piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 31


Rozdział 31 :
Oczami Lily :
Musnęła jego usta swoimi. Serce mi pękło. Jego ręka powędrowała na jej udo. W sekundę przebyłam odległość dzielącą nas i odepchnęłam kobiete od niego. 
- Chyba śnisz! - wyleciałam na nią, a moja ręka powędrowała w górę żeby sprzedać jej policzek
Mierzyłyśmy się wzrokiem, przyglądała mi się tak samo badawczo jak ja jej.
- Zmieniłaś się – wybełkotała, a na mojej twarzy malował się wyraz zmieszania. 
- Pamela ! - wycedziłam przez zęby i posyłając jej jeszcze bardziej wrogie spojrzenie
- Kochanie – Zayn wstał i próbował mi coś wytłumaczyć
- Kochanie?! - oburzyłam się i to jemu wymierzyłam policzek,a nie mojej ulubienicy – Siadaj na dupe i siedź, my sobie porozmawiamy później. 
Kątem oka widziałam co się dzieje, ludzie zaczęli zbierać się wokół nas. Nie dziwie im się , zawsze takie widowiska przyciągają gapiów.
- Och, Lily – dziewczyna założyła noge na nogę i słowa wypowiedziałą tym swoim lekceważącym tonem, który działał mi na nerwy pare lat temu i dalej tak samo mnie irytuje jak kiedyś. Pewne rzeczy jednak nie ulegają zmianie.

    - To ,że większość swojego życia spędziłaś w pozycji misjonarza, wcale Cie nim nie czyni ! - warknęłam do niej, a chwile poźniej usłyszałam zbiorowe "OOO" w klubie i aplauz . - Myślisz,że wszystko Ci wolno ? Tak?! A gówno Ci wolno. Znowu to robisz, chcesz zniszczyć związek. Szczęście innych ludzi Cie dołuje ? Przerasta ? Nie radzisz sobie z tym ? Dlatego niszczysz? Dla mnie jesteś zerem, od zawsze nim byłaś.
    Oczami Moniki : 
    Kiedy Lily powstrzymywała się od uduszenia dziewczyny ja nerwowo spoglądałam na Demetrie. MIerzyłam ja wzrokiem, ona mnie też. Troche to dziecinne, ale jednak. Jeśli chodzi o ukochanego faceta wiek i tak nie ma znaczenia, wszystkie zachowujemy się jak dzieci.
    - Masz mi coś do powiedzenia ? - rzuciłam po cichu, a Niall spuścił wzrok. Po paru minutach ciszy ponowiłam swoje pytanie , ale znowu jako odpowiedź dostałam tylko cisze. Usiadłam naprzeciw blondyna i Demi. Palcami nerwowo stukałamo blat szklanego stołu. Obserwowałam ich. Przestrzeń między nimi stawa się większa i większa. Troche nie w pore, bo jeszcze pare minut temu spędzali dobry czas w swoich objęciach.

    -Monika – podjęła się walki. Nie kobieto, zniszczę Cie
    - Pani – wtrąciłam. - Pani Moniko .
    - To nie tak jak wyglądało – zaczęła się tłumaczyć, a ja podwinęłam rękawy sweterka 
    - Czyli przyznajesz ,że coś było skoro wyglądało , tak ? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. 
    Podeszłam bliżej i załapałam garde, tak jak przed wieloma latami uczył mnie przyjaciel. Wymierzyłam lewą pięścią cios w jej twarz i zaraz ktoś złapał mnie za ręcę i odciągnął 
    - Masz za swoje , więcej się do niego nie zbliżaj ,bo tak to się nie skończy – ostrzegłam na odchodne kiedy Louis wyprowadzał mnie z klubu – Zniszcze Cie, zapamiętaj !
    - Mam świadków ! - pożaliła się – Pójde na policje !
    - W dupie mam Twoich świadków! - rzuciłam,a Louis mocniej ściasnął moją rękę – Czekam aż się spotkamy w sądzie.
    - My wyjdziemy z Wami – widziałam jak kątem oka Niall i Zayn wstają 
    - Nie , moi drodzy . My wracamy do pracy. Porozmawiamy kiedy coś przemyślicie - warknęła Lily i razem z Harrym podążyła za mną i Lou, a Liam został w klubie z pozostałymi .
    Oczami Harry`ego : 
    Pierwszy raz widziałem coś takiego. Emocje poniosły dziewczyny , może to wszystko było małą przesadą ? W każdym razie, dobrze się patrzy kiedy dziewczyny się biją. Jest to pewnego rodzaju frajda. Usiedliśmy wszyscy na krawężniku przed klubem . 
    - Ale ogień, laski ! - palnąłem i szturchnąłem je ,a w odpowiedzi dostałem z prawej i lewej strony z otwartej dłoni w głowę.
    - To nie jest śmieszne – oburzyła się Lily. Doskonale znam ten ton. Nie warto się sprzeciwiać. Wszystkie emocje teraz w niej buzują, więc jest jak tykająca bomba. 
    - Popieram – włączyła się Monika i teraz już byłem w najgorszej sytuacji .
    - Może pójdziemy na spacer? - wtrącił się Louis , a ja posłałem mu uśmiech pełen wdzięczności .
    - Nie możemy , musimy wracać do hotelu, wziąć prysznic i na lotnisko. - sprostowała blondynka 
    - Na krótko przyjechałyście – powiedział smutno Lou – A już myślałem,że troche pobędziemy w swoim towarzystwie
    - Niestety nie – uśmiechnęła się Monika – Przyleciałyśmy tylko załatwić sprawy i to właśnie zrobiłyśmy.
    Zaczęliśmy się śmiać, dziewczyny też. Po chwili nawet żartowały, Lily śmiała się z przerażenia Demi, tego strachu w jej oczach
    - Co Cie naszło z tym misjonarzem ? - spytałem,a Lily roześmiała się
    - Nie wiem – wzruszyła ramionami – Nagły przypływ weny pod wpływem zdenerwowania.
    Chwile później dziewczyny się pożegnały i ruszyły w stronę hotelu.
    - Ciekawy dzien – mruknął Lou wpatrując się w ich znikające sylwetki 
    - Zdecydowanie – poparłem go i wróciliśmy do reszty.

    Minęło sporo czasu i w końcu nadszedł wyczekiwany powrót do domu. W końcu. Jedziemy na lotnisko, potem dziesięciogodzinny lot i mozna będzie odpocząć. W końcu wrócę do domu, gdzie czekać będzie Pauline. Od czasu kiedy ostatnio widziałem się z Lily nasz kontakt się polepszył, ona potrzebuje przyjaciela, a ja kiedyś obiecałem,że zawsze będę obok i nie mam zamiaru zmieniać zdania. Chyba przez pryzmat ostatnich zdarzeń i zachowanie Zayna przez ostatnie dni straciłem do niego troche zaufania i szacunku. Kompletnie nie podoba mi się jego postawa, co na każdym kroku daje mu do zrozumienia.
    - Uważaj – warknąłem kiedy mulat przypadkowo szturchnął mnie
    - O co Ci chodzi stary ? - zatrzymał się tuż obok mnie ,a swoją torbę rzucił na ziemie – Ogarnij się.
    - Ja mam się ogarnąć? - powiedziałem podniesionym tonem , dzięki czemu spojrzenia ludzi przeniosły się na nas – To Ty ranisz najlepszą kobietę , którą spotkałeś w swoim całym pieprzonym życiu. Żadna Cie nie kochała tak jak ona. Spójrz w jej oczy i zobacz w końcu to czego nie potrafisz dostrzec
    - Ona jest całym moim światem – warknął robiąc krok w moją stronę – Nie masz pojęcia jak cholernie mi na niej zależy
    - A jednak ją ranisz – zauważyłem – Cały czas, nie masz umiaru, prawda?!
    Chwycił za moją koszulkę, a ja za jego. Patrzyliśmy sobie w oczy , a przy tym rzucaliśmy mało przyjemne określanie na swój temat.
    - Spokój idioci - podszedł do nas Louis i nas rozdzielił -Załatwicie to później, a najlepiej jakbyście nie musieli tego załatwiać w ten sposób.
    - Już nic od niego nie chce – rzucił Malik i zabrał swoją torbe
    - Zrań ją jeszcze raz, a pożałujesz – ostrzegłem go.

    Kiedy wróciliśmy 3 dni temu do domu miałem wrażenie,że wszystko będzie dobrze. W końcu wszystko da się ułożyć. Tak myślałem, ale chyba jest gorzej niż było. Lily całymi dniami siedzi u mnie i Pauline, a Malik ? W domu, na mieście, gdzieś ze znajomymi. 
    - Cześc tu Harry – przywitałem się, w moim głosie było pełno zakłopotania – Słuchaj jest pewien problem z Lily, przyjedziesz dać wsparcie ?
    - Pewnie, jutro wieczorem będę – usłyszałem odpowiedź , która w 100 % mnie zadawalała . - Opiekuj się nią do jutra.
    - Nie ma sprawy. Widzimy się niedługo .
    Mam nadzieję,że to pomoże . Jeśli nie , to już jestem bezsilny. Zdecydowanie przeceniłem swoje siły mówiąc,że nie ma rzeczy niemożliwych, bo wywołanie szczeregu uśmiechu na twarzy blondyny to cud. Grunt,że Niall całymi dniami chodzi za Moniką i się tłumaczy. Przynajmniej tyle dobrego.






    ______________________________________

    Wiem ludzie,że nic specjalnego. Przepraszam. Ale wena mnie ostatnio nie kocha. Także ten. Ja we wtorek sobie wyjeżdżam, więc Wy się trzymajcie, a kolejnego rozdziału spodziewajcie pod koniec lutego bądź w przyszłym miesiącu. 
    Wystartowałam z nowym pomysłem, więc zapraszam. Już niedługo podejmę się nowego , pierwszego zadania , które zostało mi wyznaczone. Więcej na dniach tutaj --> 
    http://fear-in-our-eyes.blogspot.com/