Rozdział
29:
Oczami Moniki :Tak właściwie to nie wierzyłam kiedy wczoraj wieczorem Niall wpadł do domu i oświadczył ,że mam się spakować ,bo lecimy z rana do Irlandii. Śmiejąc się przytaknęłam i zmieniłam temat. A teraz, już raz na zawsze , zapamiętam ,że nie mogę brać takiego tonu jego głosu jako żart. To bardziej rozkaz, informacja,że coś jest do wykonania i musi tak być. Po dwóch godzinach leżenia na kanapie oberwało mi się za lenistwo. W trybie natychmiastowym zebrałam cztery litery z kanapy i poszłam spakować walizkę. Niall nerwowo biegał po domu i próbował zebrać wszystkie potrzebne mu rzeczy.
- Monika ja przepraszam – usiadł na skraju łóżka i zrobił smutną minkę – Ja tylko strasznie się denerwuję
- Ty ? Ciekawe czym ? To chyba ja powinnam
- No nie tylko Ty – cmoknął na pożegnanie i wybiegł z pokoju w dalszym poszukiwaniu rzeczy.
Czekając na lotnisku mój telefon zaczął wibrować. Lily pyta czy wpadnę na ploteczki wieczorem,bo oni właśnie wylądowali, o ironio. Ja właśnie zaraz wsiadam do samolotu, za tydzień mała będą ploteczki, nie dzisiaj.
Siedząc w samolocie , spoglądając przez okno i trzymając dłoń Nialla denerwowałam się. Znakomicie się dopełniamy, wczoraj to on był kłębkiem ,a dzisiaj jest pieprzoną oazą spokoju , kiedy ja denerwuję się maksymalnie. Moje myśli skupiają się na mamie blondyna. A raczej na tym co o mnie pomyśli, czy mnie zaakceptuje, polubi . W końcu mamy się poznać, w końcu Niall przedstawi mnie oficjalnie swojej rodzicielce jako partnerkę. Nie myślałam, że to takie stresujące. Swoją drogą mógł mi powiedzieć wcześniej, przynajmniej psychicznie bym się przygotowała.
- Będzie dobrze, polubi Cie – szepnął i pocałował mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu.- No nie bój się – dodawał mi wiary w siebie kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod,jak się domyślam,jego rodzinnym domem
- Łatwo mówić – blado się uśmiechnęłam ,a on się zaczął śmiać – Dzięki za zrozumienie.
- W końcu jesteście ! - ciepło przywitała nas Maura i pierwsze co zrobiła to ucałowała i utuliła blondyna, a później przytuliła mnie
- Miło Cie w końcu poznać - uśmiechnęła się promiennie co dodało mi odwagi.
- Panią też - odwzajemniłam uśmiech, a ona zaczęła się śmiać
- Żadna Pani ! - machnęła ręką – Mów mi Maura. A zresztą, niedługo i tak będziesz nazywać mnie mamą – teraz przeniosła swój wzrok na Nialla, który trzymał mnie za rękę i lekko się zawstydził – Prawda, synku ?
- Em.. Mamo .. No – Irlandczyk próbował odpowiedzieć swojej mamie,ale nie wyszło mu to ,a my z Maurą zaczęłyśmy się śmiać.
Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo. Myślałam ,że będę musiała bardzo starać o jej akceptacje,a tu proszę bardzo. Na starcie Maura zdobyła moje serce, a ja jej.
- Jak Wam się układa? - zapytała kiedy zostałyśmy same w domu ,bo Niall poszedł do sklepu
- Bardzo dobrze – odparłam szczerze i ogarnęła mnie wielka radość. Kiedyś tam, najwidoczniej wygrałam los na loterii. Moje życie jest wspaniałe, ponieważ mam wspaniałego mężczyznę przy boku , z którym chciałabym układać plany na daleką przyszłość
- Niall świata poza Tobą nie widzi – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety, na te słowa zarumieniłam się i zaczęłam śmiać
- No cóż – bezradnie rozłożyłam ręce – Jak widać to działa w dwie strony .Wieczorem poszłam z Niallem na spacer. Oczywiście zastał nas deszcz, ale to nie przeszkadzało dziewczynom, które zobaczyły chłopaka przez okna i wybiegły w bluzce na ramiączkach i szortach żeby tylko porozmawiać ze swoim idolem. To poświęcenie nawet jest w pewien sposób urocze.
- Wracajcie do domu dziewczyny, przeziębicie się. Zrobiło się dość chłodno – Nialler zadbał o nie, na co odpowiedziały zbiorowym „aaaaaaaaaaw” i wróciły do domów.
- Aaaaaaaaaaaaaw – przedrzeźniałam go w drodze do domu – Może mną też się tak zaopiekujesz
- Ale przestań no ! - zrobił smutną minkę i próbował przekupić mnie żebym już mu nie dokuczała – Moja mama zrobi Ci jedzenie, dużo jedzenia.
- No, w sumie – dobra propozycja Horan, dobra. Trafiłeś w moje gusta – Ej,no ! Chwileczkę . Co Ty się mamą wysługujesz? O nie, nie ma tak łatwo. Musisz się postarać.
- Przecież ja nie będę Ci robił jedzenia
- A może jednak ? - negocjowałam, przecież chodziło o jedzenie, a nie o jakąś błahą rzecz.
- Ale ja to zjem zanim doniosę do Ciebie . - tłumaczył się .
- To się postarasz, nie ? Dla mnie.
- Nie no.. Nie wiem.. - miotał się w swojej odpowiedzi
- Dobrze,że ja wiem gdzie dzisiaj śpisz. A raczej , gdzie dzisiaj nie śpisz – poinformowałam go i weszłam do domu , po przywitaniu z mamą chłopaka ruszyłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem .
- A Wam co ? - słyszałam jak po drugiej stronie drzwi rodzicielka pyta Nialla
- Obraziła się ! - pożalił się
- Och kochanie , o co ? - spytała z tą matczyną troską w głosi
- O jedzenie ! Bo nie chciałem jej zrobić !
- O matko.. Stworzeni dla siebie, jak Boga kocham – odparła i ruszyła ku schodom,bo już po chwili było słychać jej kroki na nich
- Kochanie, otwórz – wolał Niall z korytarza
- Nie, kochanie. Nie dzisiaj. Dobrej nocy życzę – odparłam i położyłam się do łóżka. Kto wie , może jutro jak wstanę będzie czekało na mnie śniadanie ?
OCZAMI LILY :
- Gdzie jest Monika ? - spytałam kiedy wsiadaliśmy do auta – No i Niall ?
- A kto ich wie? - pytaniem na pytanie, fajnie Malik.
- A my gdzie się wybieramy ?
- Do Bradford misiu, do Bradford – odparł z tym swoim jakże nienagannym uśmiechem
- W końcu odwiedzę rodziców ! - ucieszyłam się.
- W końcu nas zobaczą jako parę na własne oczy! - cmoknął w moją stronę
- Co ? - spytałam i usiadłam bokiem do kierunku jazdy, a Zayn skoncentrowany na drodze wyglądał bardzo kusząco – No, ale.. To wiesz.. No bo..
- Przecież to żadna wielka sprawa, obydwoje znamy swoich rodziców, chodzi bardziej o to żeby oni nas poznali jako parę. - wyjaśnił i odnalazł swoją dłonią moją dłoń i pocałował
- Ale co jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią ? - panika, panika, panika
- Oni Cie uwielbiają ! - roześmiał się
- Wiem,ale mogą mnie nie polubić jako Twoją partnerkę .
W trakcie podróży Zayn tłumaczył mi ,że tak raczej nie będzie. Rozwiało to moje wątpliwości, nie do końca , ale zawsze coś.
- U mnie nikogo nie ma – powiedział kiedy zaparkowaliśmy i spojrzał na podjazd przed domem- To idziemy do Ciebie, rodzinka chyba siedzi.
- Dla mnie lepiej – odparłam i złapałam jego rękę. A jednak, rodzinki nie było. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam drzwi.
- Ładnie – pochwalił mnie – Ja o tym nie pomyślałem.
- Nic nowego ,kocie.
Wyszliśmy do ogrodu i tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać.
- Takie troche zadupie, co ? - szturchnął mnie mulat
- Troche tak, ale .. Przynajmniej jest tu spokój .
- Co prawda ,to prawda – wstał i podał mi rękę – Chodź, Twoi rodzice już wrócili.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu. Rodzice się ucieszyli,no i rzecz jasna domyślili po co przyjechaliśmy. Cieszyli się, zaakceptowali to już dawno. A tak właściwie jak mieliśmy po naście lat
- James ! Dzwoń do Trischy ! Wygraliśmy ! - ożywiła się mama, a my z Zaynem spojrzeliśmy na nią pytająco – Och, taki mały zakład rodzin, my obstawialiśmy,że jeszcze w tym tygodniu przyjedzie i nam o tym powiecie, a Malikowie,że nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Dzięki mamo - burknęłam,a Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- No my chyba musimy lecieć – zebrał się z kanapy mój partner i pożegnał z moimi rodzicami – Musimy jeszcze wpaść tam obok .
Powiało chłodem kiedy tylko znaleźliśmy się przed domem, mimo iż to tylko parę kroków bardziej wtuliłam się w Zayna.
- Panie przodem – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka uśmiechając się serdecznie, co dodało mi pewności siebie.
Zaraz zlecieli się jego rodzice i dwie siostry. Safaa wyrosła, już nie jest tą małą dziewczynką ,którą tak doskonale pamiętałam,a Waliyha ? Bez dwóch zdań nie może odpędzić się od wielbicieli . Co Zayn, wszystko zostaje w rodzinie, prawda?
- Jak się cieszę ,że będę miała taką cudowną synową ! - przytuliła mnie mama Zayna, no cześć mamusiu. Och, teściowa najlepsza na świecie się szykuję
- Nie zepsuj tego synu – poklepał mojego przystojniaka po ramieniu teść.
Posiedzieliśmy z godzinę w salonie, a później dziewczyny porwały mnie do pokoju Waliyha . Ploteczki,ploteczki . Damski wieczór, zdecydowanie nam trzem to się przyda. Ktoś zapukał do drzwi , a my właśnie zwijałyśmy się na łóżku ze śmiechu
- Proszę !- zawołała Safaa
- Wyjazd ! - krzyknęła Waliyha na widok brata
- Sorry, zaraz się zmywam. Wpadłem się tylko pożegnać – podszedł do mnie i czuje mnie pocałował po czym poszedł w stronę drzwi i na koniec odwrócił się pokazując sześciopak piw i informując mnie ,że idzie do kumpla
- Tylko grzecznie tam ! - zawołałam za nim i wróciłam do rozmowy z dziewczynami . Szykuje się długa noc!
OCZAMI MONIKI :
Zeszłam rano na śniadanie, a właściwie w południe. Na lodówce przywitał mnie liścik, który zostawiła Maura. Wróci wieczorem z pracy i życzy nam miłego dnia.
- Dzień dobry – przytulił mnie i pocałował w szyję – Kochanie.
- Dzień dobry. Umieram z głodu , jesz coś?
- Tak – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie – Ciebie.
Przywarł do mnie,całował, pragnął mnie. Nawet już śniadania mi się odechciało. Pragnęłam go w takim samym stopniu jak on mnie. Jęknęłam z niezadowolenia kiedy usadził mnie na blacie i odsunął się .
- Mogę tam wejść? - wyszeptał .
- A robi to jakąś różnicę czy się zgodzę czy nie ?
- Nie bardzo – odpowiedział i znowu czułam jego ciało tak blisko mojego.
Znakomite rozpoczęcie dnia.
_______________________________
W końcu dodaje. Jak dla mnie - jest beznadziejny. Nie potrafię już pisać. Mam nadzieję,że aż totalnie tego nie zwaliłam. Kochani, udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego nowego roku. Życzę Wam żeby 2013 był lepszy. Życzę Wam żebyście spełniali swoje marzenia i nigdy nie tracili wiary w to, jakimi wspaniałymi ludźmi jesteście.
Oczami Moniki :Tak właściwie to nie wierzyłam kiedy wczoraj wieczorem Niall wpadł do domu i oświadczył ,że mam się spakować ,bo lecimy z rana do Irlandii. Śmiejąc się przytaknęłam i zmieniłam temat. A teraz, już raz na zawsze , zapamiętam ,że nie mogę brać takiego tonu jego głosu jako żart. To bardziej rozkaz, informacja,że coś jest do wykonania i musi tak być. Po dwóch godzinach leżenia na kanapie oberwało mi się za lenistwo. W trybie natychmiastowym zebrałam cztery litery z kanapy i poszłam spakować walizkę. Niall nerwowo biegał po domu i próbował zebrać wszystkie potrzebne mu rzeczy.
- Monika ja przepraszam – usiadł na skraju łóżka i zrobił smutną minkę – Ja tylko strasznie się denerwuję
- Ty ? Ciekawe czym ? To chyba ja powinnam
- No nie tylko Ty – cmoknął na pożegnanie i wybiegł z pokoju w dalszym poszukiwaniu rzeczy.
Czekając na lotnisku mój telefon zaczął wibrować. Lily pyta czy wpadnę na ploteczki wieczorem,bo oni właśnie wylądowali, o ironio. Ja właśnie zaraz wsiadam do samolotu, za tydzień mała będą ploteczki, nie dzisiaj.
Siedząc w samolocie , spoglądając przez okno i trzymając dłoń Nialla denerwowałam się. Znakomicie się dopełniamy, wczoraj to on był kłębkiem ,a dzisiaj jest pieprzoną oazą spokoju , kiedy ja denerwuję się maksymalnie. Moje myśli skupiają się na mamie blondyna. A raczej na tym co o mnie pomyśli, czy mnie zaakceptuje, polubi . W końcu mamy się poznać, w końcu Niall przedstawi mnie oficjalnie swojej rodzicielce jako partnerkę. Nie myślałam, że to takie stresujące. Swoją drogą mógł mi powiedzieć wcześniej, przynajmniej psychicznie bym się przygotowała.
- Będzie dobrze, polubi Cie – szepnął i pocałował mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu.- No nie bój się – dodawał mi wiary w siebie kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod,jak się domyślam,jego rodzinnym domem
- Łatwo mówić – blado się uśmiechnęłam ,a on się zaczął śmiać – Dzięki za zrozumienie.
- W końcu jesteście ! - ciepło przywitała nas Maura i pierwsze co zrobiła to ucałowała i utuliła blondyna, a później przytuliła mnie
- Miło Cie w końcu poznać - uśmiechnęła się promiennie co dodało mi odwagi.
- Panią też - odwzajemniłam uśmiech, a ona zaczęła się śmiać
- Żadna Pani ! - machnęła ręką – Mów mi Maura. A zresztą, niedługo i tak będziesz nazywać mnie mamą – teraz przeniosła swój wzrok na Nialla, który trzymał mnie za rękę i lekko się zawstydził – Prawda, synku ?
- Em.. Mamo .. No – Irlandczyk próbował odpowiedzieć swojej mamie,ale nie wyszło mu to ,a my z Maurą zaczęłyśmy się śmiać.
Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo. Myślałam ,że będę musiała bardzo starać o jej akceptacje,a tu proszę bardzo. Na starcie Maura zdobyła moje serce, a ja jej.
- Jak Wam się układa? - zapytała kiedy zostałyśmy same w domu ,bo Niall poszedł do sklepu
- Bardzo dobrze – odparłam szczerze i ogarnęła mnie wielka radość. Kiedyś tam, najwidoczniej wygrałam los na loterii. Moje życie jest wspaniałe, ponieważ mam wspaniałego mężczyznę przy boku , z którym chciałabym układać plany na daleką przyszłość
- Niall świata poza Tobą nie widzi – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety, na te słowa zarumieniłam się i zaczęłam śmiać
- No cóż – bezradnie rozłożyłam ręce – Jak widać to działa w dwie strony .Wieczorem poszłam z Niallem na spacer. Oczywiście zastał nas deszcz, ale to nie przeszkadzało dziewczynom, które zobaczyły chłopaka przez okna i wybiegły w bluzce na ramiączkach i szortach żeby tylko porozmawiać ze swoim idolem. To poświęcenie nawet jest w pewien sposób urocze.
- Wracajcie do domu dziewczyny, przeziębicie się. Zrobiło się dość chłodno – Nialler zadbał o nie, na co odpowiedziały zbiorowym „aaaaaaaaaaw” i wróciły do domów.
- Aaaaaaaaaaaaaw – przedrzeźniałam go w drodze do domu – Może mną też się tak zaopiekujesz
- Ale przestań no ! - zrobił smutną minkę i próbował przekupić mnie żebym już mu nie dokuczała – Moja mama zrobi Ci jedzenie, dużo jedzenia.
- No, w sumie – dobra propozycja Horan, dobra. Trafiłeś w moje gusta – Ej,no ! Chwileczkę . Co Ty się mamą wysługujesz? O nie, nie ma tak łatwo. Musisz się postarać.
- Przecież ja nie będę Ci robił jedzenia
- A może jednak ? - negocjowałam, przecież chodziło o jedzenie, a nie o jakąś błahą rzecz.
- Ale ja to zjem zanim doniosę do Ciebie . - tłumaczył się .
- To się postarasz, nie ? Dla mnie.
- Nie no.. Nie wiem.. - miotał się w swojej odpowiedzi
- Dobrze,że ja wiem gdzie dzisiaj śpisz. A raczej , gdzie dzisiaj nie śpisz – poinformowałam go i weszłam do domu , po przywitaniu z mamą chłopaka ruszyłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem .
- A Wam co ? - słyszałam jak po drugiej stronie drzwi rodzicielka pyta Nialla
- Obraziła się ! - pożalił się
- Och kochanie , o co ? - spytała z tą matczyną troską w głosi
- O jedzenie ! Bo nie chciałem jej zrobić !
- O matko.. Stworzeni dla siebie, jak Boga kocham – odparła i ruszyła ku schodom,bo już po chwili było słychać jej kroki na nich
- Kochanie, otwórz – wolał Niall z korytarza
- Nie, kochanie. Nie dzisiaj. Dobrej nocy życzę – odparłam i położyłam się do łóżka. Kto wie , może jutro jak wstanę będzie czekało na mnie śniadanie ?
OCZAMI LILY :
- Gdzie jest Monika ? - spytałam kiedy wsiadaliśmy do auta – No i Niall ?
- A kto ich wie? - pytaniem na pytanie, fajnie Malik.
- A my gdzie się wybieramy ?
- Do Bradford misiu, do Bradford – odparł z tym swoim jakże nienagannym uśmiechem
- W końcu odwiedzę rodziców ! - ucieszyłam się.
- W końcu nas zobaczą jako parę na własne oczy! - cmoknął w moją stronę
- Co ? - spytałam i usiadłam bokiem do kierunku jazdy, a Zayn skoncentrowany na drodze wyglądał bardzo kusząco – No, ale.. To wiesz.. No bo..
- Przecież to żadna wielka sprawa, obydwoje znamy swoich rodziców, chodzi bardziej o to żeby oni nas poznali jako parę. - wyjaśnił i odnalazł swoją dłonią moją dłoń i pocałował
- Ale co jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią ? - panika, panika, panika
- Oni Cie uwielbiają ! - roześmiał się
- Wiem,ale mogą mnie nie polubić jako Twoją partnerkę .
W trakcie podróży Zayn tłumaczył mi ,że tak raczej nie będzie. Rozwiało to moje wątpliwości, nie do końca , ale zawsze coś.
- U mnie nikogo nie ma – powiedział kiedy zaparkowaliśmy i spojrzał na podjazd przed domem- To idziemy do Ciebie, rodzinka chyba siedzi.
- Dla mnie lepiej – odparłam i złapałam jego rękę. A jednak, rodzinki nie było. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam drzwi.
- Ładnie – pochwalił mnie – Ja o tym nie pomyślałem.
- Nic nowego ,kocie.
Wyszliśmy do ogrodu i tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać.
- Takie troche zadupie, co ? - szturchnął mnie mulat
- Troche tak, ale .. Przynajmniej jest tu spokój .
- Co prawda ,to prawda – wstał i podał mi rękę – Chodź, Twoi rodzice już wrócili.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu. Rodzice się ucieszyli,no i rzecz jasna domyślili po co przyjechaliśmy. Cieszyli się, zaakceptowali to już dawno. A tak właściwie jak mieliśmy po naście lat
- James ! Dzwoń do Trischy ! Wygraliśmy ! - ożywiła się mama, a my z Zaynem spojrzeliśmy na nią pytająco – Och, taki mały zakład rodzin, my obstawialiśmy,że jeszcze w tym tygodniu przyjedzie i nam o tym powiecie, a Malikowie,że nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Dzięki mamo - burknęłam,a Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- No my chyba musimy lecieć – zebrał się z kanapy mój partner i pożegnał z moimi rodzicami – Musimy jeszcze wpaść tam obok .
Powiało chłodem kiedy tylko znaleźliśmy się przed domem, mimo iż to tylko parę kroków bardziej wtuliłam się w Zayna.
- Panie przodem – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka uśmiechając się serdecznie, co dodało mi pewności siebie.
Zaraz zlecieli się jego rodzice i dwie siostry. Safaa wyrosła, już nie jest tą małą dziewczynką ,którą tak doskonale pamiętałam,a Waliyha ? Bez dwóch zdań nie może odpędzić się od wielbicieli . Co Zayn, wszystko zostaje w rodzinie, prawda?
- Jak się cieszę ,że będę miała taką cudowną synową ! - przytuliła mnie mama Zayna, no cześć mamusiu. Och, teściowa najlepsza na świecie się szykuję
- Nie zepsuj tego synu – poklepał mojego przystojniaka po ramieniu teść.
Posiedzieliśmy z godzinę w salonie, a później dziewczyny porwały mnie do pokoju Waliyha . Ploteczki,ploteczki . Damski wieczór, zdecydowanie nam trzem to się przyda. Ktoś zapukał do drzwi , a my właśnie zwijałyśmy się na łóżku ze śmiechu
- Proszę !- zawołała Safaa
- Wyjazd ! - krzyknęła Waliyha na widok brata
- Sorry, zaraz się zmywam. Wpadłem się tylko pożegnać – podszedł do mnie i czuje mnie pocałował po czym poszedł w stronę drzwi i na koniec odwrócił się pokazując sześciopak piw i informując mnie ,że idzie do kumpla
- Tylko grzecznie tam ! - zawołałam za nim i wróciłam do rozmowy z dziewczynami . Szykuje się długa noc!
OCZAMI MONIKI :
Zeszłam rano na śniadanie, a właściwie w południe. Na lodówce przywitał mnie liścik, który zostawiła Maura. Wróci wieczorem z pracy i życzy nam miłego dnia.
- Dzień dobry – przytulił mnie i pocałował w szyję – Kochanie.
- Dzień dobry. Umieram z głodu , jesz coś?
- Tak – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie – Ciebie.
Przywarł do mnie,całował, pragnął mnie. Nawet już śniadania mi się odechciało. Pragnęłam go w takim samym stopniu jak on mnie. Jęknęłam z niezadowolenia kiedy usadził mnie na blacie i odsunął się .
- Mogę tam wejść? - wyszeptał .
- A robi to jakąś różnicę czy się zgodzę czy nie ?
- Nie bardzo – odpowiedział i znowu czułam jego ciało tak blisko mojego.
Znakomite rozpoczęcie dnia.
_______________________________
W końcu dodaje. Jak dla mnie - jest beznadziejny. Nie potrafię już pisać. Mam nadzieję,że aż totalnie tego nie zwaliłam. Kochani, udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego nowego roku. Życzę Wam żeby 2013 był lepszy. Życzę Wam żebyście spełniali swoje marzenia i nigdy nie tracili wiary w to, jakimi wspaniałymi ludźmi jesteście.
wow, dużo się dzieje i fajnie :D jak zwykle zajebisty czekam na nowy tu i na tym o Hazzie ;*
OdpowiedzUsuń~ @Agu009_
Dość krótko, ale cieszę się, że w końcu napisałaś. A mi tam się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńboski kochana! nareszcie się doczekałam! piszesz dalej świetnie !czekam na nn ! <33 dziękuje i na wzajem xx
OdpowiedzUsuń@kika1613
Cudowny...Kocham to opowiadanie <3 Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDaria*
Zaczęłam go czytać kilka dni temu, ale już mnie tak strasznie wciągnął, że z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńJeśli możesz, proszę wbij do mnie http://onedirection-sotries.blogspot.com/ komentarze mile widziane :)
łaaaaaaaaaaaaał ! kocham to ; *
OdpowiedzUsuńKarolina, cudnie! <3
OdpowiedzUsuńnareszcie coś ;) a jak tam z moim harrym? xx
zapraszam do siebie ; takemomentswith1d.blogspot.com <3 xx
Co ty za głupoty znowu opowiadasz? Jak nie umiesz pisać jak umiesz? Jest świetne! Jedyną wadą tego rozdziału jest to, że jest krótki ;c
OdpowiedzUsuńświetny ten rozdział! Tobie również wszystkiego dobrego no i dużo weny ! :)
OdpowiedzUsuńMega, Mega ;*
OdpowiedzUsuńNo tak, tak.. Jak zwykle skromna!
OdpowiedzUsuńEhem, ehem. Czas uwierzyć w siebie! Hahahah.
Ironia losu, co? Wczoraj ty mi kazałaś w siebie wierzyć, a dzisiaj ja tobie, hahahahha :D
Jak zwykle świetny, mam nadzieję że następny będzie za tydzień.
A co, ha! Będę czekać i odliczać dni! :D
Powodzenia<3 xx
Co do życzeń to nawzajem :* a co do rozdziału to moim zdaniem wcale go nie zepsułaś jest świetny mi się bardzo podoba *.* @Angelaaa_99
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest niesamowite ! Nie moge doczekać się kolejnego rozdziału. Naprawdę wielki szacun dla ciebie :)
OdpowiedzUsuńniesamowite. *_*
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać wczoraj i dzisiaj skończyłam. kochaaaaam cię.;D hahaah . czekam na następny.;D ~` Hope.:D
mraaaaaśny kutaśny rozdział <3
OdpowiedzUsuńwszyscy czekają na następny rozdział, Kiszka ; )))