Rozdział 34
OCZAMI ZAYNA:
Minęło dokładnie 15 dni od wypadku. Moje maleństwo wciąż nie odzyskało przytomności, jest w śpiączce . Przeraża mnie fakt,że w każdej minucie ona walczy o życie a ja jestem bezradny i nic nie mogę zrobić.
- Jedź do domu,Zayn - brat Lily i jej mama weszli do sali - Prześpij się, zjedz coś.
- Nie, nie potrzebuje tego - odparłem. Za nic nie chciałem znowu jej zostawić.
- Jedź - "teściowa" poklepała mnie po ramieniu, a ja jednak jej uległem
- Wrócę szybko,obiecuję.
Na korytarzu siedział Harry i Liam. Niall i Lou przed chwilą pojechali do domu, a oni czekają na mnie.
- Jedźmy już- pogoniłem ich - Chcę jak najszybciej tu wrócić.
- Będzie dobrze - Liam położył dłoń na moich plecach i poklepał mnie
- Będzie dobrze?!-prychnąłem - Serio ,stary? Czy Ty słyszysz sam siebie? Od 15 dni nie ma kontaktu z moją dziewczyną . Nie będzie dobrze do czasu aż ona nie otworzy oczu i nie okażę się,że wszystko jest dobrze.
Harry i Liam przytulili mnie, tego wszystkiego było już za dużo. Nie umiem sobie z tym poradzić, to mnie przytłacza. Kiedy weszliśmy do auta momentalnie zasnąłem, obudziłem się pod domem.
OCZAMI NIALLA:
Dochodziła szósta kiedy razem z Louisem wróciliśmy do szpitala, przytłacza mnie to miejsce. Bardziej niż kiedykolwiek. Powtarząjac swoją mantre : "Tego dnia coś się zmieni, będzie lepiej niż wczoraj" przemierzałem długi korytarz wprost do sali Moniki. Cóż, dalej bez zmian. Leży podłączona do tych wszystkich aparatur kontrolujących jej stan. Siedziałem trzymając jej dłoń i opowiadając historie z naszego życia, chodziłem po sali, stałemw drzwiach bezradny. Nie umiałem sobie znaleźć miejsca. Moniki rodzice właśnie wrócili do szpitala i wspólnie z nimi siedziałem przy ich córce.
- Idziemy do bufetu, przynieść Ci coś? - mama Moniki jak zawsze kochana i troskliwa
- Nie , dziękuję - odprowadziłem ich do drzwi i stanąłem opierając się o framugę.
Wpatrywałem się w nią równocześnie palcami wystukując melodię o drzwi .
- eemm - usłyszałem dziwny odgłos i odwróciłem się,ale nikogo nie było. Tylko ja i Monika, która w tym momencie nie jest zdolna do wydania z siebie jakiegokolwiek dźwięku. A może jednak? Chociaż lekaze mówili,że to Lily ma większe szanse żeby szybciej się wybudzić. Podszedłem bliżej łóżka mojej dziewczyny i chwyciłem jej dłoń. Poczułem jak delikatnie porusza palcami. Jej powieki zaczynają dragać, mozolnie otwiera oczy. Widze,że jest oszołomiona, głaszczę jej policzek ,ale wzdryga się na mój widok Nie mówi nic, ale próbuję. Jedyne co udaje jej się wypowiedź to kilka samogłosek i spółgłosek.
- Cii , nie mów nic - poradziłem - Jesteś w szpitalu, miałaś wypadek. Idę po lekarza.
Wybiegłem z sali i darłem się, darłem się jak nagłośniej potrafiłem. Zayn, Liam, Harry i Louis przestali rozmawiać i pobiegli zobaczyć co z Moniką przez szybę w drzwiach. Wbiegłem do dyżurki, lekarz i dwie pielęgniarki pobiegli do sali, ja w drodzę powrtonej widziałem tylko załamanego Malika siedzące przed salą Lily, ona się nie obudziła, a z ust przyjaciela wydobywało się jedno przekleństwo za drugim , echo tych słów odbijało się w jasnych ścianach korytarzu. Jego twarz powędrowała w dłonie, w tym samym momencie Liam przytulił go, a ja wszedłem do sali mojej dziewczyny
- Proszę wyjść - rozkazał doktor na mój widok - Za chwile do Pana dołącze i poinformuje o stanie pacjentki
____________________________________________________
Dodałam, dodałam! Po tak długim czasie w końcu coś dodałam, co prawda jest to gówniane i tragiczne, ale każdy ma wzloty i upadki. W końcu ten gówniany okres w mojej " twórczości" minie i będzie lepiej. OBY. Przynajmniej taka mam nadzieję.
Jak wakacje kochani?
Ja za równe 12 dni jadę na zgrupowanie sportowe i oczywiście moje podekscytowanie JUŻ jest wielkie, więc współczuję ludziom , którzy mają zamiar mieszkać w jednym ośrodku ze mną.
POZOSTAJĄC W TEMACIE SPORTU, DOKŁADNIEJ MOJEJ KOCHANEJ SIATKÓWKI . Jestem głupia,że Was o to proszę, no ale kurde.. Zawsze warto spróbować. Każdy chciałby dostać FOLLOW od swojego idola, biorąc pod uwagę fakt ,że 1D osiągnęli tak wielką liczbę obserwujących ich osób na twitterze trzeba mieć wielkie szczęście, ale iż ja pragnę follow od kogoś kto jest znany, ale nie na taką skale może to być łatwiejsze. Przynajmniej tak mi się wydaje, jeśli mi pomożecie oczywiście. Nikogo nie zmuszam- nie mam takiej władzy. Grzecznie proszę czy jakaś kochana osoba, która czyta bloga i jeszcze troche mnie lubi ( mimo iż tak rzadko dodaje rozdziały) napisze do szanownego pana Andersona z prośbą o follow dla mnie? Matthew Anderson - jest to wspaniały siatkarz,a moja fascynacja tym człowiekiem jest ogromna, to utalentowany sportowiec a do tego bardzo inteligentny facet. Pomińmy fakt,że jest cholernie przystojny. Otóż załóżmy ,że Anderson daje mi FOLLOW . Jestem w 7 niebie. Bozia już pokarała mnie wzrostem a raczej jego brakiem i nie będę mogła wybić się siatkarsko ze 157cm wzrostu, więc jeśli Matt mnie zaobserwuje, dzięki Wam, to będzie to rekompensata strat. Dobry Boże, sprawy żeby mnie zaobserwował, a ja mu potem zaspamuję DM i jak mi się uda to pogadamy o siatkówce. Otóż tak : link do profilu Andersona : https://twitter.com/MattAnderson_1 a moja nazwa na twitterze to : @proorsus .
Napiszcie do niego, oznaczcie mnie w tej wiadomości. Dla Was to chwilka, a ja może spełnie swoje marzenie. Odwdzięczę się i zrobie jakąś reklame bloga u siebie czy coś. Jeśli znajdzie się ktoś kochany i mi pomoze to dziękuję. MIŁYCH WAKACJI MORDKI <3 kocham was . Za wszystkie błędy przepraszam
Don't wanna be without you
niedziela, 4 sierpnia 2013
sobota, 11 maja 2013
Rozdział 33
Rozdział 33:
Oczami Zayna :
- Już jadą ! - krzyknął Nialler z kuchni w odpowiedzi na pytanie kiedy w końcu dziewczyny będą – Właśnie wsiadły do auta, bo na zaupach były
- Kontakt 24/7 . - wtrącił Lou – Monitoring jak leci !
Zaczęliśmy się śmiać. Chyba od dawna nie miałem tak dobrego humoru. W moim, w naszym, moim i Lily życiu nie jest łatwo. Cały czas się między nami coś dzieje i właśnie teraz jest ten czas po ostatnim kryzysie , kiedy jest na prawde dobrze. Nie zapeszając, oczywiście. Zapach naleśników unosił się z kuchni, Harry i Liam grali w fife, w pomieszczeniu było słychać nasze piosenki. Jak bardzo zapatrzeni w siebie jesteśmy skoro słuchamy programu w radiu „ Godzina z One Direction” ? Och, z pewnością nie az tak bardzo jak może się wydawać. Gotta Be You właśnie się kończy, chyba każdy z nas doskonale pamięta te czasy, bo całą piątką wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Otworzę ! - zerwałem się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi
- To moją księżniczka! - krzyknął Louis otwierając drzwi naszego starego, wspólnego mieszkania El.
Siedzieliśmy przy wyspie w kuchni i śmialiśmy się. Z minuty na minuty robiło się głośniej, każdy się śmiał, każdy miał coś do powiedzenia. Dałem głośniej radio,co było słuszne ,bo akurat leciał refren Moments, zaczęliśmy śpiewać.
- Przerywamy program, by nadać ważny komunikat – powiedział mężczyzna
- Ciekawe kto lub co może być tak ważne żeby przerywać nasz program! - oburzył się Hazz i zaczęliśmy się śmiać.
- … Doszło do wypadku – poinformował nas prezenter, chociaż nawet nie wiem gdzie, bo gadaliśmy. Uciszyłem reszte i zacząłem nasłuchiwać – Dwóch samochodów osobowych, są dwie ofiary śmiertelne.
- To całkiem blisko nas ! - krzyknął Liam na dostanie informacji o lokalizacji kolizji .
- Dziewczyny już powinny być, chociaż może omijają korek – zastanowił się Niall – Zadzwonię i zapytam co tam u nich .
Harry włączył telewizor. I włączył pierwszy lepszy program. I tak wszędzie mówili o tym samym.
- Nie odbiera – Niall wydawał się zmartwiony, tak jak już chyba wszyscy.
- Daj głośniej – warknął Liam.
Wokół było tak dużo ludzi. Gapiów tylko przybywało. Pojawiały się nowe informacje. Kobieta i mężczyzna nie żyją, dwie osoby są w ciężkim stanie przewiezione do szpitala. I nagle.. Jedno zdanie , które wstrząsnęło wszystkimi osobami w pomieszczeniu.
„ To one! Lily i Monika. Dziewczyny Zayna i Nialla”
Niall wydobył z siebie przeraźliwy dźwięk i opadł na kolana uderzając pięściami o podłogę. Dźwięk tłuczonego szkła, tak to szklanka wypadła z mojej ręki z hukiem rozbijając się o jasne panele. Osunąłem się na podłogę napotykając zmartwiony wzrok Liama. Pusto wpatrywałem się w przestrzeń przede mną. Nie mogłem tak dalej. Całe życie stanęło mi przed oczami. Chory film. Moje życie jest tam. Albo walczy o zostanie na tym świecie albo już jej nie ma wśród nas. Nie. Ona jest dzielna. Przeżyję. Jeszcze dzisiaj chwyci moją dłoń i spyta czy chyba na serio nie myślałem,że ona stąd odejdzie. Przecież ona by nie mogła ! Podciągnąłem kolana do klatki piersiowej i oparłem na nich głowę. Zacząłem płakać. Nie chce pomocy. Nie wiem co się dzieję. Jest cicho. Oprócz płaczu i krzyku nie słychać nic. Niall.. On .. On tak strasznie cierpi
- Zostaw mnie – warknąłem kiedy ktoś położył rękę na moim ramieniu.
Wstałem i podszedłem do Nialla, ten kawałek , który miałem do przejścia okazał się najdłuższym dystansem do pokonania. Spojrzenia pełne współczucia ,które reszta posyłała mi dzwoniąc gdzie popadnie.
- One żyją. Będzie dobrze – tylko tyle zdołałem powiedzieć.
Nie odrzucił mnie tak jak reszty. Przytulił i płakał. Właśnie przeżywaliśmy swój dramat.
W mojej głowie pojawiło się pytanie dlaczego? Dlaczego teraz? Kiedy po tych wszystkich aferach i kłótniach wszyscy się pogodziliśmy – ja z Lily i blondyn z Moniką . Dlaczego w ogóle to tego doszło.. Tak bardzo chciałem żeby to był tylko zły sen lecz to niestety była smutna rzeczywistość.
- Już jadą ! - krzyknął Nialler z kuchni w odpowiedzi na pytanie kiedy w końcu dziewczyny będą – Właśnie wsiadły do auta, bo na zaupach były
- Kontakt 24/7 . - wtrącił Lou – Monitoring jak leci !
Zaczęliśmy się śmiać. Chyba od dawna nie miałem tak dobrego humoru. W moim, w naszym, moim i Lily życiu nie jest łatwo. Cały czas się między nami coś dzieje i właśnie teraz jest ten czas po ostatnim kryzysie , kiedy jest na prawde dobrze. Nie zapeszając, oczywiście. Zapach naleśników unosił się z kuchni, Harry i Liam grali w fife, w pomieszczeniu było słychać nasze piosenki. Jak bardzo zapatrzeni w siebie jesteśmy skoro słuchamy programu w radiu „ Godzina z One Direction” ? Och, z pewnością nie az tak bardzo jak może się wydawać. Gotta Be You właśnie się kończy, chyba każdy z nas doskonale pamięta te czasy, bo całą piątką wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Otworzę ! - zerwałem się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi
- To moją księżniczka! - krzyknął Louis otwierając drzwi naszego starego, wspólnego mieszkania El.
Siedzieliśmy przy wyspie w kuchni i śmialiśmy się. Z minuty na minuty robiło się głośniej, każdy się śmiał, każdy miał coś do powiedzenia. Dałem głośniej radio,co było słuszne ,bo akurat leciał refren Moments, zaczęliśmy śpiewać.
- Przerywamy program, by nadać ważny komunikat – powiedział mężczyzna
- Ciekawe kto lub co może być tak ważne żeby przerywać nasz program! - oburzył się Hazz i zaczęliśmy się śmiać.
- … Doszło do wypadku – poinformował nas prezenter, chociaż nawet nie wiem gdzie, bo gadaliśmy. Uciszyłem reszte i zacząłem nasłuchiwać – Dwóch samochodów osobowych, są dwie ofiary śmiertelne.
- To całkiem blisko nas ! - krzyknął Liam na dostanie informacji o lokalizacji kolizji .
- Dziewczyny już powinny być, chociaż może omijają korek – zastanowił się Niall – Zadzwonię i zapytam co tam u nich .
Harry włączył telewizor. I włączył pierwszy lepszy program. I tak wszędzie mówili o tym samym.
- Nie odbiera – Niall wydawał się zmartwiony, tak jak już chyba wszyscy.
- Daj głośniej – warknął Liam.
Wokół było tak dużo ludzi. Gapiów tylko przybywało. Pojawiały się nowe informacje. Kobieta i mężczyzna nie żyją, dwie osoby są w ciężkim stanie przewiezione do szpitala. I nagle.. Jedno zdanie , które wstrząsnęło wszystkimi osobami w pomieszczeniu.
„ To one! Lily i Monika. Dziewczyny Zayna i Nialla”
Niall wydobył z siebie przeraźliwy dźwięk i opadł na kolana uderzając pięściami o podłogę. Dźwięk tłuczonego szkła, tak to szklanka wypadła z mojej ręki z hukiem rozbijając się o jasne panele. Osunąłem się na podłogę napotykając zmartwiony wzrok Liama. Pusto wpatrywałem się w przestrzeń przede mną. Nie mogłem tak dalej. Całe życie stanęło mi przed oczami. Chory film. Moje życie jest tam. Albo walczy o zostanie na tym świecie albo już jej nie ma wśród nas. Nie. Ona jest dzielna. Przeżyję. Jeszcze dzisiaj chwyci moją dłoń i spyta czy chyba na serio nie myślałem,że ona stąd odejdzie. Przecież ona by nie mogła ! Podciągnąłem kolana do klatki piersiowej i oparłem na nich głowę. Zacząłem płakać. Nie chce pomocy. Nie wiem co się dzieję. Jest cicho. Oprócz płaczu i krzyku nie słychać nic. Niall.. On .. On tak strasznie cierpi
- Zostaw mnie – warknąłem kiedy ktoś położył rękę na moim ramieniu.
Wstałem i podszedłem do Nialla, ten kawałek , który miałem do przejścia okazał się najdłuższym dystansem do pokonania. Spojrzenia pełne współczucia ,które reszta posyłała mi dzwoniąc gdzie popadnie.
- One żyją. Będzie dobrze – tylko tyle zdołałem powiedzieć.
Nie odrzucił mnie tak jak reszty. Przytulił i płakał. Właśnie przeżywaliśmy swój dramat.
W mojej głowie pojawiło się pytanie dlaczego? Dlaczego teraz? Kiedy po tych wszystkich aferach i kłótniach wszyscy się pogodziliśmy – ja z Lily i blondyn z Moniką . Dlaczego w ogóle to tego doszło.. Tak bardzo chciałem żeby to był tylko zły sen lecz to niestety była smutna rzeczywistość.
____________________________________________
Nie wiem kompletnie czy opłaca mi się pisać, ponieważ jest tu cały czas co raz mniej ludzi. Wiem,że to moja wina , bo dodaje rozdziały tak jak dodaję, ale kompletnie nie mam czasu na pisanie. Pisać dalej to odpowiadanie ?
Nie wiem kompletnie czy opłaca mi się pisać, ponieważ jest tu cały czas co raz mniej ludzi. Wiem,że to moja wina , bo dodaje rozdziały tak jak dodaję, ale kompletnie nie mam czasu na pisanie. Pisać dalej to odpowiadanie ?
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Rozdział 32
Rozdział
32:
Oczami Joe :
W końcu przychodzi ten moment kiedy muszę wziąć odpowiedzialność za jej życie. Nigdy nie pomyślałbym ,że to on może być powodem mojego przyjazdu do siostry. Chyba dalej nie wierze w to ,że kolejny raz ją zranił. Wchodzę do ich wspólnego mieszkania, wydaje się jakby opuszczone, jednak pozory mylą. Przechadzając się po pomieszczaniach zauważam dużą ilość pustych puszek po piwach i butelkach po mocniejszych trunkach, paczki papierosów, a w popielniczach kiepy . Nie wierze w to co widzę, czym prędzem szybko ogarniam mieszkanie , a śmieci wynoszę przed dom. Jeszcze zanim wykonam telefon wychodzę na szybki spacer wokół domu z Dopciem, moim nowym psem.
- Już jestem gotowy – powiedziałem kiedy chłopak tylko odebrał – Możesz ją przyprowadzić.
Tak właściwie, nie spodziewałem się modnie uczesanej, ubranej i wymalowanej siostry, ale jej widok totalnie mnie zaskoczył. Wyglądała jak wrak, wrak człowieka. Obiecałem sobie,że dorwe dziada. Zniszczył ją, tak doszczętnie .
- Cześć malutka – blondynka wpadła mi w ramiona i pociągnęła nosem powstrzymując się od płaczu, na migi podziękowałem Hazzie i pokazałem,że już może iść, a ja zaopiekuję się dziewczyną
- Nie chce tu być – odsunęła się ode mnie kawałek i spojrzała mi prostu w oczy
- Wszyscy tu nie chcemy być – odparłem – Ale będziemy
- My ? - rozglądnęła się wokół siebie. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła ,że chodziło mi o psa, a nie o jej obecnego lub też byłego partnera.
Pogłaskała szczeniaka i wzięła go na ręce, a chwile później wybuchnęła płaczem. Pomagałem przyjaciółkom, nie raz siostrze, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Moje serce z każdą minutą pękało coraz bardziej, a ja czułem się strasznie bezradny. Moim jedynym pomysłem było zrobienie krzywdu dawnemu sąsiadowi. I mimo iż wiem,że czekać mnie będą konsekwencje takiego pomysłu , to dalej jestem w stanie to zrobić.
- Też mieliśmy psa – wydukała – Zbliżyliśmy się wtedy do siebie, tak strasznie..
- Nie musisz – przerwałem jej i zaprowadziłem do salonu gdzie usiedliśmy na sofie
- Ale chce – odparła dumnie i pociągnęła nosem ,a chwile później zaczęła opowiadać.
Byłem zszokowany tym jak wiele działo się w ich związku, najgorsze a zarazem najlepsze w tym wszystkim było to,że on tak naprawde był dla niej wielkim szczęściem, uszczęśliwiał ją. Tylko dzięki niemu mogła z czystym sumieniem powiedzieć : Tak, jestem w pełni szczęśliwa. Niczego ani nikogo więcej mi nie potrzeba. Słuchając tego wszystkiego miałem mieszane uczucia, nienawidziłem go i na zmiane zaczynałem go bardziej lubić. Błędne koło. Kiedy juz minęła druga pełna godzina , a Lily wciąż opowiadała przyniosłem jedzenie i picie. Nawet lepiej dla niej, że nie ma pod ręką lustra. Czerwone i opuchnięte od łez oczy z pewnością nie wpływają na jej atrakcyjność. Namawiałem ją do jedzenia,ale to jak grochem o ściane. Ona nie zjadła nic, za to Dopcio najadł się jak nigdy.
- Nie możesz tak – skomentowałem jej zachowanie, Lily tylko podniosła na mnie wzrok i prychnęła
- Inni też nie mogą pewnych rzeczy, a jednak to robią
- Otworze – nie odpowiedziałem na jej uwage, za to udałem się do drzwi.
Tak właściwie to i ja i siostra domyślalismy się kto to może być.
- Siema – rzucił zdziwiony i kompletnie pijany Malik – Mogę wejść ?
- Tak właściwie ..
- Wejść do własnego domu – przerwał mi i minął mnie w drzwiach.
Lily wychyliła głowę z salonu , jej były czy też obecny zauważył ją i nie za bardzo stabilnym i zdecydowanym krokiem ruszył w jej strone. Wpatrywała się w jego sylwetke, obserwowała każdy ruch. Walczyła ze sobą i własnymi uczuciami. To nie był najlepszy widok.
- Nie – chwyciłem go pod ramie i pociągnąłem w drugą strone – Jak chcesz z nią rozmawiać to nie dzisiaj, nie w takim stanie.
- Idę spać – rzuciła i odwróciła się na pięcie. Zaprowadziłem Zayna do wolnego pokoju i kazałem mu tam zostać, a kiedy przechodziłem pod drzwiami sypialni Lily słyszałem jak płakała.
- Co jest mała ? - wszedłem do pokoju bez pukania
- Wiesz jak to jest.. - przerwała na chwile i spojrzała w moje oczy – Stare wspomnienia dają os obie znać, przeszłość wraca i skręca Ci kark. Nie uciekniesz od tego.
- Takie już jest życie . Dobranoc – udałem sie do swojego pokoju, ale jej słowa pozostały mi w głowie. Miały coś w sobie.
Nie było łatwo, Lily i Malikowi. Nie wiem czy mają jeszcze szanse. To znaczy, szanse są zawsze, ale teraz losy ich związku leżą tylko i wyłącznie w ich rękach.
Chwile po przebudzeniu ruszyłem do kuchni w celu przygotowania śniadania dla siebie i siostry. Zatrzymałem się kiedy usłyszałem przepity głos Malika i jeszcze kogoś.
- Pamiętasz? Kiedyś kochałeś pewną kobiete.. - Paul upił łyk kawy i ponownie spojrzał na Malika – Wtedy było z Tobą lepiej, łatwiej. Byłeś inny. Przede wszystkim lepszy
- Dalej ją kocham – odparł – Wiesz jak jest. Pewnnych rzecyz nie powinniśmy robić, pewnych słów nie powinnyśmy wypowiadac, bo uszy nie powinny ich słyszeć
- Napraw to - męźczyzna zaczął zbierać się do wyjścia – Jeśli jest coś trudne do zrobienia, to właśnie Ty jesteś osobą,która tego dokona.
Kiedy patrzyłem na niego teraz, w dresie i pogiętej koszulce nawet było mi go szkoda. Kochał ją, po prostu zawiódł ją i wie o tym. Wie jak bardzo nawalił , ale wie też ,że tym razem w naprawieniu tego nie pomoże mu słodki uśmiech . Kiedy Paul wyszedł udałem się do kochni. Chwile później Malik usiadł na krześle przy wyspie i próbował nawiązać ze mna rozmowe, co wychodziło mu opornie.
- Słuchaj – zaczął,ale nie było dane mu skończyć, bo tuż za jego plecami , z walizką w ręcę dziarsko maszerowała Lily.
- A Ty co ? - spytałem zdziwiony, dziewczyna nie odpowiedziała mi tylko walizke postawiła przy drzwiach wyjściowych
- A nic – w końcu odpowiedziała , usiadła obok Zayna na krzesełku przed wyspą
- Jak nic ? -postawiłam przed nią kubek z kawą, cały czas obserwując ją i jej reakcje, zachowania
- Ach to – wskazała ręką na walizke – To nie moje. To Zayna. Już tutaj nie mieszka.
Momentalnie przeniosłem swój wzrok na osobe obok blondynki. Malik zbladł i to momentalnie .
- Że co prosze ? - wstał i zaczął nerowo chodzić po pomieszczeniu
- To tylko na jakiś czas, aż czegoś nie znajde, nie zdecudyjemy co z domem. Ja nie mam gdzie iść, Ty masz stary kompleks , w którym mieszkaliście kiedyś wszyscy
- Ale tak nie musi
- Ależ oczywiście ,że musi ! - jej mała dłoń dość z dużą siłą uderzyła w blat
- To ja kupiłem ten dom – podszedł do niej, a oa nawet nie spojrzała na niego
- Słuchaj, nie mogę na Ciebie patrzeć. Już nawet nie proszę, już wymagam żebyś stąd zniknął. Możesz iśc gdzie chcesz, do kompleksu, do hotelu, do Pameli . Gdzie chcesz, tylko proszę. Jak najdalej ode mnie .
Właściwie tymi słowami pożegnałas nas, bo chwile później zniknęła z naszego pola widzenia, a usłyszeć można było tylko dźwięk zamykających się drzwi. Nie było mi na rękę być świadkiem ich kłótni .
- Nie patrz tak na mnie – odparłem bezradnie na wołający o pomoc wzrok Malika – Ma charakterek.
- Do widzenia – rzucił swoim przepitym głosem i wyszedł z mieszkania głośn trzaskając za sobą drzwiami .
OCZAMI NIALLA :
- Mówisz poważnie ? - załkałem w salonie kiedy Monika już 5 dzień z rzędu rzuciła na kanape pościel dla mnie
- Jak najbardziej – odparła dość poważnie – Nie pasuje Ci ?
- No i to bardzo . Wolałbym spać z Tobą
- Jesteś niewdzięczny – odwróciła się na pięcie i ruszyła w strone przedpokoju , w progu odwróciła się do mnie z łobuzerskim uśmiechem – Doceń ,że masz kapane. Zayn oddałby miliony jeśli Lily pozwoliłaby mu na kanapie spać
- Ty nie jesteś Lily ! - oburzyłem się
- Czy Ty sugerujesz ,że nie byłabym w stanie Cie wyrzucić na pewien czas z domu ? - oparła się o framuge drzwi,a uśmiech na jej twarzy chyba nie wrózył niczego dobrego dla mnie
- Nie, nie ! - odparłem czym prędzej
- To dobrze – wyszła z salonu, a z oddali usłyszałem tylko – Nie drażnij lwa !
Niestety nie dzisiaj. Nie udało się. Może jutro wrócę do sypialni. Jeszcze wypełniam pokutę jak widać.
___________________________________________
W końcu się zebrałam i dokończyłam ten rozdział. Wiem,że bardzo długo czekaliście ( o ile dalej czytacie tego bloga) ,ale strasznie się rozleniwiłam. Chciałabym się zebrać i wrócić do pisania , tak jak kiedyś. Rozdział taki sraki bo zaczęłam go miesiąc temu, a kończyłam dzisiaj, więc wątek uciekł mi totalnie. Takie spóźnione, ale najszczersze życzenia świąteczne dla Was kochani . PS: dziękuję bardzo za to,że dalej sprawdzacie czy jest rozdział. KOCHAM WAS. Do napisania ! ;)
ZA WSZYSTKIE LITERÓWKI I BŁĘDY PRZEPRASZAM, NIE MAM GŁOWY TEGO SPRAWDZAĆ
Oczami Joe :
W końcu przychodzi ten moment kiedy muszę wziąć odpowiedzialność za jej życie. Nigdy nie pomyślałbym ,że to on może być powodem mojego przyjazdu do siostry. Chyba dalej nie wierze w to ,że kolejny raz ją zranił. Wchodzę do ich wspólnego mieszkania, wydaje się jakby opuszczone, jednak pozory mylą. Przechadzając się po pomieszczaniach zauważam dużą ilość pustych puszek po piwach i butelkach po mocniejszych trunkach, paczki papierosów, a w popielniczach kiepy . Nie wierze w to co widzę, czym prędzem szybko ogarniam mieszkanie , a śmieci wynoszę przed dom. Jeszcze zanim wykonam telefon wychodzę na szybki spacer wokół domu z Dopciem, moim nowym psem.
- Już jestem gotowy – powiedziałem kiedy chłopak tylko odebrał – Możesz ją przyprowadzić.
Tak właściwie, nie spodziewałem się modnie uczesanej, ubranej i wymalowanej siostry, ale jej widok totalnie mnie zaskoczył. Wyglądała jak wrak, wrak człowieka. Obiecałem sobie,że dorwe dziada. Zniszczył ją, tak doszczętnie .
- Cześć malutka – blondynka wpadła mi w ramiona i pociągnęła nosem powstrzymując się od płaczu, na migi podziękowałem Hazzie i pokazałem,że już może iść, a ja zaopiekuję się dziewczyną
- Nie chce tu być – odsunęła się ode mnie kawałek i spojrzała mi prostu w oczy
- Wszyscy tu nie chcemy być – odparłem – Ale będziemy
- My ? - rozglądnęła się wokół siebie. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła ,że chodziło mi o psa, a nie o jej obecnego lub też byłego partnera.
Pogłaskała szczeniaka i wzięła go na ręce, a chwile później wybuchnęła płaczem. Pomagałem przyjaciółkom, nie raz siostrze, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Moje serce z każdą minutą pękało coraz bardziej, a ja czułem się strasznie bezradny. Moim jedynym pomysłem było zrobienie krzywdu dawnemu sąsiadowi. I mimo iż wiem,że czekać mnie będą konsekwencje takiego pomysłu , to dalej jestem w stanie to zrobić.
- Też mieliśmy psa – wydukała – Zbliżyliśmy się wtedy do siebie, tak strasznie..
- Nie musisz – przerwałem jej i zaprowadziłem do salonu gdzie usiedliśmy na sofie
- Ale chce – odparła dumnie i pociągnęła nosem ,a chwile później zaczęła opowiadać.
Byłem zszokowany tym jak wiele działo się w ich związku, najgorsze a zarazem najlepsze w tym wszystkim było to,że on tak naprawde był dla niej wielkim szczęściem, uszczęśliwiał ją. Tylko dzięki niemu mogła z czystym sumieniem powiedzieć : Tak, jestem w pełni szczęśliwa. Niczego ani nikogo więcej mi nie potrzeba. Słuchając tego wszystkiego miałem mieszane uczucia, nienawidziłem go i na zmiane zaczynałem go bardziej lubić. Błędne koło. Kiedy juz minęła druga pełna godzina , a Lily wciąż opowiadała przyniosłem jedzenie i picie. Nawet lepiej dla niej, że nie ma pod ręką lustra. Czerwone i opuchnięte od łez oczy z pewnością nie wpływają na jej atrakcyjność. Namawiałem ją do jedzenia,ale to jak grochem o ściane. Ona nie zjadła nic, za to Dopcio najadł się jak nigdy.
- Nie możesz tak – skomentowałem jej zachowanie, Lily tylko podniosła na mnie wzrok i prychnęła
- Inni też nie mogą pewnych rzeczy, a jednak to robią
- Otworze – nie odpowiedziałem na jej uwage, za to udałem się do drzwi.
Tak właściwie to i ja i siostra domyślalismy się kto to może być.
- Siema – rzucił zdziwiony i kompletnie pijany Malik – Mogę wejść ?
- Tak właściwie ..
- Wejść do własnego domu – przerwał mi i minął mnie w drzwiach.
Lily wychyliła głowę z salonu , jej były czy też obecny zauważył ją i nie za bardzo stabilnym i zdecydowanym krokiem ruszył w jej strone. Wpatrywała się w jego sylwetke, obserwowała każdy ruch. Walczyła ze sobą i własnymi uczuciami. To nie był najlepszy widok.
- Nie – chwyciłem go pod ramie i pociągnąłem w drugą strone – Jak chcesz z nią rozmawiać to nie dzisiaj, nie w takim stanie.
- Idę spać – rzuciła i odwróciła się na pięcie. Zaprowadziłem Zayna do wolnego pokoju i kazałem mu tam zostać, a kiedy przechodziłem pod drzwiami sypialni Lily słyszałem jak płakała.
- Co jest mała ? - wszedłem do pokoju bez pukania
- Wiesz jak to jest.. - przerwała na chwile i spojrzała w moje oczy – Stare wspomnienia dają os obie znać, przeszłość wraca i skręca Ci kark. Nie uciekniesz od tego.
- Takie już jest życie . Dobranoc – udałem sie do swojego pokoju, ale jej słowa pozostały mi w głowie. Miały coś w sobie.
Nie było łatwo, Lily i Malikowi. Nie wiem czy mają jeszcze szanse. To znaczy, szanse są zawsze, ale teraz losy ich związku leżą tylko i wyłącznie w ich rękach.
Chwile po przebudzeniu ruszyłem do kuchni w celu przygotowania śniadania dla siebie i siostry. Zatrzymałem się kiedy usłyszałem przepity głos Malika i jeszcze kogoś.
- Pamiętasz? Kiedyś kochałeś pewną kobiete.. - Paul upił łyk kawy i ponownie spojrzał na Malika – Wtedy było z Tobą lepiej, łatwiej. Byłeś inny. Przede wszystkim lepszy
- Dalej ją kocham – odparł – Wiesz jak jest. Pewnnych rzecyz nie powinniśmy robić, pewnych słów nie powinnyśmy wypowiadac, bo uszy nie powinny ich słyszeć
- Napraw to - męźczyzna zaczął zbierać się do wyjścia – Jeśli jest coś trudne do zrobienia, to właśnie Ty jesteś osobą,która tego dokona.
Kiedy patrzyłem na niego teraz, w dresie i pogiętej koszulce nawet było mi go szkoda. Kochał ją, po prostu zawiódł ją i wie o tym. Wie jak bardzo nawalił , ale wie też ,że tym razem w naprawieniu tego nie pomoże mu słodki uśmiech . Kiedy Paul wyszedł udałem się do kochni. Chwile później Malik usiadł na krześle przy wyspie i próbował nawiązać ze mna rozmowe, co wychodziło mu opornie.
- Słuchaj – zaczął,ale nie było dane mu skończyć, bo tuż za jego plecami , z walizką w ręcę dziarsko maszerowała Lily.
- A Ty co ? - spytałem zdziwiony, dziewczyna nie odpowiedziała mi tylko walizke postawiła przy drzwiach wyjściowych
- A nic – w końcu odpowiedziała , usiadła obok Zayna na krzesełku przed wyspą
- Jak nic ? -postawiłam przed nią kubek z kawą, cały czas obserwując ją i jej reakcje, zachowania
- Ach to – wskazała ręką na walizke – To nie moje. To Zayna. Już tutaj nie mieszka.
Momentalnie przeniosłem swój wzrok na osobe obok blondynki. Malik zbladł i to momentalnie .
- Że co prosze ? - wstał i zaczął nerowo chodzić po pomieszczeniu
- To tylko na jakiś czas, aż czegoś nie znajde, nie zdecudyjemy co z domem. Ja nie mam gdzie iść, Ty masz stary kompleks , w którym mieszkaliście kiedyś wszyscy
- Ale tak nie musi
- Ależ oczywiście ,że musi ! - jej mała dłoń dość z dużą siłą uderzyła w blat
- To ja kupiłem ten dom – podszedł do niej, a oa nawet nie spojrzała na niego
- Słuchaj, nie mogę na Ciebie patrzeć. Już nawet nie proszę, już wymagam żebyś stąd zniknął. Możesz iśc gdzie chcesz, do kompleksu, do hotelu, do Pameli . Gdzie chcesz, tylko proszę. Jak najdalej ode mnie .
Właściwie tymi słowami pożegnałas nas, bo chwile później zniknęła z naszego pola widzenia, a usłyszeć można było tylko dźwięk zamykających się drzwi. Nie było mi na rękę być świadkiem ich kłótni .
- Nie patrz tak na mnie – odparłem bezradnie na wołający o pomoc wzrok Malika – Ma charakterek.
- Do widzenia – rzucił swoim przepitym głosem i wyszedł z mieszkania głośn trzaskając za sobą drzwiami .
OCZAMI NIALLA :
- Mówisz poważnie ? - załkałem w salonie kiedy Monika już 5 dzień z rzędu rzuciła na kanape pościel dla mnie
- Jak najbardziej – odparła dość poważnie – Nie pasuje Ci ?
- No i to bardzo . Wolałbym spać z Tobą
- Jesteś niewdzięczny – odwróciła się na pięcie i ruszyła w strone przedpokoju , w progu odwróciła się do mnie z łobuzerskim uśmiechem – Doceń ,że masz kapane. Zayn oddałby miliony jeśli Lily pozwoliłaby mu na kanapie spać
- Ty nie jesteś Lily ! - oburzyłem się
- Czy Ty sugerujesz ,że nie byłabym w stanie Cie wyrzucić na pewien czas z domu ? - oparła się o framuge drzwi,a uśmiech na jej twarzy chyba nie wrózył niczego dobrego dla mnie
- Nie, nie ! - odparłem czym prędzej
- To dobrze – wyszła z salonu, a z oddali usłyszałem tylko – Nie drażnij lwa !
Niestety nie dzisiaj. Nie udało się. Może jutro wrócę do sypialni. Jeszcze wypełniam pokutę jak widać.
___________________________________________
W końcu się zebrałam i dokończyłam ten rozdział. Wiem,że bardzo długo czekaliście ( o ile dalej czytacie tego bloga) ,ale strasznie się rozleniwiłam. Chciałabym się zebrać i wrócić do pisania , tak jak kiedyś. Rozdział taki sraki bo zaczęłam go miesiąc temu, a kończyłam dzisiaj, więc wątek uciekł mi totalnie. Takie spóźnione, ale najszczersze życzenia świąteczne dla Was kochani . PS: dziękuję bardzo za to,że dalej sprawdzacie czy jest rozdział. KOCHAM WAS. Do napisania ! ;)
ZA WSZYSTKIE LITERÓWKI I BŁĘDY PRZEPRASZAM, NIE MAM GŁOWY TEGO SPRAWDZAĆ
piątek, 1 lutego 2013
Rozdział 31
Rozdział
31 :
Oczami Lily :
Oczami Lily :
Musnęła jego usta swoimi. Serce mi
pękło. Jego ręka powędrowała na jej udo. W sekundę przebyłam
odległość dzielącą nas i odepchnęłam kobiete od niego.
-
Chyba śnisz! - wyleciałam na nią, a moja ręka powędrowała w
górę żeby sprzedać jej policzek
Mierzyłyśmy się wzrokiem,
przyglądała mi się tak samo badawczo jak ja jej.
- Zmieniłaś
się – wybełkotała, a na mojej twarzy malował się wyraz
zmieszania.
- Pamela ! - wycedziłam przez zęby i posyłając
jej jeszcze bardziej wrogie spojrzenie
- Kochanie – Zayn wstał
i próbował mi coś wytłumaczyć
- Kochanie?! - oburzyłam się
i to jemu wymierzyłam policzek,a nie mojej ulubienicy – Siadaj na
dupe i siedź, my sobie porozmawiamy później.
Kątem oka
widziałam co się dzieje, ludzie zaczęli zbierać się wokół nas.
Nie dziwie im się , zawsze takie widowiska przyciągają gapiów.
-
Och, Lily – dziewczyna założyła noge na nogę i słowa
wypowiedziałą tym swoim lekceważącym tonem, który działał mi
na nerwy pare lat temu i dalej tak samo mnie irytuje jak kiedyś.
Pewne rzeczy jednak nie ulegają zmianie.
-
To ,że większość swojego życia spędziłaś w pozycji
misjonarza, wcale Cie nim nie czyni ! - warknęłam do niej, a
chwile poźniej usłyszałam zbiorowe "OOO" w klubie i
aplauz . - Myślisz,że wszystko Ci wolno ? Tak?! A gówno Ci wolno.
Znowu to robisz, chcesz zniszczyć związek. Szczęście innych
ludzi Cie dołuje ? Przerasta ? Nie radzisz sobie z tym ? Dlatego
niszczysz? Dla mnie jesteś zerem, od zawsze nim byłaś.
Oczami
Moniki :
Kiedy Lily powstrzymywała się od uduszenia dziewczyny
ja nerwowo spoglądałam na Demetrie. MIerzyłam ja wzrokiem, ona
mnie też. Troche to dziecinne, ale jednak. Jeśli chodzi o
ukochanego faceta wiek i tak nie ma znaczenia, wszystkie zachowujemy
się jak dzieci.
- Masz mi coś do powiedzenia ? - rzuciłam po
cichu, a Niall spuścił wzrok. Po paru minutach ciszy ponowiłam
swoje pytanie , ale znowu jako odpowiedź dostałam tylko cisze.
Usiadłam naprzeciw blondyna i Demi. Palcami nerwowo stukałamo blat
szklanego stołu. Obserwowałam ich. Przestrzeń między nimi stawa
się większa i większa. Troche nie w pore, bo jeszcze pare minut
temu spędzali dobry czas w swoich objęciach.
-Monika
– podjęła się walki. Nie kobieto, zniszczę Cie
- Pani –
wtrąciłam. - Pani Moniko .
- To nie tak jak wyglądało –
zaczęła się tłumaczyć, a ja podwinęłam rękawy sweterka
-
Czyli przyznajesz ,że coś było skoro wyglądało , tak ? -
spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź.
Podeszłam bliżej i
załapałam garde, tak jak przed wieloma latami uczył mnie
przyjaciel. Wymierzyłam lewą pięścią cios w jej twarz i zaraz
ktoś złapał mnie za ręcę i odciągnął
- Masz za swoje ,
więcej się do niego nie zbliżaj ,bo tak to się nie skończy –
ostrzegłam na odchodne kiedy Louis wyprowadzał mnie z klubu –
Zniszcze Cie, zapamiętaj !
- Mam świadków ! - pożaliła się
– Pójde na policje !
- W dupie mam Twoich świadków! -
rzuciłam,a Louis mocniej ściasnął moją rękę – Czekam aż
się spotkamy w sądzie.
- My wyjdziemy z Wami – widziałam jak
kątem oka Niall i Zayn wstają
- Nie , moi drodzy . My wracamy
do pracy. Porozmawiamy kiedy coś przemyślicie - warknęła Lily i
razem z Harrym podążyła za mną i Lou, a Liam został w klubie
z pozostałymi .
Oczami Harry`ego :
Pierwszy raz widziałem
coś takiego. Emocje poniosły dziewczyny , może to wszystko było
małą przesadą ? W każdym razie, dobrze się patrzy kiedy
dziewczyny się biją. Jest to pewnego rodzaju frajda. Usiedliśmy
wszyscy na krawężniku przed klubem .
- Ale ogień, laski ! -
palnąłem i szturchnąłem je ,a w odpowiedzi dostałem z prawej i
lewej strony z otwartej dłoni w głowę.
- To nie jest śmieszne
– oburzyła się Lily. Doskonale znam ten ton. Nie warto się
sprzeciwiać. Wszystkie emocje teraz w niej buzują, więc jest jak
tykająca bomba.
- Popieram – włączyła się Monika i teraz
już byłem w najgorszej sytuacji .
- Może pójdziemy na spacer?
- wtrącił się Louis , a ja posłałem mu uśmiech pełen
wdzięczności .
- Nie możemy , musimy wracać do hotelu, wziąć
prysznic i na lotnisko. - sprostowała blondynka
- Na krótko
przyjechałyście – powiedział smutno Lou – A już myślałem,że
troche pobędziemy w swoim towarzystwie
- Niestety nie –
uśmiechnęła się Monika – Przyleciałyśmy tylko załatwić
sprawy i to właśnie zrobiłyśmy.
Zaczęliśmy się śmiać,
dziewczyny też. Po chwili nawet żartowały, Lily śmiała się z
przerażenia Demi, tego strachu w jej oczach
- Co Cie naszło z
tym misjonarzem ? - spytałem,a Lily roześmiała się
- Nie wiem
– wzruszyła ramionami – Nagły przypływ weny pod wpływem
zdenerwowania.
Chwile później dziewczyny się pożegnały i
ruszyły w stronę hotelu.
- Ciekawy dzien – mruknął Lou
wpatrując się w ich znikające sylwetki
- Zdecydowanie –
poparłem go i wróciliśmy do reszty.
Minęło sporo czasu i
w końcu nadszedł wyczekiwany powrót do domu. W końcu. Jedziemy
na lotnisko, potem dziesięciogodzinny lot i mozna będzie odpocząć.
W końcu wrócę do domu, gdzie czekać będzie Pauline. Od czasu
kiedy ostatnio widziałem się z Lily nasz kontakt się polepszył,
ona potrzebuje przyjaciela, a ja kiedyś obiecałem,że zawsze będę
obok i nie mam zamiaru zmieniać zdania. Chyba przez pryzmat
ostatnich zdarzeń i zachowanie Zayna przez ostatnie dni straciłem
do niego troche zaufania i szacunku. Kompletnie nie podoba mi się
jego postawa, co na każdym kroku daje mu do zrozumienia.
-
Uważaj – warknąłem kiedy mulat przypadkowo szturchnął mnie
-
O co Ci chodzi stary ? - zatrzymał się tuż obok mnie ,a swoją
torbę rzucił na ziemie – Ogarnij się.
- Ja mam się ogarnąć?
- powiedziałem podniesionym tonem , dzięki czemu spojrzenia ludzi
przeniosły się na nas – To Ty ranisz najlepszą kobietę , którą
spotkałeś w swoim całym pieprzonym życiu. Żadna Cie nie kochała
tak jak ona. Spójrz w jej oczy i zobacz w końcu to czego nie
potrafisz dostrzec
- Ona jest całym moim światem – warknął
robiąc krok w moją stronę – Nie masz pojęcia jak cholernie mi
na niej zależy
- A jednak ją ranisz – zauważyłem – Cały
czas, nie masz umiaru, prawda?!
Chwycił za moją koszulkę, a ja
za jego. Patrzyliśmy sobie w oczy , a przy tym rzucaliśmy mało
przyjemne określanie na swój temat.
- Spokój idioci -
podszedł do nas Louis i nas rozdzielił -Załatwicie to później,
a najlepiej jakbyście nie musieli tego załatwiać w ten sposób.
-
Już nic od niego nie chce – rzucił Malik i zabrał swoją
torbe
- Zrań ją jeszcze raz, a pożałujesz – ostrzegłem
go.
Kiedy wróciliśmy 3 dni temu do domu miałem wrażenie,że
wszystko będzie dobrze. W końcu wszystko da się ułożyć. Tak
myślałem, ale chyba jest gorzej niż było. Lily całymi dniami
siedzi u mnie i Pauline, a Malik ? W domu, na mieście, gdzieś ze
znajomymi.
- Cześc tu Harry – przywitałem się, w moim
głosie było pełno zakłopotania – Słuchaj jest pewien problem
z Lily, przyjedziesz dać wsparcie ?
- Pewnie, jutro wieczorem
będę – usłyszałem odpowiedź , która w 100 % mnie zadawalała
. - Opiekuj się nią do jutra.
- Nie ma sprawy. Widzimy się
niedługo .
Mam nadzieję,że to pomoże . Jeśli nie , to już
jestem bezsilny. Zdecydowanie przeceniłem swoje siły mówiąc,że
nie ma rzeczy niemożliwych, bo wywołanie szczeregu uśmiechu na
twarzy blondyny to cud. Grunt,że Niall całymi dniami chodzi za
Moniką i się tłumaczy. Przynajmniej tyle dobrego.
______________________________________
Wiem ludzie,że nic specjalnego. Przepraszam. Ale wena mnie ostatnio nie kocha. Także ten. Ja we wtorek sobie wyjeżdżam, więc Wy się trzymajcie, a kolejnego rozdziału spodziewajcie pod koniec lutego bądź w przyszłym miesiącu.
Wystartowałam z nowym pomysłem, więc zapraszam. Już niedługo podejmę się nowego , pierwszego zadania , które zostało mi wyznaczone. Więcej na dniach tutaj --> http://fear-in-our-eyes.blogspot.com/
Wiem ludzie,że nic specjalnego. Przepraszam. Ale wena mnie ostatnio nie kocha. Także ten. Ja we wtorek sobie wyjeżdżam, więc Wy się trzymajcie, a kolejnego rozdziału spodziewajcie pod koniec lutego bądź w przyszłym miesiącu.
Wystartowałam z nowym pomysłem, więc zapraszam. Już niedługo podejmę się nowego , pierwszego zadania , które zostało mi wyznaczone. Więcej na dniach tutaj --> http://fear-in-our-eyes.blogspot.com/
piątek, 18 stycznia 2013
Rozdział 30
Rozdział
30 :
OCZAMI NIALL`A :
Rodziców Moniki oficjalnie poznałem i teraz wracamy do UK. Odczuwam ulgę, tą ulgę powrotu. W końcu spotkam się z resztą i odpocznę od pytań rodziców i uszczypliwych uwag.
- Nie było aż tak źle – Monika zaczęła się śmiać
- No nie ! Tylko Twój tata mnie upił – pożaliłem się wychodząc z płyty lotniskowej – A potem wyciągnął ze mnie wszystko co chciał wiedzieć
- Cel uświęca śroo..
- Co w rodzinie to nie zginię, kochanie – zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie w ramię .
OCZAMI LILY :
I chyba znów łapię się na tym,że jest gorzej. Miałam wyjść ze znajomymi z pracy i zabawic się, bo przecież jest weekend, ale nie umiem. Siedzę w jego bluzie i tęsknie. Kolejny raz, kolejny raz przeklinam jego pracę, która daje mu tak wiele szczęścia ,ale również tak wiele ograniczeń . Dokonaliśmy wyboru, kariera wzięła górę. Przynajmniej na pewien czas. Telefon zawibrował, odczytałam sms-a . " Już w Ameryce. Idę wziąć prysznic,kocham Cie xx" .
OCZAMI ZAYNA :
Szybki prysznic i żyję się lepiej. Wybierając numer Lily rzuciłem się na łóżko ,czułem każdy mój mięsień po tej podrózy. Mała w końcu odeberała , ale nie rozmawialiśmy długo ,bo już była senna. U nas dopiero wieczór, a tam środek nocy. Kocham strefy czasowe.
-Malik ! - do pokoju wpadł Harry. - Wychodzimy za 10 minut
- Impreza, impreza ! - zaraz dołączył do niego Louis
- Za 10 minut przed tylnym wyjściem, postaraj się żeby nikt Cie nie widział – poradził Hazza – W szczególności Paul .
No cześć , znowu mamy po 18 lat i uciekamy Paulowi . Wehikuł czasu, a jak . Nie przeciągając wziąłem potrzebne rzeczy i wyszedłem. Zapowiada się długa noc.
OCZAMI NIALL`A :
Rodziców Moniki oficjalnie poznałem i teraz wracamy do UK. Odczuwam ulgę, tą ulgę powrotu. W końcu spotkam się z resztą i odpocznę od pytań rodziców i uszczypliwych uwag.
- Nie było aż tak źle – Monika zaczęła się śmiać
- No nie ! Tylko Twój tata mnie upił – pożaliłem się wychodząc z płyty lotniskowej – A potem wyciągnął ze mnie wszystko co chciał wiedzieć
- Cel uświęca śroo..
- Co w rodzinie to nie zginię, kochanie – zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie w ramię .
OCZAMI LILY :
I chyba znów łapię się na tym,że jest gorzej. Miałam wyjść ze znajomymi z pracy i zabawic się, bo przecież jest weekend, ale nie umiem. Siedzę w jego bluzie i tęsknie. Kolejny raz, kolejny raz przeklinam jego pracę, która daje mu tak wiele szczęścia ,ale również tak wiele ograniczeń . Dokonaliśmy wyboru, kariera wzięła górę. Przynajmniej na pewien czas. Telefon zawibrował, odczytałam sms-a . " Już w Ameryce. Idę wziąć prysznic,kocham Cie xx" .
OCZAMI ZAYNA :
Szybki prysznic i żyję się lepiej. Wybierając numer Lily rzuciłem się na łóżko ,czułem każdy mój mięsień po tej podrózy. Mała w końcu odeberała , ale nie rozmawialiśmy długo ,bo już była senna. U nas dopiero wieczór, a tam środek nocy. Kocham strefy czasowe.
-Malik ! - do pokoju wpadł Harry. - Wychodzimy za 10 minut
- Impreza, impreza ! - zaraz dołączył do niego Louis
- Za 10 minut przed tylnym wyjściem, postaraj się żeby nikt Cie nie widział – poradził Hazza – W szczególności Paul .
No cześć , znowu mamy po 18 lat i uciekamy Paulowi . Wehikuł czasu, a jak . Nie przeciągając wziąłem potrzebne rzeczy i wyszedłem. Zapowiada się długa noc.
-Gdzie
idziemy ? - zapytał Liam,a my zaczęliśmy się śmiać, bo już
nawet mnie wciągnęli w plan gdzie idziemy, tylko on został taki,
nie do końca poinformowany .
- Daleko – odparł Harry – Tak myślę.
- Z pewnością nie zapomnisz tej nocy – dorzucił Niall
- Tej rozkoszy – zaczął wymieniać Lou – Tego widoku , tego wszystkiego.
I znowu, zaczęliśmy się śmiać. No , nie wszyscy. Tylko chyba Liam bał się co wymyślismy. Spoko stary, nic strasznego.
- To tu ! - zawołał dumnie Tomlinson
- Klub nocny? - Liam dziwnie po nas spojrzał – Wbijamy! Panienki czekają !
Klub niczym nie różniący się od pozostałych, w których byłem. No może z wyjątkiem tego ,że bawić tu się mógł i pan i pani. Kobiety tańczące na rurach, prawie nagie barmanki , faceci w bokserkach i napaleni klienci.
- No cześć kocie – do Hazzy podszedł jeden z tych rozberanych facetów i zaczął z nim flirtować. - Może się czegoś napijemy ?
Harry stał i za bardzo nie wiedział jak się zachować. Za nim stał Louis , który miał ubaw po pachy, Niall też się śmiał, Liam i ja również podłapaliśmy głupawkę.- ma sprawy, możesz porwać naszego przyjaciela – odezwał się Louis wsuwając facetowi do ręki plik gotówki – Na drinka i małe co nieco. Harry został uprowadzony ,a my poszliśmy do baru na drinka cały czas się śmiejąc.
- Daleko – odparł Harry – Tak myślę.
- Z pewnością nie zapomnisz tej nocy – dorzucił Niall
- Tej rozkoszy – zaczął wymieniać Lou – Tego widoku , tego wszystkiego.
I znowu, zaczęliśmy się śmiać. No , nie wszyscy. Tylko chyba Liam bał się co wymyślismy. Spoko stary, nic strasznego.
- To tu ! - zawołał dumnie Tomlinson
- Klub nocny? - Liam dziwnie po nas spojrzał – Wbijamy! Panienki czekają !
Klub niczym nie różniący się od pozostałych, w których byłem. No może z wyjątkiem tego ,że bawić tu się mógł i pan i pani. Kobiety tańczące na rurach, prawie nagie barmanki , faceci w bokserkach i napaleni klienci.
- No cześć kocie – do Hazzy podszedł jeden z tych rozberanych facetów i zaczął z nim flirtować. - Może się czegoś napijemy ?
Harry stał i za bardzo nie wiedział jak się zachować. Za nim stał Louis , który miał ubaw po pachy, Niall też się śmiał, Liam i ja również podłapaliśmy głupawkę.- ma sprawy, możesz porwać naszego przyjaciela – odezwał się Louis wsuwając facetowi do ręki plik gotówki – Na drinka i małe co nieco. Harry został uprowadzony ,a my poszliśmy do baru na drinka cały czas się śmiejąc.
- Louis powiedz ,że to Ty
załatwiłeś tego faceta ! - zaczął Niall
-
- Przysięgam ! To nie ja . Sam się napatoczył, a ja wykorzystałem okazje – odpowiedział dusząc się ze śmiechu.
- Proszę chodźmy pooglądać jakąs gorącą kobitkę – obok nas pojawił się Harry
- O już wróciłeś ? - wysapał Liam
- Zamknij łeb – Harry chyba stracił swój dobry humor – Ten koleś był napalony. Swoją drogą. Dzięki za pomoc.
- Do usług – odezwałem się - Zawsze możesz na nas liczyć.
Poszliśmy z bliska pooglądać jeden z występów. Cały czas odnosiłem wrażenie,że gdzieś ją widziałem. Tylko skąd mogłem znać ta dziewczynę.
- Wydaje się znajoma, prawda? - zagadał mnie Niall
- Też to zauważyłeś ? -czyli musimy ją znać – Tylko kto to ?
- PAMELA?! - cała nasza piątka w tym samym czasie krzyknęła imię dziewczyny ,kiedy światła padły na jej twarz.
Blondyn zaczął się śmiać, a my wpatrywaliśmy się w nią zdziwieni. W końcu też zaczęliśmy się śmiać. Ponownie wróciliśmy do baru. Troche dużo się dzieje. Tym razem to ja byłem obiektem żartów. Harry był mi wdzięczny ,bo od niego się odczepili ,a teraz uznali za cel wkurzanie mnie z moją nie doszłą ex jako aktualną struptizerką.
- Cześć chłopcy – podeszła do nas Pamela i chciała pocałować Liama w policzek na przywitanie
- Nie całuj mnie – odparł przestraszony – Podanie ręki zdecydowanie wystarczy.
- Tak, on ma rację - wtrącił się Lou – Nikt nie wie co miałaś w ustach.
Dwie doby później:
Tamten wypad był naszym ostatnim do tego klubu, teraz wolimy inne klimaty. Pamela odnalazła nas, przyszła na jedno ze spotkań z fanami, a teraz siedzimy w loży sącząc drinki, a ona i Demi są z nami. Nawet nie jest tak źle jak myślałem, mimo iż Pamela zajmuje się czym się zajmuje, wydaję się,że zmądrzała troche. No i musiałem jej wytłumczyć żeby nie próbwała mnie ani więcej razu pocałować, bo nie chcę tego,a poza tym mam dziewczynę , którą kocham całym serce. Na szczęście Lily zrozumiała , że zdjęcia , które trafiły do prasy nie są tym na co wyglądają. Mój aniołek.
OCZAMI LILY :
- Tego już wystarczy! - oburzyła się Monika zajmując miejsce w samolocie – Zdecydowanie przegięli .
- Wiem! - usiadłam tuż obok niej – Jeszcze troche i im pokażemy nasz gniew.
Wyjęłyśmy odtwarzace i słuchawki powędrowały do naszych uszy, a w nich rozbrzmiała muzyka. Nie lubię tego uczucia, że jesteśmy obserwowani na każdym kroku, że nasz związek jest jakąś wielką sensacją i ludzie wiedzą wszystko co się dzieje. Gdyby można było prosić o troche więcej prywatności, co niestety nie jest możliwe. Osobiście trafia mnie coś, cholernie ściska od środka kiedy wstaję rano,a we wszystkich plotkarskich gazetach na pierwszych stronach ukazuję się jego zdjęcie, zdjęcie mojej miłości, jak jest w klubie i dziewczyna obok niego . Do tego te wszystkie pytania i spekulacje czy już nas związek się rozpadł czy jeszcze nie, jak nam się układa i czy wybaczę mu zdradę. Bo przecież to zdjęcię,że wychodzi w towarzystwie kobiety z klubu, to taki dowód zdrady! No oczywiście. Nie potraktowałam tego poważnie, z Zaynem wyjaśniliśmy sprawę. Ale kiedy wczoraj wieczorem znowu pojawiły się zdjęcia z klubu, a na twiterze afera, coś we mnie pękło. Dziewczyna, którąś dziwnym trafem kojarzyła, zbliżała do niego twarz, a pare miejsc dalej, Niall w najlepsze się śmiał obejmując Demi ramieniem. Fanki natychmiast wywróciły portal do góry nogami, a interakcje w minute zaszalały jak nigdy. Nie, nie rozstaliśmy się, ale ja i Monika walczymy o swoje i lecimy tam pokazać tym panną, kto tu ma specjalne przywileje u nich. Wraz z kolejną piosnką , bardziej usypiałam, w końcu jest wcześnie rano... Nie przespałam nawet połowy lotu, a czuję się wypoczęta. Mijała godzina za godziną, a ja chciałam już tylko znaleźć się w Ameryce i stanąć twarzą w twarz z nimi wszystkimi.
- Dobra, to będziemy tam za godzinę – odparłam kiedy Hazza poinformował mnie ,w którym klubie dzisiaj się bawią – Aa! I nie wygadaj się przypadkiem.
- Spokojnie, słowem nie pisnę – zapewnił mnie , a chwile później się rozłączył.
Wręczyłam taksówkarzowi banknot, a zaraz razem z Moniką stanęłyśmy przed wejściem do klubu.
- Gotowa? - spytała Monika, a ja przytaknęłam
W środku było głośno, duszno, a światła totalnie oślepiały. Ludzie byli wszędzie. Jakieś przesilnie w tym klubie mają czy jak ?
- Jak my ich tu znajdziemy – burknęłam do Moniki
- Co sapiesz pod nosem ? -zapytałam przykładając dłoń do ucha, a odpowiedzi machnęłam tylko ręką i pociągnęłam ją za sobą.
Przeszłyśmy kawałek klubu i znalazłyśmy ich. Widzę, że towarzystwo wspaniałe. Dziewczyna z platyną na głowie opierała dłoń na ramieniu Malika i zerkała na niego figlarnie.
- Zaraz jej połamie te rączki – rzuciła przyjaciółka, a ja przeniosłam wzrok na siedzącego troche dalej Nialla i Demi. Chyba dziewczyna ma poważne problemy skoro flirtuje do czyjegoś faceta! Ba w szczególności Moniki- Nie zapomniałam jak się trzyma garde, niech się boi .Ruszyłyśmy w ich stronę, Harry nas zauważył i sie uśmiechnął, zaraz po nim w nasza stronę spojrzał Lou i posłał nam uśmiech. W tej chwili coś we mnie pękło, kiedy zobaczyłam jak ona przybliża swoją twarz do jego..____________________________________________
Dawno nie pisałam tutaj niczego , także łapcie. Chciałabym życzyć Magdzie , jeszcze raz wszystkiego najlepszego, łap ten rozdział jako prezent .
Chcę przeprosić,że piszę raz na miesiąc, ale moje życie ostatnio nabrało tak dużego rozmachu ,że sama nie za bardzo wiem co się dzieję. Szykuję dla Was coś fajnego za pare rozdziałów! Mam nadzieję,że wytrzymacie. Aaaaaaaa no i , postaram się Wam coś tutaj jeszcze dodać jeszcze w tym miesiącu, bo już 5 lutego lecę to UK i wybaczcie, nie będę zajmowała się tam pisaniem rozdziału. DOMKA mistrzu, szykuj się. PARTY HARD cały czas <3
Angelika, musisz poćwiczyć garde. Musi być jeszcze lepsza ;)
A TERAZ NAJWAZNIEJSZE, WBIJAMY NA TEGO BLOGA --> http://donottalkaboutthis.blogspot.co.uk czytamy , komentujemy <3
sobota, 29 grudnia 2012
Rozdział 29
Rozdział
29:
Oczami Moniki :Tak właściwie to nie wierzyłam kiedy wczoraj wieczorem Niall wpadł do domu i oświadczył ,że mam się spakować ,bo lecimy z rana do Irlandii. Śmiejąc się przytaknęłam i zmieniłam temat. A teraz, już raz na zawsze , zapamiętam ,że nie mogę brać takiego tonu jego głosu jako żart. To bardziej rozkaz, informacja,że coś jest do wykonania i musi tak być. Po dwóch godzinach leżenia na kanapie oberwało mi się za lenistwo. W trybie natychmiastowym zebrałam cztery litery z kanapy i poszłam spakować walizkę. Niall nerwowo biegał po domu i próbował zebrać wszystkie potrzebne mu rzeczy.
- Monika ja przepraszam – usiadł na skraju łóżka i zrobił smutną minkę – Ja tylko strasznie się denerwuję
- Ty ? Ciekawe czym ? To chyba ja powinnam
- No nie tylko Ty – cmoknął na pożegnanie i wybiegł z pokoju w dalszym poszukiwaniu rzeczy.
Czekając na lotnisku mój telefon zaczął wibrować. Lily pyta czy wpadnę na ploteczki wieczorem,bo oni właśnie wylądowali, o ironio. Ja właśnie zaraz wsiadam do samolotu, za tydzień mała będą ploteczki, nie dzisiaj.
Siedząc w samolocie , spoglądając przez okno i trzymając dłoń Nialla denerwowałam się. Znakomicie się dopełniamy, wczoraj to on był kłębkiem ,a dzisiaj jest pieprzoną oazą spokoju , kiedy ja denerwuję się maksymalnie. Moje myśli skupiają się na mamie blondyna. A raczej na tym co o mnie pomyśli, czy mnie zaakceptuje, polubi . W końcu mamy się poznać, w końcu Niall przedstawi mnie oficjalnie swojej rodzicielce jako partnerkę. Nie myślałam, że to takie stresujące. Swoją drogą mógł mi powiedzieć wcześniej, przynajmniej psychicznie bym się przygotowała.
- Będzie dobrze, polubi Cie – szepnął i pocałował mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu.- No nie bój się – dodawał mi wiary w siebie kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod,jak się domyślam,jego rodzinnym domem
- Łatwo mówić – blado się uśmiechnęłam ,a on się zaczął śmiać – Dzięki za zrozumienie.
- W końcu jesteście ! - ciepło przywitała nas Maura i pierwsze co zrobiła to ucałowała i utuliła blondyna, a później przytuliła mnie
- Miło Cie w końcu poznać - uśmiechnęła się promiennie co dodało mi odwagi.
- Panią też - odwzajemniłam uśmiech, a ona zaczęła się śmiać
- Żadna Pani ! - machnęła ręką – Mów mi Maura. A zresztą, niedługo i tak będziesz nazywać mnie mamą – teraz przeniosła swój wzrok na Nialla, który trzymał mnie za rękę i lekko się zawstydził – Prawda, synku ?
- Em.. Mamo .. No – Irlandczyk próbował odpowiedzieć swojej mamie,ale nie wyszło mu to ,a my z Maurą zaczęłyśmy się śmiać.
Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo. Myślałam ,że będę musiała bardzo starać o jej akceptacje,a tu proszę bardzo. Na starcie Maura zdobyła moje serce, a ja jej.
- Jak Wam się układa? - zapytała kiedy zostałyśmy same w domu ,bo Niall poszedł do sklepu
- Bardzo dobrze – odparłam szczerze i ogarnęła mnie wielka radość. Kiedyś tam, najwidoczniej wygrałam los na loterii. Moje życie jest wspaniałe, ponieważ mam wspaniałego mężczyznę przy boku , z którym chciałabym układać plany na daleką przyszłość
- Niall świata poza Tobą nie widzi – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety, na te słowa zarumieniłam się i zaczęłam śmiać
- No cóż – bezradnie rozłożyłam ręce – Jak widać to działa w dwie strony .Wieczorem poszłam z Niallem na spacer. Oczywiście zastał nas deszcz, ale to nie przeszkadzało dziewczynom, które zobaczyły chłopaka przez okna i wybiegły w bluzce na ramiączkach i szortach żeby tylko porozmawiać ze swoim idolem. To poświęcenie nawet jest w pewien sposób urocze.
- Wracajcie do domu dziewczyny, przeziębicie się. Zrobiło się dość chłodno – Nialler zadbał o nie, na co odpowiedziały zbiorowym „aaaaaaaaaaw” i wróciły do domów.
- Aaaaaaaaaaaaaw – przedrzeźniałam go w drodze do domu – Może mną też się tak zaopiekujesz
- Ale przestań no ! - zrobił smutną minkę i próbował przekupić mnie żebym już mu nie dokuczała – Moja mama zrobi Ci jedzenie, dużo jedzenia.
- No, w sumie – dobra propozycja Horan, dobra. Trafiłeś w moje gusta – Ej,no ! Chwileczkę . Co Ty się mamą wysługujesz? O nie, nie ma tak łatwo. Musisz się postarać.
- Przecież ja nie będę Ci robił jedzenia
- A może jednak ? - negocjowałam, przecież chodziło o jedzenie, a nie o jakąś błahą rzecz.
- Ale ja to zjem zanim doniosę do Ciebie . - tłumaczył się .
- To się postarasz, nie ? Dla mnie.
- Nie no.. Nie wiem.. - miotał się w swojej odpowiedzi
- Dobrze,że ja wiem gdzie dzisiaj śpisz. A raczej , gdzie dzisiaj nie śpisz – poinformowałam go i weszłam do domu , po przywitaniu z mamą chłopaka ruszyłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem .
- A Wam co ? - słyszałam jak po drugiej stronie drzwi rodzicielka pyta Nialla
- Obraziła się ! - pożalił się
- Och kochanie , o co ? - spytała z tą matczyną troską w głosi
- O jedzenie ! Bo nie chciałem jej zrobić !
- O matko.. Stworzeni dla siebie, jak Boga kocham – odparła i ruszyła ku schodom,bo już po chwili było słychać jej kroki na nich
- Kochanie, otwórz – wolał Niall z korytarza
- Nie, kochanie. Nie dzisiaj. Dobrej nocy życzę – odparłam i położyłam się do łóżka. Kto wie , może jutro jak wstanę będzie czekało na mnie śniadanie ?
OCZAMI LILY :
- Gdzie jest Monika ? - spytałam kiedy wsiadaliśmy do auta – No i Niall ?
- A kto ich wie? - pytaniem na pytanie, fajnie Malik.
- A my gdzie się wybieramy ?
- Do Bradford misiu, do Bradford – odparł z tym swoim jakże nienagannym uśmiechem
- W końcu odwiedzę rodziców ! - ucieszyłam się.
- W końcu nas zobaczą jako parę na własne oczy! - cmoknął w moją stronę
- Co ? - spytałam i usiadłam bokiem do kierunku jazdy, a Zayn skoncentrowany na drodze wyglądał bardzo kusząco – No, ale.. To wiesz.. No bo..
- Przecież to żadna wielka sprawa, obydwoje znamy swoich rodziców, chodzi bardziej o to żeby oni nas poznali jako parę. - wyjaśnił i odnalazł swoją dłonią moją dłoń i pocałował
- Ale co jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią ? - panika, panika, panika
- Oni Cie uwielbiają ! - roześmiał się
- Wiem,ale mogą mnie nie polubić jako Twoją partnerkę .
W trakcie podróży Zayn tłumaczył mi ,że tak raczej nie będzie. Rozwiało to moje wątpliwości, nie do końca , ale zawsze coś.
- U mnie nikogo nie ma – powiedział kiedy zaparkowaliśmy i spojrzał na podjazd przed domem- To idziemy do Ciebie, rodzinka chyba siedzi.
- Dla mnie lepiej – odparłam i złapałam jego rękę. A jednak, rodzinki nie było. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam drzwi.
- Ładnie – pochwalił mnie – Ja o tym nie pomyślałem.
- Nic nowego ,kocie.
Wyszliśmy do ogrodu i tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać.
- Takie troche zadupie, co ? - szturchnął mnie mulat
- Troche tak, ale .. Przynajmniej jest tu spokój .
- Co prawda ,to prawda – wstał i podał mi rękę – Chodź, Twoi rodzice już wrócili.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu. Rodzice się ucieszyli,no i rzecz jasna domyślili po co przyjechaliśmy. Cieszyli się, zaakceptowali to już dawno. A tak właściwie jak mieliśmy po naście lat
- James ! Dzwoń do Trischy ! Wygraliśmy ! - ożywiła się mama, a my z Zaynem spojrzeliśmy na nią pytająco – Och, taki mały zakład rodzin, my obstawialiśmy,że jeszcze w tym tygodniu przyjedzie i nam o tym powiecie, a Malikowie,że nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Dzięki mamo - burknęłam,a Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- No my chyba musimy lecieć – zebrał się z kanapy mój partner i pożegnał z moimi rodzicami – Musimy jeszcze wpaść tam obok .
Powiało chłodem kiedy tylko znaleźliśmy się przed domem, mimo iż to tylko parę kroków bardziej wtuliłam się w Zayna.
- Panie przodem – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka uśmiechając się serdecznie, co dodało mi pewności siebie.
Zaraz zlecieli się jego rodzice i dwie siostry. Safaa wyrosła, już nie jest tą małą dziewczynką ,którą tak doskonale pamiętałam,a Waliyha ? Bez dwóch zdań nie może odpędzić się od wielbicieli . Co Zayn, wszystko zostaje w rodzinie, prawda?
- Jak się cieszę ,że będę miała taką cudowną synową ! - przytuliła mnie mama Zayna, no cześć mamusiu. Och, teściowa najlepsza na świecie się szykuję
- Nie zepsuj tego synu – poklepał mojego przystojniaka po ramieniu teść.
Posiedzieliśmy z godzinę w salonie, a później dziewczyny porwały mnie do pokoju Waliyha . Ploteczki,ploteczki . Damski wieczór, zdecydowanie nam trzem to się przyda. Ktoś zapukał do drzwi , a my właśnie zwijałyśmy się na łóżku ze śmiechu
- Proszę !- zawołała Safaa
- Wyjazd ! - krzyknęła Waliyha na widok brata
- Sorry, zaraz się zmywam. Wpadłem się tylko pożegnać – podszedł do mnie i czuje mnie pocałował po czym poszedł w stronę drzwi i na koniec odwrócił się pokazując sześciopak piw i informując mnie ,że idzie do kumpla
- Tylko grzecznie tam ! - zawołałam za nim i wróciłam do rozmowy z dziewczynami . Szykuje się długa noc!
OCZAMI MONIKI :
Zeszłam rano na śniadanie, a właściwie w południe. Na lodówce przywitał mnie liścik, który zostawiła Maura. Wróci wieczorem z pracy i życzy nam miłego dnia.
- Dzień dobry – przytulił mnie i pocałował w szyję – Kochanie.
- Dzień dobry. Umieram z głodu , jesz coś?
- Tak – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie – Ciebie.
Przywarł do mnie,całował, pragnął mnie. Nawet już śniadania mi się odechciało. Pragnęłam go w takim samym stopniu jak on mnie. Jęknęłam z niezadowolenia kiedy usadził mnie na blacie i odsunął się .
- Mogę tam wejść? - wyszeptał .
- A robi to jakąś różnicę czy się zgodzę czy nie ?
- Nie bardzo – odpowiedział i znowu czułam jego ciało tak blisko mojego.
Znakomite rozpoczęcie dnia.
_______________________________
W końcu dodaje. Jak dla mnie - jest beznadziejny. Nie potrafię już pisać. Mam nadzieję,że aż totalnie tego nie zwaliłam. Kochani, udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego nowego roku. Życzę Wam żeby 2013 był lepszy. Życzę Wam żebyście spełniali swoje marzenia i nigdy nie tracili wiary w to, jakimi wspaniałymi ludźmi jesteście.
Oczami Moniki :Tak właściwie to nie wierzyłam kiedy wczoraj wieczorem Niall wpadł do domu i oświadczył ,że mam się spakować ,bo lecimy z rana do Irlandii. Śmiejąc się przytaknęłam i zmieniłam temat. A teraz, już raz na zawsze , zapamiętam ,że nie mogę brać takiego tonu jego głosu jako żart. To bardziej rozkaz, informacja,że coś jest do wykonania i musi tak być. Po dwóch godzinach leżenia na kanapie oberwało mi się za lenistwo. W trybie natychmiastowym zebrałam cztery litery z kanapy i poszłam spakować walizkę. Niall nerwowo biegał po domu i próbował zebrać wszystkie potrzebne mu rzeczy.
- Monika ja przepraszam – usiadł na skraju łóżka i zrobił smutną minkę – Ja tylko strasznie się denerwuję
- Ty ? Ciekawe czym ? To chyba ja powinnam
- No nie tylko Ty – cmoknął na pożegnanie i wybiegł z pokoju w dalszym poszukiwaniu rzeczy.
Czekając na lotnisku mój telefon zaczął wibrować. Lily pyta czy wpadnę na ploteczki wieczorem,bo oni właśnie wylądowali, o ironio. Ja właśnie zaraz wsiadam do samolotu, za tydzień mała będą ploteczki, nie dzisiaj.
Siedząc w samolocie , spoglądając przez okno i trzymając dłoń Nialla denerwowałam się. Znakomicie się dopełniamy, wczoraj to on był kłębkiem ,a dzisiaj jest pieprzoną oazą spokoju , kiedy ja denerwuję się maksymalnie. Moje myśli skupiają się na mamie blondyna. A raczej na tym co o mnie pomyśli, czy mnie zaakceptuje, polubi . W końcu mamy się poznać, w końcu Niall przedstawi mnie oficjalnie swojej rodzicielce jako partnerkę. Nie myślałam, że to takie stresujące. Swoją drogą mógł mi powiedzieć wcześniej, przynajmniej psychicznie bym się przygotowała.
- Będzie dobrze, polubi Cie – szepnął i pocałował mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu.- No nie bój się – dodawał mi wiary w siebie kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod,jak się domyślam,jego rodzinnym domem
- Łatwo mówić – blado się uśmiechnęłam ,a on się zaczął śmiać – Dzięki za zrozumienie.
- W końcu jesteście ! - ciepło przywitała nas Maura i pierwsze co zrobiła to ucałowała i utuliła blondyna, a później przytuliła mnie
- Miło Cie w końcu poznać - uśmiechnęła się promiennie co dodało mi odwagi.
- Panią też - odwzajemniłam uśmiech, a ona zaczęła się śmiać
- Żadna Pani ! - machnęła ręką – Mów mi Maura. A zresztą, niedługo i tak będziesz nazywać mnie mamą – teraz przeniosła swój wzrok na Nialla, który trzymał mnie za rękę i lekko się zawstydził – Prawda, synku ?
- Em.. Mamo .. No – Irlandczyk próbował odpowiedzieć swojej mamie,ale nie wyszło mu to ,a my z Maurą zaczęłyśmy się śmiać.
Nie przypuszczałam, że będzie tak łatwo. Myślałam ,że będę musiała bardzo starać o jej akceptacje,a tu proszę bardzo. Na starcie Maura zdobyła moje serce, a ja jej.
- Jak Wam się układa? - zapytała kiedy zostałyśmy same w domu ,bo Niall poszedł do sklepu
- Bardzo dobrze – odparłam szczerze i ogarnęła mnie wielka radość. Kiedyś tam, najwidoczniej wygrałam los na loterii. Moje życie jest wspaniałe, ponieważ mam wspaniałego mężczyznę przy boku , z którym chciałabym układać plany na daleką przyszłość
- Niall świata poza Tobą nie widzi – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety, na te słowa zarumieniłam się i zaczęłam śmiać
- No cóż – bezradnie rozłożyłam ręce – Jak widać to działa w dwie strony .Wieczorem poszłam z Niallem na spacer. Oczywiście zastał nas deszcz, ale to nie przeszkadzało dziewczynom, które zobaczyły chłopaka przez okna i wybiegły w bluzce na ramiączkach i szortach żeby tylko porozmawiać ze swoim idolem. To poświęcenie nawet jest w pewien sposób urocze.
- Wracajcie do domu dziewczyny, przeziębicie się. Zrobiło się dość chłodno – Nialler zadbał o nie, na co odpowiedziały zbiorowym „aaaaaaaaaaw” i wróciły do domów.
- Aaaaaaaaaaaaaw – przedrzeźniałam go w drodze do domu – Może mną też się tak zaopiekujesz
- Ale przestań no ! - zrobił smutną minkę i próbował przekupić mnie żebym już mu nie dokuczała – Moja mama zrobi Ci jedzenie, dużo jedzenia.
- No, w sumie – dobra propozycja Horan, dobra. Trafiłeś w moje gusta – Ej,no ! Chwileczkę . Co Ty się mamą wysługujesz? O nie, nie ma tak łatwo. Musisz się postarać.
- Przecież ja nie będę Ci robił jedzenia
- A może jednak ? - negocjowałam, przecież chodziło o jedzenie, a nie o jakąś błahą rzecz.
- Ale ja to zjem zanim doniosę do Ciebie . - tłumaczył się .
- To się postarasz, nie ? Dla mnie.
- Nie no.. Nie wiem.. - miotał się w swojej odpowiedzi
- Dobrze,że ja wiem gdzie dzisiaj śpisz. A raczej , gdzie dzisiaj nie śpisz – poinformowałam go i weszłam do domu , po przywitaniu z mamą chłopaka ruszyłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem .
- A Wam co ? - słyszałam jak po drugiej stronie drzwi rodzicielka pyta Nialla
- Obraziła się ! - pożalił się
- Och kochanie , o co ? - spytała z tą matczyną troską w głosi
- O jedzenie ! Bo nie chciałem jej zrobić !
- O matko.. Stworzeni dla siebie, jak Boga kocham – odparła i ruszyła ku schodom,bo już po chwili było słychać jej kroki na nich
- Kochanie, otwórz – wolał Niall z korytarza
- Nie, kochanie. Nie dzisiaj. Dobrej nocy życzę – odparłam i położyłam się do łóżka. Kto wie , może jutro jak wstanę będzie czekało na mnie śniadanie ?
OCZAMI LILY :
- Gdzie jest Monika ? - spytałam kiedy wsiadaliśmy do auta – No i Niall ?
- A kto ich wie? - pytaniem na pytanie, fajnie Malik.
- A my gdzie się wybieramy ?
- Do Bradford misiu, do Bradford – odparł z tym swoim jakże nienagannym uśmiechem
- W końcu odwiedzę rodziców ! - ucieszyłam się.
- W końcu nas zobaczą jako parę na własne oczy! - cmoknął w moją stronę
- Co ? - spytałam i usiadłam bokiem do kierunku jazdy, a Zayn skoncentrowany na drodze wyglądał bardzo kusząco – No, ale.. To wiesz.. No bo..
- Przecież to żadna wielka sprawa, obydwoje znamy swoich rodziców, chodzi bardziej o to żeby oni nas poznali jako parę. - wyjaśnił i odnalazł swoją dłonią moją dłoń i pocałował
- Ale co jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią ? - panika, panika, panika
- Oni Cie uwielbiają ! - roześmiał się
- Wiem,ale mogą mnie nie polubić jako Twoją partnerkę .
W trakcie podróży Zayn tłumaczył mi ,że tak raczej nie będzie. Rozwiało to moje wątpliwości, nie do końca , ale zawsze coś.
- U mnie nikogo nie ma – powiedział kiedy zaparkowaliśmy i spojrzał na podjazd przed domem- To idziemy do Ciebie, rodzinka chyba siedzi.
- Dla mnie lepiej – odparłam i złapałam jego rękę. A jednak, rodzinki nie było. Wygrzebałam z torebki klucze i otworzyłam drzwi.
- Ładnie – pochwalił mnie – Ja o tym nie pomyślałem.
- Nic nowego ,kocie.
Wyszliśmy do ogrodu i tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać.
- Takie troche zadupie, co ? - szturchnął mnie mulat
- Troche tak, ale .. Przynajmniej jest tu spokój .
- Co prawda ,to prawda – wstał i podał mi rękę – Chodź, Twoi rodzice już wrócili.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu. Rodzice się ucieszyli,no i rzecz jasna domyślili po co przyjechaliśmy. Cieszyli się, zaakceptowali to już dawno. A tak właściwie jak mieliśmy po naście lat
- James ! Dzwoń do Trischy ! Wygraliśmy ! - ożywiła się mama, a my z Zaynem spojrzeliśmy na nią pytająco – Och, taki mały zakład rodzin, my obstawialiśmy,że jeszcze w tym tygodniu przyjedzie i nam o tym powiecie, a Malikowie,że nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Dzięki mamo - burknęłam,a Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- No my chyba musimy lecieć – zebrał się z kanapy mój partner i pożegnał z moimi rodzicami – Musimy jeszcze wpaść tam obok .
Powiało chłodem kiedy tylko znaleźliśmy się przed domem, mimo iż to tylko parę kroków bardziej wtuliłam się w Zayna.
- Panie przodem – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka uśmiechając się serdecznie, co dodało mi pewności siebie.
Zaraz zlecieli się jego rodzice i dwie siostry. Safaa wyrosła, już nie jest tą małą dziewczynką ,którą tak doskonale pamiętałam,a Waliyha ? Bez dwóch zdań nie może odpędzić się od wielbicieli . Co Zayn, wszystko zostaje w rodzinie, prawda?
- Jak się cieszę ,że będę miała taką cudowną synową ! - przytuliła mnie mama Zayna, no cześć mamusiu. Och, teściowa najlepsza na świecie się szykuję
- Nie zepsuj tego synu – poklepał mojego przystojniaka po ramieniu teść.
Posiedzieliśmy z godzinę w salonie, a później dziewczyny porwały mnie do pokoju Waliyha . Ploteczki,ploteczki . Damski wieczór, zdecydowanie nam trzem to się przyda. Ktoś zapukał do drzwi , a my właśnie zwijałyśmy się na łóżku ze śmiechu
- Proszę !- zawołała Safaa
- Wyjazd ! - krzyknęła Waliyha na widok brata
- Sorry, zaraz się zmywam. Wpadłem się tylko pożegnać – podszedł do mnie i czuje mnie pocałował po czym poszedł w stronę drzwi i na koniec odwrócił się pokazując sześciopak piw i informując mnie ,że idzie do kumpla
- Tylko grzecznie tam ! - zawołałam za nim i wróciłam do rozmowy z dziewczynami . Szykuje się długa noc!
OCZAMI MONIKI :
Zeszłam rano na śniadanie, a właściwie w południe. Na lodówce przywitał mnie liścik, który zostawiła Maura. Wróci wieczorem z pracy i życzy nam miłego dnia.
- Dzień dobry – przytulił mnie i pocałował w szyję – Kochanie.
- Dzień dobry. Umieram z głodu , jesz coś?
- Tak – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie – Ciebie.
Przywarł do mnie,całował, pragnął mnie. Nawet już śniadania mi się odechciało. Pragnęłam go w takim samym stopniu jak on mnie. Jęknęłam z niezadowolenia kiedy usadził mnie na blacie i odsunął się .
- Mogę tam wejść? - wyszeptał .
- A robi to jakąś różnicę czy się zgodzę czy nie ?
- Nie bardzo – odpowiedział i znowu czułam jego ciało tak blisko mojego.
Znakomite rozpoczęcie dnia.
_______________________________
W końcu dodaje. Jak dla mnie - jest beznadziejny. Nie potrafię już pisać. Mam nadzieję,że aż totalnie tego nie zwaliłam. Kochani, udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego nowego roku. Życzę Wam żeby 2013 był lepszy. Życzę Wam żebyście spełniali swoje marzenia i nigdy nie tracili wiary w to, jakimi wspaniałymi ludźmi jesteście.
czwartek, 8 listopada 2012
Rozdział 28
Rozdział 28
Przecząco pokręciła głową, a ja pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie
- Nic się nie stało , mała – wyszeptałem do jej ucha kiedy leżała na mojej klatce piersiowej i biła się z myślami . - To nie Twoja wina
- A kogo ? - podniosła się i spojrzała na mnie – To ze mną jest coś nie tak – w trybie natychmiastowym zebrała się z łóżka i pobiegła do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Usiadłem na łóżku i twarz schowałem w dłonie wzdychając dość głośno. Czułem się lekko zawiedziony, gdyż Lily rozbudziła we mnie dzisiaj bardziej niż zwykle nutkę pożądania .
- Otwórz kochanie – przekonywałem ją stojąc pod drzwiami łazienki , a w odpowiedzi dostając za każdym razem zdecydowane „NIE” - Przecież w końcu będziesz musiała wyjść
- Kiedyś – odparła i pociągnęła nosem
- Nie płacz mała i chodź tu do mnie - przekonywałem ją dłuższą chwile aż w końcu usłyszałem strzyknięcie zamka i blondynka wpadła prosto w moje ramiona.
- Przepraszam – spojrzała mi w oczy, to wyglądało na szczere przeprosiny
- Nic się nie stało – wypowiedziałem i pożałowałem tego, bo obrzuciła mnie spojrzeniem ,którego nie chciałem nigdy poczuć – Wspólnie sobie z tym poradzimy.
Z pozoru nie do złamania dziewczyna, wiecznie pełna radości, roztrzepana , zawsze uśmiechnięta. Cóż pozory. Jest krucha wrażliwa,a teraz leży zadręczając się myślami , a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie mogę nic z tym zrobić teraz, co nie wyklucza opcji naprawienia tego w przyszłości.
~~
Teraz, siedząc w samolocie do Anglii i analizując wakacje w Grecji, dochodzę do wniosku,że był to najlepszy wolny czas jaki dotychczas spędziłem. Rozkoszując się wolnymi chwilami z ukochaną zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej i to dzięki mnie poznała smak prawdziwej miłości fizycznej jeszcze przed końcem wyjazdu.
OCZAMI LILY :
Czytając różne gazety, słuchając o wymarzonym pierwszym razie w pokoju, z aromatycznymi świecami, płatkami róż – zaczynam się śmiać. Nie miejsce powinno być wyjątkowe, ale osoba, z którą zdecydujemy się to zrobić.
- Zayn ? - zapytałam i stanęłam naprzeciw niego – Jesteś pewien,że chcesz już wracać do hotelu? - przygryzłam dolną wargę i przybliżyłam się bliżej do niego.
Rozglądnął się, ludzi już nie było, w końcu dochodziła północ ,więc każdy już dawno zmył się stąd. Wszyscy prócz nas. Jeszcze przez kilka uderzeń serca walczył ze sobą, a potem gdy miękko i pytająco dotknęłam jego ust, porwał mnie na ręce , a potem cisnął na piasek. Czułam na sobie jego szczupłe i umięśnione ciało, a w środku ? Narastające pożądanie. Byłam gotowa. Czułam to. Zaśmiałam się kiedy szukał ustami moich ust. W końcu chwycił moją twarz w swoje dłonie i pocałował jak nigdy. Wszyscy zawodowi uwodziciele – oficjalnie możecie się chować, przy Maliku żadnych szans nie macie. Prawie mdlałam z rozkoszy kiedy jego usta naznaczały ślady na moim ciele. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na nic więcej niż całowanie, a wina w tym duża moja. Aż do teraz. Aż do tej chwili . Garnęliśmy się do siebie bardziej i bardziej, nawet nie zauważyliśmy kiedy zatraciliśmy się w tym szaleństwie do końca, a moja letnia sukienka , którą narzuciłam na strój kąpielowy kiedy wychodziliśmy na plażę leżała gdzieś kawałek dalej od nas. Zdarłam t-shirt z jego ramion, a on gorączkowo rozpinał spodnie i już szukał tego miejsca gdzie mógłby dać upust swojemu pożądaniu , kiedy nagle znieruchomiał .
- Tak – wyszeptałam chora z miłości i pożądania, które przejęło wszystkie moje zmysły ,wprost do jego ucha – Tak.
Jednym silnym ruchem wbił się w moja płeć, naparłam na jego podbrzusze lędźwiami i wbiłam paznokcie w plecy ,z pewnością zostawiając jakiś ślad. Krzyknęłam z bólu i kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Teraz będzie tylko lepiej – wypowiedział wprost do mojego ucha, a mnie pozostawało mu tylko uwierzyć.
Pierwszy raz. Tyle się o tym czyta, tyle się o tym mówi. Wiedziałam,że będzie bolało. Jednak byłam gotowa. Byłam gotowa zrobić to mimo bólu z mężczyzną , na którego punkcie szalałam nie od dziś. Całując moją szyję i usta, zaczął powoli, delikatnie, czule , a później coraz gwałtowniej i zachłanniej brać mnie , brać moje ciało w posiadanie .Pojękiwałam z rozkoszy , którą było mi dane doświadczyć.
- Mam nadzieję,że już odpoczęłaś po ostatnim , bo ja – uśmiechnął się zadziornie, kiedy opanowaliśmy oddechy i odpoczęliśmy – Już jestem gotowy.
I tak bez opamiętania przez całą noc kochaliśmy się na plaży. Późno w nocy lub ,jak kto woli, bardzo wczesnym rankiem leżeliśmy obok siebie zmęczeni, syci siebie, szczęśliwy, przykryci jedynie koszulką. Wtuliłam się w jego pierś, słyszałam jego powolny oddech, silne bicie serca, serca – które biło tylko dla mnie. Słowa „ Kocham Cię” padły i z jego i z mojej strony tej nocy tyle razy ,że nie sposób zliczyć. Leżąc na plaży, tak beztrosko , obserwowaliśmy wschód słońca.
- Chodź kochanie, czas wracać – ucałował moje obojczyki – Jeszcze nas tu ktoś zobaczy.
Już ubrani, chwyciliśmy się za ręce i w ciszy wróciliśmy do hotelu. Była to dobra cisza.
- Dziękuję – wyznał kiedy weszliśmy do hotelowego pokoju, a ja w odpowiedzi się uśmiechnęłam. To chyba ja powinnam podziękować. Za cierpliwość , za wszystko.
Tak właśnie wyglądał jeden z ostatnich dni moich wakacji, najlepszych wakacji z najlepszym mężczyzną , którego dane mi było spotkać na mojej życiowej drodze.
- O czym myślisz, Lil ? - zapytał ochrypniętym , zaspanym głosem kiedy ujrzał malujący się na mojej twarzy uśmiech , tuż po przebudzeniu się na pokładzie samolotu.
- O Tobie – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu, a on już po chwili gładził mnie kciukiem po głowie.
_______________________________
ten .. tego.. No , dodaje. Chyba czekaliście na TĄ SCENĘ dość długo , co ? Mam pewne przeczucie ,że zwaliłam to. Przepraszam, ale nie mam doświadczenia w pewnych sprawach i trudno mi o tym pisać. Dodaje dzisiaj, bo w weekend pewnie nie znalazłabym czasu,a korzystając z okazji,że w końcu dokończyłam ten 28 to mam taką dla Was niespodziankę . Jeśli chodzi o kontakt do mnie - macie po prawej stronie.
WAŻNE : nowy rozdział na http://there-is-nobody-else.blogspot.com/
Przecząco pokręciła głową, a ja pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie
- Nic się nie stało , mała – wyszeptałem do jej ucha kiedy leżała na mojej klatce piersiowej i biła się z myślami . - To nie Twoja wina
- A kogo ? - podniosła się i spojrzała na mnie – To ze mną jest coś nie tak – w trybie natychmiastowym zebrała się z łóżka i pobiegła do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Usiadłem na łóżku i twarz schowałem w dłonie wzdychając dość głośno. Czułem się lekko zawiedziony, gdyż Lily rozbudziła we mnie dzisiaj bardziej niż zwykle nutkę pożądania .
- Otwórz kochanie – przekonywałem ją stojąc pod drzwiami łazienki , a w odpowiedzi dostając za każdym razem zdecydowane „NIE” - Przecież w końcu będziesz musiała wyjść
- Kiedyś – odparła i pociągnęła nosem
- Nie płacz mała i chodź tu do mnie - przekonywałem ją dłuższą chwile aż w końcu usłyszałem strzyknięcie zamka i blondynka wpadła prosto w moje ramiona.
- Przepraszam – spojrzała mi w oczy, to wyglądało na szczere przeprosiny
- Nic się nie stało – wypowiedziałem i pożałowałem tego, bo obrzuciła mnie spojrzeniem ,którego nie chciałem nigdy poczuć – Wspólnie sobie z tym poradzimy.
Z pozoru nie do złamania dziewczyna, wiecznie pełna radości, roztrzepana , zawsze uśmiechnięta. Cóż pozory. Jest krucha wrażliwa,a teraz leży zadręczając się myślami , a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie mogę nic z tym zrobić teraz, co nie wyklucza opcji naprawienia tego w przyszłości.
~~
Teraz, siedząc w samolocie do Anglii i analizując wakacje w Grecji, dochodzę do wniosku,że był to najlepszy wolny czas jaki dotychczas spędziłem. Rozkoszując się wolnymi chwilami z ukochaną zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej i to dzięki mnie poznała smak prawdziwej miłości fizycznej jeszcze przed końcem wyjazdu.
OCZAMI LILY :
Czytając różne gazety, słuchając o wymarzonym pierwszym razie w pokoju, z aromatycznymi świecami, płatkami róż – zaczynam się śmiać. Nie miejsce powinno być wyjątkowe, ale osoba, z którą zdecydujemy się to zrobić.
- Zayn ? - zapytałam i stanęłam naprzeciw niego – Jesteś pewien,że chcesz już wracać do hotelu? - przygryzłam dolną wargę i przybliżyłam się bliżej do niego.
Rozglądnął się, ludzi już nie było, w końcu dochodziła północ ,więc każdy już dawno zmył się stąd. Wszyscy prócz nas. Jeszcze przez kilka uderzeń serca walczył ze sobą, a potem gdy miękko i pytająco dotknęłam jego ust, porwał mnie na ręce , a potem cisnął na piasek. Czułam na sobie jego szczupłe i umięśnione ciało, a w środku ? Narastające pożądanie. Byłam gotowa. Czułam to. Zaśmiałam się kiedy szukał ustami moich ust. W końcu chwycił moją twarz w swoje dłonie i pocałował jak nigdy. Wszyscy zawodowi uwodziciele – oficjalnie możecie się chować, przy Maliku żadnych szans nie macie. Prawie mdlałam z rozkoszy kiedy jego usta naznaczały ślady na moim ciele. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na nic więcej niż całowanie, a wina w tym duża moja. Aż do teraz. Aż do tej chwili . Garnęliśmy się do siebie bardziej i bardziej, nawet nie zauważyliśmy kiedy zatraciliśmy się w tym szaleństwie do końca, a moja letnia sukienka , którą narzuciłam na strój kąpielowy kiedy wychodziliśmy na plażę leżała gdzieś kawałek dalej od nas. Zdarłam t-shirt z jego ramion, a on gorączkowo rozpinał spodnie i już szukał tego miejsca gdzie mógłby dać upust swojemu pożądaniu , kiedy nagle znieruchomiał .
- Tak – wyszeptałam chora z miłości i pożądania, które przejęło wszystkie moje zmysły ,wprost do jego ucha – Tak.
Jednym silnym ruchem wbił się w moja płeć, naparłam na jego podbrzusze lędźwiami i wbiłam paznokcie w plecy ,z pewnością zostawiając jakiś ślad. Krzyknęłam z bólu i kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Teraz będzie tylko lepiej – wypowiedział wprost do mojego ucha, a mnie pozostawało mu tylko uwierzyć.
Pierwszy raz. Tyle się o tym czyta, tyle się o tym mówi. Wiedziałam,że będzie bolało. Jednak byłam gotowa. Byłam gotowa zrobić to mimo bólu z mężczyzną , na którego punkcie szalałam nie od dziś. Całując moją szyję i usta, zaczął powoli, delikatnie, czule , a później coraz gwałtowniej i zachłanniej brać mnie , brać moje ciało w posiadanie .Pojękiwałam z rozkoszy , którą było mi dane doświadczyć.
- Mam nadzieję,że już odpoczęłaś po ostatnim , bo ja – uśmiechnął się zadziornie, kiedy opanowaliśmy oddechy i odpoczęliśmy – Już jestem gotowy.
I tak bez opamiętania przez całą noc kochaliśmy się na plaży. Późno w nocy lub ,jak kto woli, bardzo wczesnym rankiem leżeliśmy obok siebie zmęczeni, syci siebie, szczęśliwy, przykryci jedynie koszulką. Wtuliłam się w jego pierś, słyszałam jego powolny oddech, silne bicie serca, serca – które biło tylko dla mnie. Słowa „ Kocham Cię” padły i z jego i z mojej strony tej nocy tyle razy ,że nie sposób zliczyć. Leżąc na plaży, tak beztrosko , obserwowaliśmy wschód słońca.
- Chodź kochanie, czas wracać – ucałował moje obojczyki – Jeszcze nas tu ktoś zobaczy.
Już ubrani, chwyciliśmy się za ręce i w ciszy wróciliśmy do hotelu. Była to dobra cisza.
- Dziękuję – wyznał kiedy weszliśmy do hotelowego pokoju, a ja w odpowiedzi się uśmiechnęłam. To chyba ja powinnam podziękować. Za cierpliwość , za wszystko.
Tak właśnie wyglądał jeden z ostatnich dni moich wakacji, najlepszych wakacji z najlepszym mężczyzną , którego dane mi było spotkać na mojej życiowej drodze.
- O czym myślisz, Lil ? - zapytał ochrypniętym , zaspanym głosem kiedy ujrzał malujący się na mojej twarzy uśmiech , tuż po przebudzeniu się na pokładzie samolotu.
- O Tobie – odparłam i położyłam głowę na jego ramieniu, a on już po chwili gładził mnie kciukiem po głowie.
_______________________________
ten .. tego.. No , dodaje. Chyba czekaliście na TĄ SCENĘ dość długo , co ? Mam pewne przeczucie ,że zwaliłam to. Przepraszam, ale nie mam doświadczenia w pewnych sprawach i trudno mi o tym pisać. Dodaje dzisiaj, bo w weekend pewnie nie znalazłabym czasu,a korzystając z okazji,że w końcu dokończyłam ten 28 to mam taką dla Was niespodziankę . Jeśli chodzi o kontakt do mnie - macie po prawej stronie.
WAŻNE : nowy rozdział na http://there-is-nobody-else.blogspot.com/
Subskrybuj:
Posty (Atom)