu chłopcu.
- Są ! – krzyknęłam i  puściłam smycz , do której przywiązanej był Fado. – Zayn !
Piszczałam i krzyczałam. Podbiegłam jak najbliżej się dało i skoczyłam na chłopaka kiedy tylko postawił walizki. Przytuliłam się do niego bardziej.
- Ktoś tu się za mną stęsknił – wymruczał mi Zayn prosto do ucha
- Nawet nie wiesz jak ! – odparłam i przywarłam do jego ust.
Fado grzecznie pobiegł za mną i czekał aż ja i Zayn się przywitamy, mądry pies.  W końcu przyszła też jego kolej.  Wpakowałyśmy Malika i Horana do auta i odwiozłyśmy ich do ich apartamentu.  Obiecali, że jak się odświeżą to po nas wpadną i coś wymyślimy.
-  Tak jakoś kolorowo się zrobiło, prawda? – zagadnęła mnie Monika w drodze do domu
- Prawda, prawda – odparłam rozmarzona.
10 dni. Co to jest? 1,5 tygodnia. W sumie to krótki czas, ale jeśli nie możemy go dzielić z ukochaną osobą ciągnie nam się . Wszystko przestaje być ważne, rzeczy które cieszyły nas kiedyś teraz nie sprawiają nam radości. A potem wszystko wraca do normy. I tu jest ta różnica. Nim się obejrzałam minęły 2 godziny i rozległo się pukanie do drzwi
- Niall ! – wydarła się przyjaciółka
- Zayn! – wtrąciłam 3 grosze
- Chłopcy ! – krzyknęłyśmy wspólnie i pobiegłyśmy do drzwi.
Śmiejąc się otworzyłyśmy je, a chłopcy rzucili nam pytające spojrzenie .
- Gorzej Wam? – zapytał Niall i chwycił w ramiona Monike, a potem złożył pocałunek na jej ustach
- Łee – odparł Malik i zasłonił sobie i mnie oczy – Nie przy ludziach
- My lecimy , pa – blondyn porwał przyjaciółkę i chwile później odjechali gdzieś.
- To co robimy? – zapytałam i zawiesiłam mu ręce na szyi
- Może – zaczął się zastanawiać patrząc mi w oczy
- Może? – odpowiedziałam pytaniem i zaczęłam się śmiać.
Wspięłam się na palce i musnęłam jego wargi, nie pozostawał mi dłużny.  Spojrzenie jego brązowych oczu zwalało mnie  z nóg
- Chyba będę na dłużej wyjeżdżał
- Zamknij się – wysyczałam, a on uśmiechnął się  -Lepiej mnie pocałuj.
Ujął moją twarz w dłonie i pogłaskał kciukiem po policzku. Uśmiechnął się, a mnie kolana zrobiły się jak z waty. Nachylił się i poczułam dotyk jego warg na swoich. Delikatny dotyk, niczym muśniecie motyla. Zwiększył nacisk i teraz bardziej pożądliwie wpił się w moje usta. Wsunął palce w moje włosy, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Jego ręce wylądowały na moich pośladkach, a następnie  nie dotykałam stopami  podłogi. Splotłam nogi za jego plecami i czułam jak powoli ,po omacku zmierza do salonu. Wodziłam rękami po jego torsie i czułam jak uśmiecha się podczas pocałunku.  Bez większego problemu Zayn doprowadził nas na kanape. Czułam jego ciepłą dłoń na moich plecach. Chwyciłam jego t-shirt i pociągnęłam do góry.
- Yhmm – wymruczał i dwoma palcami odpiął mój stanik.
Nagle obleciał mnie strach.
- Zayn.. – przerwałam, a on odsunął się i spojrzał pytająco – Ja.. Ja nie mogę
Ponownie wsunął ręce pod moją bluzkę zapiął zapięcie biustonosza i uśmiechnął się zawadiacko
- Tak lepiej? – zapytał, nie był zły jednak czułam nutkę rozczarowania w jego głosie
- Tak. Przepraszam – dodałam łamiącym się głosem i wykorzystałam chwile kiedy wciągał koszulkę przez głowę.
Wstałam i pobiegłam do góry, usłyszałam jak mnie woła, ale trzasnęłam za sobą drzwiami łazienki i oparłam się o umywalkę spoglądając w lustro.
Co Ty robisz Carter , co Ty wyprawiasz? Dajesz mu sygnały, a potem uciekasz z wymówką , że nie możesz.
Karciłam się w myślach, nie zachowałam się w stosunku do niego fair. Ale boję się, boję się zbliżenia. Tak, mam 18 lat i dalej jestem dziewicą. Mam mężczyznę , którego kocham i boję mu się oddać, bo myślę ,że nie zaspokoję jego potrzeb, z czego dziewczynki w  wieku 13 lat uprawiają seks i chwalą się koleżanką jak było fajnie. Czego ja się właściwie boję? Boję się tego , że on gra w te klocki od dawna, ale nie ja.
- Lily? – zapukał delikatnie w drzwi łazienki
Wzięłam  głęboki oddech i postanowiłam z nim porozmawiać, przeprosić i wyjaśnić wszystko. Otworzyłam drzwi i stanęłam z nim twarzą w twarz, oko w oko. Przytulił mnie, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Przecież on mnie kocha, akceptuje moje zachowanie, wady, zalety , pokazuje jak wiele dla niego znaczę.
- Przepraszam – wypowiedziałam dość cicho lecz na tyle głośno by on mógł usłyszeć
- Ej , mała – odsunął się troche by spojrzeć mi prosto w oczy – Nie masz za co przepraszać.
Nie mam? A właśnie ,że mam. Zeszliśmy na dół i wszystko mu  powiedziałam. Otworzyłam się przed nim jak nigdy. Czytał ze mnie jak z otwartej księgi. Co zrobił pod koniec? Nic. Tylko przytulił i powiedział, że mam się tą sprawą nie martwić.
-Idziemy z małym na spacer? – zaproponował Zayn i razem z Fado już stali przy drzwiach
- No niech pomyślę – udałam, że się zastanawiam
- Wiesz zawsze mogę Cie przekonać
- Zawsze możesz spróbować.
Podszedł do mnie śmiejąc się. Kolejny raz skosztowałam jego słodkich warg.
- Myślę, że możemy iść na spacer – wielkodusznie się zgodziłam.
- Słyszałeś mały?! – Zayn wziął szczeniaka na ręce i wybiegł z nim z domu.
Fado grzecznie szedł obok nas , a my objęci rozmawialiśmy o naszych marzeniach. Przeszliśmy ponad pół parku i postanowiliśmy wrócić.   Zayn najwidoczniej usłyszał jak burczy mi brzuchu, bo obiecał ,że po powrocie zamówimy pizze.  Dorwał się do telefonu i zamówił dwie pizze, a potem położył się na kanapie krzyżując ręce za głową
- Dwie pizze? – zapytałam – Kto to będzie jadł? Horana i Moniki tutaj nie ma
- My kochanie , my . – wziął Fado na kanape
- No pewnie, niech jeszcze śpi razem ze mną – skomentowałam i zagroziłam palcem – Na ziemie z nim, ale to już.
- Przykro mi , mały – odparł i ponownie położył go na podłogę, szczeniak spojrzał na mnie tak słodko– Nie masz serca? Popatrz na ten wzrok
Zaczęłam się śmiać i poszłam do kuchni. Zayn włączył telewizor, a ja nastawiłam wodę na herbate i troche pokrzątałam się po pomieszczeniu. Dzwonek do drzwi, pobiegłam je otworzyć. Wzięłam pizze i podarowałam facetowi napiwek. Wróciłam do środka, zaniosłam jedzenie do salonu i to co zobaczyłam rozczuliło mnie kompletnie. Zayn śpiący na kanapie, a na jego klatce piersiowej wygodnie ułożył się Fado. Wyjęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Nie mogłam się oprzeć i wstawiłam je na twittera podpisując „ 2 czekoladowe potwory x”. Unikając spamu schowałam telefon do kieszeni i usiadłam obok na fotelu i napawałam się tym słodkim widokiem.
Spotkaliśmy się dopiero dwa dni później, bo Zayn , zajęty był sprawami zespołu. Tak mówił, ale mnie to nie wydawało się prawdą. Monika przyznała ,że Niall też nie zachowuje się normalnie. Kiedy zapukał do moich drzwi i ujrzeliśmy siebie nie mogliśmy powstrzymać ataku śmiechu.
- Nie , nie – schowałam twarz w dłonie – Ja się idę przebrać.
Ja ubrana w buty nike , jasne , jeansowe rurki, białą bokserke i niebieską bejsbolówke oraz on. Zayn stał przede mną z rozpiętą ,niebieską bejsbolówką , białej bluzce , szarych spodniach z lekko opuszczonym krokiem i wysokich nike.  Zbieg okoliczności?
- Musisz wszystko ode mnie zżynać, prawda? – zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersi
- Przepraszam , kochanie – odparł i pocałował mnie na przywitanie – Chodź, chce Ci coś pokazać.
Nie chciał nic powiedzieć tylko otworzył drzwi auta przede mną.
- Dowiem się gdzie jedziemy? – zapytałam, a on zaczął się śmiać. – Okey. Mam rozumieć, że nie?
Na najbliższych światłach zasłonił mi chustą oczy i zabronił ściągać.
- Jesteś taki zabawny  - skomentowałam z ironią w głosie
- To dobrze się składa. Właśnie taki chciałem być
- Nie czuję się bezpiecznie. – wyjawiłam – A jak mnie gdzieś wywieziesz i skrzywdzisz? Jak zostanie mi uraz do końca życia? Jesteś pewnie ,że mogę Ci zaufać?
- Ja bym na Twoim miejscu nie ufał. – zaśmiał się  - Za chwile będziemy na miejscu.
Mniej więcej po 10 minutach jazdy otworzył przede mną drzwi i pomógł wyjść z auta.
- Mogę? – spytałam i sięgnęłam ręką do chusty
- Jeszcze chwilka, wytrzymaj – pocałował mnie i chwycił za ręce – Proszę
Przeszliśmy kawałek. Kroki stawiałam dość pokracznie, a Zayn asekurował mnie trzymając jedną ręką moją dłoń, a drugą na mojej talii.
- Uważaj , dwa schodki – wyszeptał mi do ucha.

______________________________
Czeeeeeeeeeść. Macie 23 rozdział, mam nadzieję,że Wam się podobał. Na wstępie, chce podziękować za 30 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Sprawiliście ,że ciesze się jak na widok pewnego pana, a to wyczyn!A tak  na poważnie, bardzo dziękuję kocham Was. Zauważyłam ,że chcecie intymną scenę Malik-Carter, Jak już wiecie, ze mną nie ma łatwo i dlatego macie teraz mini początek. Powiem Wam tylko tyle, że mam zaplanowane najbliższe rozdziały i nie musicie się martwić, kiedyś to zrobią. Kiedyś..
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania , to możecie pytać. O wszystko, o głupoty jak i o coś ważnego :
http://ask.fm/proorsus
No cóż, miłych wakacji Wam życzę <3

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 22


Rozdział 22
Kiedy w końcu po połowie nieprzespanej nocy zasnęłam, ktoś bezczelnie trzasnął drzwiami  i ściągnął mi kołdrę.
- Chodź, bo spóźnisz się do szkoły- wyrecytowała przyjaciółka i usiadła na łóżku obok mnie
- Zimno – wymruczałam i przykryłam się kołdrą.
Wszystko mnie bolało, nie miałam siły, a ona wygania mnie do szkoły.
- Źle się czuję, nigdzie nie idę – sprostowałam, a ona przyłożyła mi rękę do czoła.
- Zaraz wracam – odparła i z uśmiechem wyszła z pokoju, żeby bo chwili  wrócić z termometrem.
- Zachciało się Wam romantycznych pocałunków w deszczu, to teraz masz – nie mogła się oprzeć przed skomentowaniem sytuacji.
- Spadaj – wymruczałam i nakryłam się kołdrą
- Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń, ja spadam do szkoły.
Połknęłam tabletki, które przyniosła mi Monika i usiłowałam zasnąć, aż w końcu mi się to udało.  W końcu obudziłam się, a słońce niemiłosiernie świeciło. No , tak. Dzisiaj jest ładna pogoda. Beż życia poszłam wziąć prysznic, po czym zeszłam na dół i rozłożyłam się na kanapie przed telewizorem. Antyczny zegar wybił godzinę 12, co przyprawiło mnie o napad szaleństwa. Z wielką chęcią wyrzuciłabym go przy pierwszej okazji, ale Monika stwierdziła ,że jest śliczny jak się tutaj wprowadziłyśmy , więc zostaje.  Skacząc po kanałach nie mogłam znaleźć niczego sensownego ,więc  zrezygnowana zostawiłam na programie muzycznym.  Powieki opadały ,a ja ponownie wymykałam się do krainy Morfeusza, kiedy ktoś natarczywie zadzwonił do drzwi.  Owinięta kołdrą ruszyłam powitać gościa, który w między czasie musiał jeszcze 2 razy zadzwonić dzwonkiem.
- Co Ty tu robisz? – zapytałam i stałam jak wryta w drzwiach
- Przyszedłem Cię odwiedzić – wpadł do środka zamykając za sobą drzwi i chwytając mnie w ramiona-Monika  powiedziała, że źle się czujesz.
-Aaa – wydukałam i skierowałam się na kanapę w salonie
- A to chyba moja wina – dodał i usiadł ,a ja położyłam się  opierając głowę na jego kolanach.
Bawił się moimi włosami i wypytywał o samo poczucie. Ciepły, troskliwy, właśnie takiego go potrzebowałam.
- Wiesz – zaczęłam ,a on spojrzał mi prosto w oczy – W takich chwilach okazujesz się całkiem przydatny
- Tylko w takich? – zapytał i wymierzył cios palcem w moje żebra
- Tylko – odparłam i pokazałam mu język.
Pochylił się i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się od niego
- Będziesz chory – pogroziłam, a Zayn jedynie zadziornie się uśmiechnął
- To będzie warte tego – odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
Malik dorwał się do pilota i przełączył na bajki. Śmialiśmy się jak głupie dzieci oglądając wyczyny postaci z kreskówek. Leżąc tak i oglądając animowane filmy zasnęłam, a kiedy wstałam z kuchni dochodził przyjemny zapach. Rozciągnęłam się na kanapie i podniosłam głowę. Obserwowałam go, dokładnie studiowałam jego ruchy, a on  cicho śpiewał coś pod nosem i co jakiś czas spoglądał na mnie czuło się uśmiechając.  Dołączyłam do Zayna i usiadłam na wyspie kuchennej.
- Kocham Cie, wiesz? – zapytał i oparł się rękami o blat wyspy niszcząc wolną przestrzeń między nami
- Coś mi się obiło o uszy – wymruczałam i zmierzch wiłam jego idealnie ułożone włosy, a on jedynie się roześmiał.
Kiedy zaczynaliśmy jeść obiad wpadła jak oparzona do domu Monika krzycząc ,że się spieszy. Zayn zaproponował jej żeby z nami zjadła i nie odrzuciła propozycji.
- Dobra gołąbeczki, Wy tu sobie gruchajcie , a ja spadam . Lily , leki masz w salonie – zamknęła za sobą drzwi wcześniej nam machając.
- To co robimy? – Zayn wymruczał mi do ucha , kiedy objął mnie od tyłu i głowę oparł na moim barku
- Może jakiś film? – zaproponowałam
-  Przepraszam -  odszedł wyciągając telefon z kieszeni i odbierając połączenie
Wyjęłam pudełko z filami, położyłam na stole i zaczęłam przeglądać co mamy. Zayn wróci i przeglądał razem ze mną dalej rozmawiając przez telefon
- To zapytaj reszty i wpadajcie – powiedział Malik i zaczął się śmiać – I weź jakieś filmy od nas jak nie chcecie umrzeć przy tej tandecie
Szturchnęłam go ,a chwycił moje ręce za nadgarstki i cmoknął powietrze.
- To był Harry – poinformował mnie kiedy skończył rozmowę – Zapyta chłopaków czy chcą iść i wpadnie za jakiś czas
- Kiedy macie jakąś trase? – zapytałam.
Unikamy tego tematu, nie rozmawiamy nigdy o tym.  Ostatnio chłopcy mają za dużo wolnego co może oznaczać jakąś wielką trase
- Za jakiś czas jedziemy na 10 dni do Szwecji – zaczął spokojnie, zaczął spokojnie swoje wyliczanie – Potem wracamy, mamy 5 dni wolnego i prawie 3 tygodnie jesteśmy w trasie po UK . Oczywiście będzie pare dni wolnego – dodał widząc moją przerażoną minę – Potem aż na tydzień jesteśmy w domu i wyjeżdżamy .
- Dokąd?
- Do Stanów
- Co? – omal nie zadławiłam się chipssami , które wspólnie jedliśmy – Ile to będzie trwać?
- 3 tygodnie – odparł spokojnie i przyciągnął do siebie całując w czubek głowy
- Chyba oszalałeś ,że ja tyle bez Ciebie wytrzymam – lekko uderzyłam go w ramie , a on zaczął się śmiać – To Cie śmieszy?
- Śmieszy mnie to, bo tydzień temu pokazywałaś mi ,że lepiej by było jakbym zniknął Ci z oczu na bardzo długo czas
- Dobrze wiesz, że to nie było tak
- A jak? – zapytał i oparł się o mnie , tak że stykaliśmy się czołami
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni , kiedy zadzwonił dzwonek i zaczęliśmy się śmiać. Wspólnie poszliśmy otworzyć. Wpadł tylko Harry i Liam.
- Który dzwonił ? – zapytałam na starcie ,a Hazza podniósł rękę
- Masz wyczucie czasu ,stary – stwierdził Zayn i poklepał przyjaciela po ramieniu
- Ja… Ja..  Serio nie chciałem – wybełkotał  i podał Malikowi drobne zakupy
- Gdzie reszta? – wtrąciłam i weszliśmy wszyscy do salonu, Liam podał nam całą reklamówkę filmów.
- Zakochani gdzieś wyszli już jakiś czas temu, a Lou śpi – poinformował nas Payne i  podał mi film, który był jego zdaniem najlepszy.
Podałam pudełko z recenzją Malikowi, chwyciłam żarcie i pociągnąłem Harry`ego do kuchni.
- Jak się czujesz? – zapytał ,a ja wyczułam w jego głosie pewne przygnębienie, coś go musi męczyć
- Nawet dobrze – odpowiedziałam i poczekałam chwile nim zapytałam co się dzieje
- Od pewnego czasu już nie jestem z Joshem
- Oj , przykro mi – przerwałam i położyłam dłoń na jego ramieniu
-A nie. Nie trzeba – odparł ,co troche mnie zdziwiło. A zresztą, nie zawsze potrafiłam go zrozumieć – Mówiłem, że to tylko pewnego rodzaju eksperyment, ale jest pewna dziewczyna
- No co Ty? – Wydarłam się, a Liam i Zayn popatrzyli na nas z salonu – Przepraszam. Kim ona jest? No opowiadaj
- Znamy się od pewnego czasu, spotkaliśmy się 3 razy w ostatnim czasie. Jest cudowna
- Przyprowadź ją kiedyś i poznaj z nami – zaproponowałam i zebrałam część jedzenia
- Do takiej bandy debili? – zapytał i roześmiał się – Nigdy.
Do wieczora zdążyliśmy pooglądać 3 filmy, 2 akcji i jedno romansidło. Chłopcy się zwinęli, a ja poszłam się położyć. Przeziębienie dalej dawało o sobie znaki.
Kiedy w końcu po paru dniach ostrej walki z gorączką , katarem i męczącym kaszlem byłam zdrowa , poszłam odwiedzić  Zayna, który przeze mnie się rozłożył. Po szkole wstąpiłam do apteki, a potem odwiedziłam chłopców. Pozostali wychodzili na spotkanie z Simonem, a mój bohater leżał w łóżku. Mimo choroby , wyglądał świetnie.
- No cześć ,przystojniaku – rzuciłam na przywitanie i cmoknęłam go w policzek .
Poszliśmy do jego pokoju, gdzie panował idealny porządek. Nie byłam tutaj pierwszy raz , jednak to miejsce ma pewien klimat.
- Czekaj, jak to było? – zapytałam po czym dodałam całkiem oczywistym tonem – „To będzie tego warte”
- Dalej uważam ,że było warto – odarł zachrypniętym głosem.
Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Ręce wplotłam w jego ciemne włosy, a jego dłoń powędrowała na wysokość mojej tali  i mocniej do siebie przyciągnęła.
- Nigdy więcej się ze mną nie sprzeczaj – wymruczałam i wstałam, a on pociągnął mnie za nadgarstek tam mocno, że znalazłam się w jego ramionach obdarowana pocałunkami najlepszego mężczyzny .
Kiedy Zayn wyszedł , ja rozejrzałam się po pokoju. Fala gorącego uczucia zalała moje serce. To wszystko, wszystkie zdjęcia, rzeczy, pamiątki, które tutaj leżą, są niesamowite. Dla mnie, jako osoby sentymentalnej, to potwierdzenie czegoś co jest między mną, a Zaynem. Nasze zdjęcie. Mamy tutaj te swoje naście lat i świata poza sobą nie widzimy, ale teraz, kiedy już jesteśmy starsi, czy coś się zmieniło? Czy dalej nie zachowujemy się jak dzieci? Nie powinnam żyć przeszłością, ale z chęcią do niej wracam, mimo że teraźniejszość jest piękna. Czasami zastanawiam się jakby moje życie potoczyło się gdyby rodzice poznali się i zamieszkami w Polsce, gdybym nigdy nie miała okazji mieć tak wspaniałego sąsiada i jednocześnie przyjaciela, jakbym wtedy nie pojechała na wakacje do miejsca, którego nie chciałam odwiedzić.  Przejechałam palcem po zdjęciu, zdjęciu które sama mam w domu. Fotografia z wypadu do Londynu.
- Ile to my się już znamy? – cicho zapytał i oparł brodę o moje ramie
- Wystarczająco długo żebym miała Cie już  dosyć – odpowiedziałam i przytuliłam go.
Zayn po kilku dniach był jak nowy. Zapomnieliśmy o chorobie i razem spędzaliśmy popołudnia, co bardziej napięło mi grafik. Pare razy pytałam Stylesa o tą tajemniczą osobę, ale nie chciał nic powiedzieć. Jedyne co wydukał to ,to że jest wspaniała i bardzo mu na niej zależy. Czyżby na niego też przyszedł czas? 
- Za tydzień jedziemy – powiedział sobotniego wieczora Zayn kiedy wychodziliśmy się przejść
W odpowiedzi tylko pokiwałam głową.
- Hej mała – ujął mój podbródek i pociągnął do góry – Wrócę tak szybko, że nie zauważysz ,że mnie nie było.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno przytuliłam. W weekend nie opuszczaliśmy siebie na krok, a w tygodniu mało czasu spędzaliśmy razem.  Chłopcy załatwiali sprawy z wyjazdem, akurat kiedy miałam luźniej w szkole. Całymi dniami siedzieliśmy na studiu i nagrywaliśmy parami wywiady.  W przerwie na lunch skoczyłyśmy z Moniką na kawe obok szkoły.  Spojrzałam na telefon, wyświetlacz chamsko pokazywał dzień tygodnia.  Środa.  Za 3 dni jadą.  Jedzie on. Moje życie.
- Słuchasz mnie? – zapytała Monika
Kolejny raz ludzie łapią mnie na tym , że ich nie słucham. Podirytowanym tonem powtarzają całą wypowiedź ,a ja  przepraszająco się uśmiecham
- Szczerze? – wysiliłam się na uśmiech
- Wiem ,że nie – przerwała mi – Koniec tego. Siedzimy w tym we dwie i we dwie damy sobie rade. Przecież to nie wieczność
- Wieczność może i nie, ale
- Ale wrócą tak szybko jak tylko się da.
Podziwiam ją. Ja nie potrafię zamknąć sprawy tak jak ona.  Jest zdecydowana i wie kiedy powiedzieć sobie, że to koniec, że trzeba iść dalej.  Do naszego małego studia wpadłyśmy jako ostatnie. Została nam ostatnia godzina zajęć  i mamy wolne.
- Zakupy na poprawę nastroju? – zapytałam po cichu, a ona uniosła kciuk ku górze
Standardowo nauczycielka wrzuciła kartki z nazwiskami do pudełka i losowała pare , która przeprowadzi wywiad na szybko, bez wcześniejszej próby.
- Wywiad będzie przeprowadzać – zaczęła i wyciągnęła karteczkę z pudełka – Tyler
Po klasie przebiegł stłumiony śmiech. Tyler – jeden z najbardziej wścibskich chłopaków w klasie, zadaje krępujące i prywatne pytania. Współczuję osobie, którą spotka się z nim po środku studia.
- A wywiadu udzielać będzie – kontynuowała i poprawiła okulary, które spadały jej z nosa – Lily.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moim kierunku, a ja nerwowo się zaśmiałam i usiadłam na krzesełku naprzeciw Taylora.
- To zaczynajcie ! Czas – start ! – powiedziała nauczycielka ,a ja znalazłam spojrzeniem Monike, która śmiała się w najlepsze.
Na twarzy chłopaka umalował się chytry uśmieszek i przebiegł spojrzeniem po całym studio.
- Zacznijmy więc. Jak Twoje sprawy sercowe? – zapytał
- Dziękuję, że się troszczysz. Kardiolog powiedział ,że nic mi nie dolega
Taylor zmarszczył brwi i szukał kolejnego pytania. Punkt dla mnie.
- Co nam powiesz na temat One Direction? – wiedziałam, że padnie takie pytanie
- To świetny zespół. Składa się z 5 utalentowanych i mądrych ludzi. Jakieś ciekawostki chcesz wiedzieć?
Taylor odszedł od tematu moich spraw miłosnych, ale zadawał inne pytania. Jedne bardziej, a drugie troche mniej wścibskie
- Zostało Wam ostatnie 10min – zakomunikowała nauczycielka
- Czy Twój związek z Zaynem Malikiem, członkiem One Direction jest pod publikę?
- Jasne ! – odparłam ironicznie – Zawsze był, jest i zawsze będzie tylko dlatego. Wysil się na mądrzejsze pytania
- Co zrobisz jeśli Wasze drogi się rozejdą?
- Pogodzę się z tym. Nie zamierzam robić scen. Coś się kończy ,żeby coś mogło się zacząć.
- Czy Zayn spełnia twoje seksualne pragnienia?
- Co mam przez to rozumieć?
- Jest dobry w łóżku?
- A chcesz się przekonać? Zaproponuj mu
- Koniec – powiedziała nauczycielka ,a ja z ulgą wstałam i podeszłam do Moniki, która dalej się śmiała.
- „Jest dobry w łóżku?” – zacytowała, a ja szturchnęłam ją
- Dzięki, najważniejsze to mieć wsparcie przyjaciół . Chodź na zakupy.
Śmiałyśmy się z Taylora kiedy wychodziłyśmy ze studia. Ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wypuściłam torbę z ręki i cała jej zawartość rozsypała się po podłodze ,ale teraz interesowało mnie coś innego. Czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje.
- Cześć kochanie – przywitał się i czuło pocałował.
- Co Wy tu robicie? – zapytała Monika i zjawili się z Niall`em obok nas.
Pozbierałam zawartość torebki i ruszyliśmy na parking.
- Dowiemy się co tutaj robicie? –ponowiła pytanie
- Przyjechaliśmy Was odwiedzić. Ostatnio nie mamy dla siebie czasu – odparł Niall i objął Monikę w talii – Chodźmy coś zjeść. Tutaj, za rogiem jest fajna knajpa.
- Dobry pomysł – żarłoczka zgodziła się.
- Swoją drogą, dobry wywiad Lily – zaśmiał się blondyn
- Słyszeliście? – zapytałam i zaczęłam się śmiać
- Oj tak – odparował Zayn – Następnym razem nie umawiaj mnie z facetami. Proszę
- No , dobra . Zastanowię się.
W czwartek wieczorem ja i Zayn poszliśmy się przejść po parku. Rozmawialiśmy ,a on co chwile odbierał telefon.
- Kto tak do Ciebie wydzwania? – zapytałam i po chwili uświadomiłam sobie ,że włączył mi się syndrom zazdrosnej dziewczyny.
- Nikt ważny – odpowiedział i ucałował mnie w czubek głowy – Sprawy związane z wyjazdem.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy się ściemniło. Pogrążeni w rozmowie spacerowaliśmy przez park , który stopniowo pustoszał. Spieraliśmy się z Zaynem ile chcielibyśmy mieć dzieci, on przystawał przy 3- 2chłopców i jedna dziewczynka, a ja chciałam tylko chłopca i dziewczynkę. On upierał się, że to nudne, a ja dalej tłukłam mu ,że to najlepsze rozwiązanie.  Podawał mi wszystkie zalety takiego rodzeństwa, ale przestał dopiero jak powiedziałam mu, że sam będzie rodził trójkę dzieci.
- Na rozmowy o dzieciach jeszcze za wcześnie – stwierdził i otworzył przede mną drzwi kawiarni – Ale fajnie byłoby mieć coś naszego, coś co by było tylko nasze, nie sądzisz?
- Sądzę.
W piątek zdążyłam wejść do domu, a telefon się rozdzwonił. Przełożona w pracy przypominała, że w przyszły piątek nagrywamy nowy odcinek, mama chciała porozmawiać o moich sprawach sercowych, ale zbyłam ją odpowiedzią ,że nie zawsze to co piszą media jest prawdą i ja i Zayn on wielu lat jesteśmy sobie bliscy. Aż w końcu zadzwonił on, to na ten telefon najbardziej czekałam , zakomunikował ,że do godziny się u mnie zjawią.  Ogarnęłam salon skoro nie ma wpaść sam. Może przyjedzie z  Harry`m? Może w końcu dowiem się czegoś więcej o jego tajemniczej ukochanej. Po ponad 30minutach zadzwonił dzwonek  do drzwi, a ja podbiegłam je otworzyć. Nie takiego widoku spodziewałam się kiedy powiedział ,że przyjedziemy. Zayn stał i promiennie uśmiechał się trzymając na rękach ślicznego, małego , czarnego labradora .
- Matko, jest śliczny – wydukałam i wzięłam malucha na ręce . Zayn odchrząknął – O tak, kochanie. Wejdź .
Z maluchem na rękach poszłam do salonu i usiadłam na podłodze głaszcząc i bawiąc się ze szczeniakiem . Zayn stał i obserwował to wszystko z uśmiechem.
- Jest kochany – powiedziałam do mulata i wstałam, żeby mu podziękować.
Kiedy w objęciach zatracaliśmy się w pocałunkach , mały zaczął piszczeć i pogryzać nogę Zayna. Zaczęliśmy się śmiać, a ja wzięłam szczeniaka na ręce
- Skąd go masz? – zapytałam i dalej nie odrywałam oczu od psiaka
- Po naszej wczorajszej rozmowie i wpadłem na pomysł, że to może być coś wspólnego
- Wspaniały pomysł. Jak go nazwiemy? – zapytałam i podniosłam psa na wysokość oczu Zayna
- Co , mały ? Jak Cie mamy nazwać? – wziął ode mnie szczeniaka
- Fado – zaproponowałam, to pierwsze co mi się skojarzyło.
- Całkiem ładne, ale dlaczego to?
- Kiedyś oglądałam komedie romantyczną, identyczny pies tak się wabił. Pasuję do niego
- No to witaj w domu, Fado .
Jeszcze tego samego dnia wzięliśmy małego do weterynarza, zaszczepiliśmy go ,a potem pojechaliśmy na zakupy dla nowego lokatora w moim domu.  Wieczorem skoczyliśmy do parku. Usiadłam na ławce ,a Zayn zaczął bawić się z Fado. Wyglądało to uroczo, bo Zayn uciekał ,a szczeniak chciał go gonić, co wychodziło mu słabo, bo potykał się o własne łapki i upadał, co wzbudzało u nas napady śmiechu. No tak, czego można się spodziewał bo 2 miesięcznym psie, nie będzie biegał jak hart . Zayn odwiózł nas do domu i pojechał przyszykować się do jutrzejszej podróży. Monika ucieszyła się kiedy zobaczyła naszego nowego lokatora. Szczeniak zyskał jej uczucie na starcie. Usiadł na podłodze i przyglądał jej się z przechylonym na bok łebkiem. 
Całą noc nie mogłam zasnąć, biłam się z myślami. Około 3 zasnęłam i o 6 już zadzwonił budzik. Przed 7 wyprowadziłam psa, a potem pojechaliśmy w 3 na lotnisko. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Nie rozstajemy się na zawsze, ale jednak , łatwo nie jest. Postawiłam Fado na ziemi i wpadłam w jego ramiona.  Uroniłam kilka łez chociaż starałam się nie płakać, nie wychodziło mi to z każdą minutą było gorzej. Mimo wczesnej pory dużo fanek było na lotnisku. Cały czas ktoś robił zdjęcia, piszczał, chciał porozmawiać z chłopcami. Przytulaliśmy się , bez słów. Nie były teraz potrzebne. Obydwoje to przeżywaliśmy.
- Widzimy się za jakiś czas – odparł i pocałował mnie w czoło – Szybko zleci. Obiecuję.
-  Obiecaj ,że będziesz się codziennie odzywał – poprosiłam już na skraju wielkiego płaczu.
- Obiecuję – złożył ostatni pocałunek na moich wargach, po czym schylił się i wziął Fado na ręce – A Ty opiekuj się panią i pilnuj żeby niczego głupiego nie robiła
- W takim razie to chyba z Tobą powinien jechać.
Ostatnie spojrzenie, dotyk, uśmiech. Samolot odleciał, a moje myśli wraz z nim. Rozkleiłam się, przez całą drogę powrotną płakałyśmy z Moniką. Hej, przecież to tylko 10 dni - pocieszałam się w myślach

______________________________________
WAŻNE! PRZECZYTAJ !
I oto jest 22. Wiem, przesłodzony, nic się nie dzieje, ale pomysł na ten rozdział mi wyparował. Na następne już mam , więc będzie dobrze!
Chciałabym Wam bardzo podziękować, że jesteście ze mną już tyle czasu i czytacie to co napiszę z utęsknieniem czekacie na nowy rozdział,za to ,że licznik pokazuje ponad 26 tyś wyświetleń, za ponad 20 komentarzy, ba! Ta liczba była blisko 30 komentarzy, jestem Wam za to wdzięczna. A teraz pozwolę przytoczyć sobie ostatni komentarz jaki został dodany pod rozdziałem 21 :
"Mogłabyś w końcu dodać nowy rozdział. Rozumiem może ,że nie masz aż tyle czasu by to tu przepisać, ale bez problemu możesz chyba znaleźć 30minut i to tu przepisać i opublikować ,a jeżeli idzie Ci to tak ciężko, to może usuń bo to już mnie ( i na pewno nie jednego ) wkurza czekanie tygodniami na nowy rozdział.To staje się irytujące!"
Więc, chciałam podziękować za ten komentarz. Biorę sobie do serca Wasze uwagi i teraz moja odpowiedź na ten komentarz:
Postaram dodawać się szybciej, jednak jest inaczej niż w ciągu roku szkolnego. Ja rozumiem ,że przyjemnie się czyta jak co tydzień jest nowy rozdział, serio rozumiem wszystko i chciałabym żebyście Wy też zaczęli rozumieć troche mnie. Po pierwsze : napisanie rozdziału nie trwa 30minut - fajnie jakby tak było, ale jest inaczej. Po drugie : kurcze, nie jestem słłłit 12 ( nie chce nikogo urazić ) i nie mam 1 na krzyż przyjaciółki, z którą spędzam pół dnia ,a kolejne pół dnia się nudzę. Mam te 15lat, wcale nie sądzę, że jestem wielce dorosła, mam dużo znajomych, którzy chcą spędzać ze mną czas ( i dziękuję Bogu za ludzi , którzy mnie otaczają),w takim wieku pojawiają się jakieś pierwsze miłości, zauroczenia, zrozumcie, ostatnio u mnie dużo się dzieje i chciałabym spędzić z kimś dla mnie wyjątkowy i ważnym  więcej czasu. NIE, NIE ZANIEDBUJE WAS,chociaż to tak wygląda.Jakbyście spędzili ze mną chociaż 20 minut, przez większość czasu będę nawijać o blogu i osobach ,które go czytają, które kocham. Pamiętajcie, KOCHAM WAS i PRZEPRASZAM za to ,że rozdziały pojawiły się w takim odstępie, postaram się dodać rozdział w przyszły weekend. Nie chcę kończyć tego bloga, nie chce go usunąć, szukam pomysłów żeby ciągnąć go jak najdłużej chyba,że.. Chyba,że Was już to denerwuje wtedy usunę, bo Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze.
Z góry SORRY za wszystkie błędy i literówki.
 No cóż, mam nadzieję,że się podobał rozdział i do następnego napisania !
Wczoraj dodałam jednopart, zaraz coś wstawie. Przy okazji zapraszam na 
http://getoutofmyhead-imaginy.blogspot.com/ 

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 21

Rozdział 21
Może gdybym tamtego ranka powiedziała ,że jesteśmy razem to byłoby inaczej? Może wtedy nie pojechałby po swoją przyjaciółkę i cały dzień spędził ze mną ? Milion pytań, na które nie znam odpowiedzi i nie zapowiada się żebym w najbliższym czasie je poznała. Międzynarodowy foch zawitał. Zarzucają mi ,że skoro nic do niego nie czuję to dlaczego tak reaguję na inną dziewczynę przy jego boku? Może dlatego ,że ludzie nie wiedzą jak jest naprawdę. Mimo ,że tak bardzo chciałabym z nim być dalej mam na niego nerwy, za olanie nas dla niej i nie potrafię się do niego normalnie odezwać . Zachowuję się jak rozkapryszone 5 letnie dziecko, ale taka już jestem.
- Otwórz ! To Niall, jesteśmy umówieni - krzyknęła Monika z góry, a ja z miską płatków poszłam otworzyć drzwi.
Zamiast widoku uroczego blondyna na pierwszym planie ustawił się Zayn, a za nim reszta zespołu. Oparty o framugę drzwi mulat w czarnej skórzanej kurtce i okularach na nosie niewątpiliwie wyglądał seksownie. Miałam ochote zaciągnąć go do mojego pokoju i w natychmiastwym tempie pozbawić go tych firmowych ubrań. Uśmiechnęłam sie, jednak za chwile przypomniałam sobie ,że przecież jestem na niego zła
- Czego? -mruknęłam chamsko, chociaż w środku skałam z radości
- Raczej nie będziesz pełnić roli gospodyni domu - Niall wyszedł przed szereg , dał mi buziaka w policzek na przywitanie i wziął z reki moje śniadanie .- Dzięki
- Jasne, nie krępuj się - odparłam i pokręciłam głową . Minęło tyle lat odkąd go poznałam,a on dalej je więcej niż normalny człowiek jest wstanie pomieścić. Swoją drogą ma niesamowitą przemianę materii. Nie jedna dziewczyna by tak chciała. Wpieprzać za kilkanaście osób i dalej nie tyć.
- Mam się nie krępowac? - zapytał Malik i obdarzył mnie filgarnym spojrzeniem i uśmiechem.
Przybliżył się żeby złożyć pocałunek na moich ustach , ale odsunęłam się i rzuciłam niezbyt miły komentarz żeby poszedł pocałować swoją najlepszą na świecie przyjaciółkę. 
- Ktoś tu jest zazdrosny !- krzyknął Loui i wpadł do mieszkania. 
Zamknęłam za nimi drzwi i starałam się ignorować lustrujące mnie spojrzenie Malika. Położyłam się na kanapie i obciągnęłam sięgającą do pępka bluzkę na ramiączkach,a do tego krótkie spodenki nie dodawały mi pewności w ich towarzystwie.
- Nie krępuj się - znowu odezwał się Zayn - Odsłoń brzuszek 
- Frajer - mruknęłam pod nosem i miałam nadzieje,że nikt tego nie usłyszał, ale Harry roześmiał się. Co zaowocowało wielkim burakiem z mojej strony i pytającym spojrzeniem pozostałych. Na całe szczęście Monika zeszła do nas i chłopcy nie dociekali odpowiedzi na nurtujące ich chwile temu pytanie
- To my wychodzimy, pa - rzuciła Monika i pociągnęła za sobą Niall`a. 
Wszyscy obserwowaliśmy zamykające się za nimi drzwi, a potem spojrzeliśmy po sobie. Powoli wstałam z kanapy i kierowałam się do pokoju
- To jesteśmy umówieni na jutro, Harry? 
- Tak, tak. Będę po 11. 
- Dzięki - promiennie uśmiechnęłam się w podzięce ,że zgodził się mi jutro towarzyszyć - Wy róbcie co chcecie , ja idę się ogarnąc, najwyżej później coś wymyślimy
- Co chcemy? - odezwał się uradowany Tomlinson. Stary ,a głupi
- W granicach rozsądku - z politywaniem przewróciłam oczami - Liam, liczę na Ciebie
- Postaram się - odparł i poczochrał siedzącego obok Malika, który się oburzył i momentalnie poprawił swoją fryzurę.
OCZAMI ZAYN`A
- Co robicie jutro? - spirunowałem Stylesa spojrzeniem od razu kiedy Lily zniknęła z pola widzenia
- Nic - wyminął się od odpowiedzi i na złość mi jeszcze się roześmiał
- Nie jesteś zabawny - odparłem, ale Liam kazał nam się uspokoić.
Harry pokrecił się po salonie i w końcu poszedł do kuchni zrobić sobie kawe. I dobrze. Przynajmniej zniknął mi z oczu. Bez przesady. Ja się nie umawiam z Joshem za jego plecami . 
- Zaraz wracam - odparłem i znacząco uśmiechnąłem się do Liama.
Przyjaciel od razu wiedział co mam zamiar zrobić i w odpowiedzi ciepło się uśmiechnął dodając mi otuchy. Schodami do góry,a potem już znajdowałem się w pokoju Lily. W całym pokoju walały się papiery, umowy, scenariusze, zadania. Z przyzwyczajenia położyłem się na łóżku i ręce skrzyżowałem za głową. Z łazienki dochodził odgłos lejącej się wody i ciche pomrukiwanie Lily. Nuciła znajomą mi piosenke, chociaż chwile zajęło mi wychwycenie melodii ,zdziwiłem się,że What makes you beautifull dalej siedzi jej w głowie. A może wraca do tamtego czasu? Dłużej nie zastanawiałem się nad tym ,bo drzwi łazienki otworzyły się, a ja spojrzałem w tamtym kierunku. Całkiem nieświadoma , że ja znajduję się w jej pokoju poszła do szafy. Mokre włosy,zaczesane na lewe ramie, spływające krople wody po ramionach i plecach, a do tego ręcznik sięgający krótko za pośladki. Szeroki uśmiech zawitał na mojej twarzy, poprawiłem poduszkę, a Lily wesoło pogwizdując obróciła się w moim kierunku i zrobiła mine jakby zobaczyła ducha. Roześmiałem się
- Śmieszne - mruknęła i chwyciła ręką ręcznik
- Też, ale i seksowne - odparłem i usiadłem na łóżku 
- Z pewnością nie mniej niż Ty - kokieteryjnie się uśmiechnęła 
- To takie słodkie - wstałem i podszedłem bliżej niej 
- Aż do porzygu - przerwała mi i popatrzyła prosto w oczy, a na jej twarzy widniał zalotny uśmiech
Nagle jej rysy się zmieniły i zrobiła krok w tył. Magiczny nastrój prysnął. Zrobiła się oschła , znowu. 
- Musiałaś to zepsuć, prawda? - warknąłem i wyszedłem z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Zbiegłem po schodach i ignorując pytania Liama wyszedłem na zewnątrz. Usiadłem na schodach i wyjąłem paczkę papierosów z tylnej kieszeni spodni. Cholera , miałem to rzucić. Poczułem dłoń na ramieniu i spojrzałem w górę. Liam. Usmiechnął się pociesznie. 
- Wiem, wiem - wymamrotałem i zgasiłem papierosa
- Co się stało? - zapytał i przysiadł się do mnie
Opowiedziałem mu całą historie, a on z zatroskaną miną objął mnie ramieniem. 
- Będzie dobrze - powiedział po chwili. 
W ustach kogoś innego zabrzmiałoby to jako nędzna próba pocieszenia, jednak nie w jego. Wyczułem tyle nadziei i pewności w jego głosie,że to musiało być prawdą.
- Chodź do środka - Liam pociągnął mnie do środka.
Lily zeszła na dół i unikała mojego wzroku. Normalne. Ale nie byłem już na nią zły, teraz bardziej na siebie, że poniosły mnie emocje. 
- To co robimy? - zapytała i spoczęła obok Harry`ego. Najbezpieczniej, co? 
- Zakochni nam uciekli - zaczął wyliczać Lou - Więc
- Więc nie będziemy im przeszkadzać - wtrącił Liam
- Więc - kontynouwał Louis - Zostajemy tylko my. Jedziemy do Milkshake ?
- Możemy i tak nie mamy nic lepszego do roboty - przystał na pomysł Louisa Styles.

Siedziałem w pokoju ze słuchawkami na uszach i analizowałem dzisiejszy dzień. Lily w Milkshake ponownie zdecycowała się na flirt i tym razem go nie przerwała, a kiedy dopadły nas fanki i obsypywały pytaniami czy jesteśmy razem grzecznie wyprowadzała je z błędu, jednak one nie chciały się poddać, mówiły ,że do siebie świetnie pasujemy.
- Widzisz, nie tylko ja tak sądzę - nachyliłem sie i mruknąłem jej do ucha, a ona uśmiechnęła się
- Chyba nie tylko Wy tak sądzicie - odparła już głośniej, do mnie i do fanek
Przypadkowo przełączyłem piosenkę i wróciłem na ziemie. Wpadł mi diabelski plan. Zleciałem do salonu gdzie Harry i Lou grali na x-boxie. 
- Harry ! Harry ! - wydyszałem, a loczek tylko się roześmiał
- Co jest? - zapytał , wyczuł ,że mam do niego sprawę
- Mam pewnien interes - uśmiechnął się chytrze i potarłem dłońmi
- Jak widzę nie do odrzucenia - odparł i usiedliśmy na kanapie 
Przedstwiłem mu swoją propozycje i , o dziwo, przystał na nią. Myślałem ,że się nie zgodzi,bo to jednak on był umówiony z Lily, jak się okazało miał iśc z nią zrobić sobie tatuaż , bo sama się bała. 
- Stary , dla mnie nawet lepiej- odparł Styles - Im szybciej będziecie razem tym lepiej
- Dzięki , stary - poklepałem go po ramieni - A i jeszcze jedno. Jakby co to jesteś chory 
- No pewnie - odparł i szeroko się uśmiechnął, a w policzkach ukazały się dołeczki .
Rano wstałem 3 godzinny przed umówionym spotkniem, spotkaniem Stylesa i Lily. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, wziąłem długi prysznic, wybrałem komplet ubrań i zszedłem przygotować sobie śniadanie. Harry już krzątał się po kuchni
- Jak tam? - zagadnąłem i poczochrałem go po włosach
- Fatalnie . Jestem chory - odparł i zaraz się roześmiał,a ja do niego dołączyłem i przez chwile rechotaliśmy niemiłosiernie - Łap.
Tym razem refleks mnie nie zawiódł i złapałem kluczyki jego auta. Miło ,że o tym pomyślał
- Dzięki , stary
- NIe ma za co - odparł i machnął ręką na dowód ,że to nic takiego.
Kręciłem się po domu i nie mogłem znaleźć sobie miejsca, a wskazówki zegara leniwie się przemieszczały. W końcu wsiadłem do auta i ruszyłem , przez całą drogę zastanawiałem się jaka będzie jej mina kiedy zobaczy mnie ,a nie Harry`ego. Podjechałem pod domi zatrąbiłem.
OCZAMI LILY :
- Wychodzę ! - krzyknęłam chwile później jak Harry zatrąbił.
Wątpie,że Monika słyszała, pewnie znowu rozmawia na skypie z Niall`em. Zakmnęłam drzwi i wrzuciłam klucze do torebki przy okazji szukając telefonu. Z uśmiechem popatrzyłam się na miejsce kierowcy i torebka wypadła mi z rąk. 
- Głuptasie - mruknął Zayn i pozbierał moje rzeczy z chodnika
- Ee - wydukałam - Gdzie Harry?
- Jest chory 
- Chory? - zapytałam dla potwierdzenia ,a on pokiwał głową - Mogę to sprawdzić?
- Oczywiście.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciela
- Halo? - usłyszałam jego zadowolony głos , 
- Już Ci lepiej , prawda? - zapytałam i roześmiałam się
- Właściwie to nie - mruknął i udał,że źle się czuje. 
- Kiepski z Ciebie aktor, Harry
- Ejże! - oburzył się. - Bawcie się dobrze
- To był Twój pomysł ? - zapytałam kiedy jechaliśmy.
- Oczywiście,ale Harry pomógł mi go dopracować 
- Yhym, rozumiem - odparłam - Ej, studio jest w drugą stronę 
- Wiem. Teraz pojedziemy do parku, potem do studia . Mamy cały dzień. 
- Skoro tak chcesz - rzuciłam obojętnie, chociaż w środku skakałam z radości na myśl całego dnia spędzonego w jego towarzystwie.
Uzubrojeni w kawy ruszyliśmy na jedną z łąwek w parku. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Luźne, niezobowiązujące tematy. W głębi duszy chciałam żeby zaczął , zresztą kolejny raz, temat naszego powrotu do siebie. Patrzyliśmy przed siebie, na bawiące się dzieci na placu zabaw. 
- Cejś ( cześć) - wydukał śliczny , na oko 4 letni chłopiec
- Serwus mały - odpowiedział Zayn i przybił młodemu piątkę. Automatycznie zyskał w moich oczach
- Cześć . Jak masz na imię? - zapytałam, a chłopiec ślicznie się do mnie uśmiechnął
- Kyle - odparł i wgramolił się na ławkę pomiędzy mnie ,a mulata
Kyle wdał się z nami w rozmowę i wydawał się całkiem sympatyczny,a jego wada wymowy dodawała mu jeszcze większego uroku. 
- Kojas ją? ( kochasz ją ? ) - zapytał i popatrzył na Zayn`a, na mnie i znowu przeniósł wzrok na Zayn`a.
Zayn delikatnie poklepał go po ramieniu .
- Kocham. Najbardziej na świecie - odpowiedział ,a mnie zrobiło się cieplej na sercu.
Był szczery. Szczerość biła z wypowiedzianych przez niego słów. Przyniosło mi to jakieś ukojenie, bo przecież dziecka by nie okłamał. A sposób w jaki to wypowiedział przyprawił mnie o szybszą prace serca. Na mojej twarzy zagościł uśmiech i czułam ,że policzki rumienią się.
- Zawstydziliśmy ją - mruknął Zayn do chłopca ,a mi puścił oczko
- Mas zeście ( masz szczęście) - odparł Kyle - Bo inacej , bym Cie nie lubi ( bo inaczej bym Cie nie lubił)
Ja i Zayn roześmialiśmy się przyjaźnie, a mały wstał i obserwował nas.
- Mas zeście ( masz szczęśćie) - powtórzył, a potem przytulił nas na pożegnanie i pobiegł do mamy ,która go wołała i zmierzała w naszym kierunku.
- Pora się zbierać - Zayn spojrzał na zegarek i skomentował.
Wstałam z ławki i obejrzałam się czy czegoś nie zostawiliśmy, głupi nawyk. Podeszłam bliżej niego i splątłam nasze ręce. 
- Jak chcemy zdążyć - dokoczył Malik , już wyrażnie zadowolony
- Nie chcemy - odparłam - Wykorzystajmy ten dzień lepiej.
Jak powiedzieliśmy , tak zrobiliśmy. Wybraliśmy się do kina. Doskonałe miejsca na przytulanie i krótkie całusy w ciemności. Cichy głos podpowiadał mi ,że nie mogę mu kolejny raz zaufać, bo źle na tym wyjdę, ale starałam się go uciszyć.

- Mogę? - Monika uchyliła dzwi pokoju
- Jasne , wchodź - odparłam i zrobiłam trochę miejsca na łóżku
Dziewczyna radośnie uśmiechnęła się i podała mi kubek gorącej czekolady. To nie wróży niczego dobrego.
- Co to za sprawa ? 
- Żadna 
Spojrzałam na nią i zaczęłam się śmiać.
- Znamy się tyle czasu , o co chodzi ? - zachęcałam ją , a ona jedynie się uśmiechała - No,ej. Powiedz mi
- No bo - zaczęła i momentalnie urwała , żeby potrzymać mnie w niepewności - No , prosze Cię. Nie rób nam tego, przede wszystkim , nie rób tego Zayn'owi
- Ale czego ? - przerwałam jej , a ona obdarowała mnie jednym z pobłażliwych spojrzeń
- Zwodzisz go , a wiesz bardzo dobrze co on czuje. Zastanów się , czy to jest fair ? 
Właściwie nie wiem co na mnie tak podziałało , gorąca czekolada dobra na ciężkie chwile, typowa angielska pogoda i samotny wieczór spędzony z nosem w papierach i uderzającymi o parapet kroplami deszczu czy poprostu osoba , która zawsze potrafiła mi przemówić do rozsądku. A może uczucie ,które towarzyszyło mi przez cały dzisiejszy dzień? Uczucie bezpieczeństwa w jego towarzystwie. Uczucie odwazjemnionej miłości.Zajrzałam w głąb siebie. Tak jak każdy popełniam błędy. Wściekam się o coś. Czasami o kompletną błachostkę. A tak właściwie to czas nie stoi w miejscu. Im szybciej mu powiem tym lepiej. Nie raz ludzie żałują , że zwlekają do ostatniej chwili z wyjaśnieniami , bo potem jest za późno , biją się przez resztę życie w pierś i żałują podjętych decyzji i nie naprawionych błędów. Jak to było ? Docenisz jak stracisz , stracisz jeśli nie docenisz.
- Gdzie mój telefon ? - zerwałam się z łóżka i zaczęłam przeszukiwać pokój
Triumfalny uśmiech pojawił się na ślicznej twarzy przyjaciółki, osiągnęła swój cel
- Hej , mała. Spokojnie. Zadzwonisz do niego jutro , jak emocje opadną
- Tak myślisz ? - zapytałam , a ona się roześmiała
- Co ta miłość robi z człowiekiem
- Och , zamknij się - cisnęłam w nią poduszką - powiedziała ta , nieszczęśliwie zakochana
Monika wytkneła mi język , a ja podbiegłam ją przytulić.
- A to za co ? 
- Za wszystko , dziękuję
Zaczęłyśmy rozmawiać, Monika opowiadała mi jak bardzo Niall się stara i za każdym razem pokazuje jej jak bardzo ją kocha i mu zależy. Dwoje ludzi , którzy poznali się przypadkowo tworzą tak idealną parę.Dzięki nim , wierze w przeznaczenie. Cofnęłam się parę lat wstecz. Bardzo dobrze pamiętam ten dzień , jakby to było zaledwie wczoraj. Pierwsze wakacje w Bradford od czasu przeprowadzki do Polski. Towarzyszące uczucie podniecenia , nadziei , ale również lęku , strachu i niepewności. Zupełnie sama , bez znajomych martwiłam się jak spędze swój czas tutaj. Po całym dniu w towarzystwie z brata i jego kolegóe na mieście , usiadłam , niegdyś na naszych schodach ze słuchawkami w uszach. Kojące dźwięki muzyki zmusiły mnie do refleksji i rozbudziły uczucia. Tęskniłam za nim , tak cholernie za nim tęskniła, nie tylko jako za przyjacielem. Brakowało mi go, ale zerwał kontakt. Postawił na karierę i nowych znajomych nade mną. Powoli cicha nadzieje na spotkanie z nim gasła we mnie. Ściemniało się , a cisza panowała wszędzie, tylko co jakiś czas przerywał ją śmiech rodziców dochodzący z domu. Właśnie wtedy , trzesneły drzwi auta i wysoki chłopak z burzą loków na głowie pojawił się i przyglądał mi się badawczo. Wypowiedział słowa , które przyczyniły się do szybszej pracy mego serca. Instyktownie , jakbym wiedziała co zaraz ma się stać , wstałam i czekałam aż go ujrzę. Wpadłam mu w ramiona i czyłam , że nic teraz nie jest w stanie mnie złamać , znalazłam brakujący element układanki. Poznałam resztę zespołu , z Harry'm od początku przypadliśmy sobie do gustu , co zaowocowało w późnijeszym czasie. Wstąpiliśmy na mój temat. Moi znajomi i życie w Polsce zostało dokładnie przestawione piątce chłopców. Uroczych i ciekawskich chłopców. Niall uparł się na jedną z moich przyjaciółek , w późniejszym czasie napisał do niej i przez cały rok regularnie utrzymywał kontakt i o sobie przypominał,a kiedy nadszedł dzień ich spotkania , każdy się cieszył. Czuło się ta magię , tą chemię bijącą na kilometr od dwóch drobnych ciał. Dwie bratnie dusze odnalazły się w tym pędzącym świecie
- Słyszałaś? - zapytała Monika , a ja przeczaco pokręciłam głową i umilkłyśmy
Wsłuchiwałyśmy się w głuchą ciszę i czekałyśmy , aż coś ją przerwie.
- A wiesz,że to się leczy ?
- Cicho ! 
Znowu zamilkłyśmy , a ja ze znudzeniem wyglądałam przez okno. Ciemne i czyste niebo. Jedynie księżyc świecił swoim blaskiem. Błysnęła spadająca gwiazda, a ja w myślach wypowiedziałam życzenie. Jedno,jedynie życzenie. Może troche samolubne , ale nie wymagam wiele.
- Ej, słyszałam ! - odparłam na dźwięk uderzającego w szybe kamienia
- Mówiłam Ci ! - zerwałyśmy się z łóżka i podbiegłyśmy do okna balkonowego
- Nie widzę nikogo - odparłam , a zaraz znowu kamyk trafił w szybę
- No otworzysz czy nie ? - pogoniła mnie Monika 
- Jesteś tego pewna ? upewniłam się
- Otwieraj głupia
Zwinnym ruchem otworzyłam okno i fala chłodnego powietrza zalała mnie. Wzdrgnęłam się zrobiłam krok na mokre kafelki. Przyciągnęłam Monike do siebie i spojrzałyśmy w dół
- Lily Carter ! - zawołał głos z dołu - Wysłuchaj mnie ! 
Zaniemówiłam i usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki " Let me love you" .
- No zejdziesz z nim pogadać czy nie ?! - wydarła się na mnie Monika kiedy ja dalej stałam z dłońmi przyłożonymi do ust i zachwycałam się romantycznością i magicznością tej chwili. Łza spłynęła mi po policzku, łza szczęścia. W jednym z wywiadów Zayn powiedział,że właśnie tą piosenkę zaśpiewa dziewczynie ,którą naprawdę kocha ,a własnie ja, nikt inny tylko ja , mam zaszczyt jej słuchać w jego wykonaniu. Wybiegłam z pokoju , szybko pokonałam schody o mało nie wywracając się na nich i otworzyłam drzwi wejściowe. Podbiegłam do Zayn'a i przytuliłam go. Monika wciągnęła Niall'a do środka , a chłopcy wślizgnęli się do ciepłego i suchego mieszkania. Tylko my staliśmy w deszczu moknąc i tonąc w objęciach. 
- Będziesz chora - zlustrował mnie wzrokiem i przykrył swoją już i tak przemoczona kurtką 
- Wiesz,myślałam , że już nigdy nie wykonasz tego kroku - odparłam i wspięłam się na palce łączac nasze usta w namiętnym pocałunku.
Z środka dobiegły nas głosu wiwatu, roześmiani weszliśmy do środka. Tylko ja w ostatnim momencie spojrzałam za siebie prosto w niebo i bezgłośnie powiedziałam '' dziękuję '.

______________________________
Podziękujcie Dominice, że rozdział jest dzisiaj . Podziękujcie temu kochanemu głupkowi,który mnie do tego namówił <3
No cześć, to znowu ja. Po takiej długie przewie , witam Was kolejny raz. To takie "
zadośćuczynienie" za opóźnienie. Są razem, szczęsliwe jesteście? Bo ja w sumie tak, chociaż mam jeszcze milion pomysłów jak mogą się pokłócić, tak wiem , jestem okropna.  Dobra, przechodzę do rzeczy. Miałam zepsuty komputer i muszę Was bardzo,ale to bardzo przeprosić , ponieważ większości z Was nie poinformowałam o tym rozdziale, ponieważ przepadła mi lista osób z twittera, a gadu? No cóż, ludzie którzy kierują GADU-GADU mnie nie lubią i usunęli mi konto. DLATEGO, DRODZY ZGROMADZENI, APELUJĘ DO WAS : PISZCIE DO MNIE JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH NA MOICH BLOGACH ( a uwaga, uwaga, prowadzę aż 4 blogi.) Twitter: @proorsus . GADU : 43678124.
+ zapraszam na mojego bloga, w którym Harry Styles opowiada swoim dzieciakom jak poznał ich matkę, swoją żonę : 
http://there-is-nobody-else.blogspot.com/
+przy okazji, Martyna chciała się podzielić z Wami swoim talentem : http://iwantfeelyoulove.blogspot.com/