Rozdział
24
- Chwile – ponownie wymruczał mi do ucha , a chwile później rozwiązał chustkę.
Rozejrzałam się. Staliśmy przed drzwiami wielkiego domu, a obok i naprzeciwko
były równie nowoczesne .
- Proszę –wręczył mi klucze do ręki i pokazał na drzwi
Niepewnie wsadziłam kluczyk i przekręciłam, nacisnęłam na klamkę , a drzwi się
uchyliły. Zayn z zaskoczenia wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg jak
pannę młodą.
- Głupek – splotłam ręce za jego szyją i pocałowałam go.
Zayn nogą zamknął drzwi, a one trzasnęły. Chłopak postawił mnie na podłogę
i objął w pasie przyciągając do siebie.
- Wiesz, ja dalej nie rozumiem co my tutaj robimy – wyznałam, a on zaśmiał się.
- To nasze mieszkanie – wyszeptał mi do ucha, ja doznałam szoku.
On właśnie proponuje mi wspólne zamieszkanie.
To tutaj znikał na całe dnie, to stąd odbierał telefony, o które byłam
zazdrosna. Zaniemówiłam. A często mi się
to nie zdarza, to tylko on potrafi sprawić, że wygadana i nie zbyt miła osoba
zamyka się i płacze ze wzruszenia. To tylko on działa na mnie jak nikt inny.
- Jeśli chcesz , oczywiście – dodał zawiedziony
- Nie wiem co powiedzieć – wybełkotałam
- Odpowiedz czy chcesz ze mną zamieszkać.
- Czy chce? – zapytałam. – To tak jakbyś się zapytał czy chce oddychać.
- Czyli się zgadasz?
- A jak myślisz, wariacie?
- Dziękuję ! Dziękuję ! – zaczął się wydzierać , kolejny raz wziął mnie na ręce i
zaczął kręcić.
- Przestań , głupku ! – wypowiedziałam między piskami
Grzecznie odstawił mnie na podłogę i pocałował.
- Chodź , pokaże Ci dom – zaproponował i
wziął mnie za rękę ciągnąc w głąb pomieszczenia.
Prezentował każde pomieszczenie po kolei , a ja byłam pod wielkim podziwem.
Wszystko nowoczesne ,a równocześnie praktyczne i potrzebne. Wszędzie dużo
miejsca, wolnej przestrzeni. Kolorystka
wnętrz i wyposażenia była świetna. W
moim guście. Kiedy zwiedziliśmy cały dół
pobiegliśmy schodami do góry. Jako
pierwsze pomieszczenie zwiedziliśmy naszą sypialnie. Ogromna, przytulna, z
własną łazienką i garderobą. Marzenie. Potem wyszliśmy na korytarz , u góry
stały jeszcze 2 pokoje dla gości i para drzwi , które nie były otwarte.
- Co jest tutaj? – zapytałam i wskazałam ręką pomieszczenie naprzeciwko nas , a potem na
drugie bardziej na lewo
- Chodź , pokaże Ci – otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do pustego ,
pomalowanego na biało pokoju.
- Co tutaj będzie? – zapytałam ciekawa co wymyślił dla tego pomieszczenia
- Wiem, że to może za wcześnie, ale to będzie pokój dziecięcy. A tam obok, dla
drugiego dziecka. Nie malowałem ani nie kupowałem mebli, bo na to kiedyś
przyjdzie czas
Czy może jeszcze mnie czymś zaskoczyć? Czy może być lepiej?
- Chodź jeszcze Ci chce coś pokazać – chwycił mnie za rękę i zeszliśmy schodami
do piwnicy.
Siłownia. Jak fajnie. Będziemy mogli razem dbać o forme.
- Przypilnuję żebyś się nie obijał. Taki
sześciopak Ci wyrobimy – obiecałam i zaczęłam się śmiać.
Byłam w 7 niebie. Poszliśmy do góry i usiedliśmy w salonie. W naszym salonie.
Teraz wszystko jest nasze. Nasze mieszkanie, nasz ogródek przed domem, nawet
widelce są nasze.
- To kiedy byś się chciała tu ze mną wprowadzić, panno Carter? – zapytał i
objął mnie ramieniem
-Najlepiej to już dzisiaj – odparłam ,a on pocałował mnie w czoło – A Ty kiedy byś chciał ze mną zamieszkać?
- Teraz ! – krzyknął i zaczął mnie całować i gilgotać.
Mięśnie brzucha od śmiechu bolały mnie tak jak nigdy, w końcu udało mi się
uciec na dwór, a Zayn zaraz mnie dogonił i przytulił stając za mną.
- A tam – wskazał dom po naszej prawej stronie – Będzie mieszkać Harry. Po
naszej lewej stronie Liam i Danielle,
naprzeciwko nas Niall z Moniką ,a naprzeciw Stylesa, Louis z Eleanor.
- Naprawdę? – zapytałam i obróciłam się do niego przodem. Zawiesiłam mu ręce na
szyi i stanęłam na palcach by móc lepiej spojrzeć w jego oczy
- Tak – odparł i roześmiał się, po czym uniósł moją brodę ku górze i pocałował
mnie.
Czyli za kilka dni będziemy zasypiać i budzić się przy sobie, jadać wspólnie
obiady i spędzać cały czas razem? To chyba spełnienie marzeń. To z pewnością
spełnienie marzeń.
- Tylko pamiętaj kocie, nie mów nic Monice. Nie wiem czy Niall ją weźmie
dzisiaj do domu czy jutro. – otworzył
przede mną drzwi i pomógł wyjść – Do jutra. Pakuj się i nie karz długo czekać.
- Za miesiąc się wprowadzę – rzuciłam i wyminęłam go ruszając w stronę drzwi
- Chyba zapomniałaś o czym – usłyszałam przez swoje ramie, a chwile później
chwycił mnie za nadgarstek, przyciągnął w swoją stronę i opierając się o
samochód namiętnie pocałował.
- Teraz już możesz iść – wyszeptał mi do ucha, po czym wsiadł do auta i odjechał
zostawiając mnie przed domem szczęśliwą do granic możliwości.
Wbiegłam do domu, a Fado natychmiast przybiegł do mnie. Wzięłam malucha na ręce
i poszłam z nim do salonu.
- Cześć – rzuciłam do Moniki i usiadłam obok niej. Przyjaciółka właśnie coś wcinała
– Smacznego
- Dzięki, dzięki – odparła i pogłaskała Fado. Młody wkupił się w jej łaski
- Słuchaj, jest pewna sprawa – zaczęłam i właściwie nie wiedziałam jak to
skończyć.
Dobra, to było do przewidzenia, że przestaniemy razem mieszkać .Kiedyś. Jednak głupio mi to tak wszystko zostawić.
Razem tyle przeżyłyśmy dzieląc mieszkanie.
- Co jest? – zapytała
- Przestaniemy być współlokatorkami – wyparowałam i czekałam na jej odpowiedź –
Co Ty na to?
Monika wstała i zaczęła się śmiać. Czyli minie jeszcze 10 minut nim się dowiem
o co jej chodzi .
- Będziemy sąsiadkami ! – wydarła się i przytuliła mnie
-Ano , będziemy – podsumowałam i razem zaczęłyśmy przeglądać rzeczy i pakować
do pudeł.
Między czasie rozmawiałyśmy o tym jak wszystko się zmieniło i jak zmierza w
jedynym , dobrym kierunku. Śmiałyśmy się
ze zgromadzonych przez nas rzeczy i sprzeczałyśmy się , co która z nas weźmie
do swojego nowego mieszkania.
- Chciałabym się wyprowadzić już jutro – rzuciła Monika i usiadła na pudle
podpisanym jej imieniem –Nie zrozum mnie źle. Ja bym już chciała spędzać z nim
więcej czasu
- Rozumiem Cie. Mam tak samo – odparłam i usiadłam na podłodze – Zarywamy nocke
i pakujemy wszystko?
- Przyjmuje wyzwanie .
Przed drugą nad ranem zrobiłyśmy sobie przerwę na kawę. W między czasie
zdążyłyśmy zapakować sporą cześć rzeczy i zawalić znaczną część salonu pudłami
.
- Chłopcy będą mieli robotę – upiłam łyka kawy z nadzieją ,że postawi mnie na
nogi - Nosić to wszystko do auta
- Mężczyźni – odparła Monika i zaczęłyśmy się śmiać
- Ach, no tak – stwierdziłam jak najbardziej oczywistym tonem – Jakoś nie mogę
się przestawić. To od zawsze byli chłopcy i na zawsze będą nimi. A zresztą,
popatrz na nich. Dalej są stadem popaprańców
- No tak . Dobra , chodź się pakować, bo nigdy tego nie skończymy.
Zmęczenie dawało o sobie znać. Monika
zaczęła ziewać, a zaraz po niej ja.
- Cholera ! To jest zaraźliwe -
zaczęłyśmy się śmiać. Lepsze to
niż ziewanie.
- Życie – odparła i poszła na schody – Chodź do góry. Posegregujemy ciuchy.
Przed 6 nad ranem zniosłyśmy wszystkie pudła do salonu. Teraz już tylko
pozostało nam się położyć spać ,a jutro zadzwonić do rycerzy.
- Później wstawie ogłoszenie o wynajem – powiedziała przyjaciółka ziewając –
Ale teraz już nie mam siły
- Dobranoc – odparłam i otworzyłam drzwi pokoju. Pustego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i natychmiast zasnęłam.
- Wstawaj, wstawaj – słyszałam melodyjny głos w pokoju.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
- Tutaj , ślepoto – kolejny raz odezwał się ten przepiękny głos
Powędrowałam wzrokiem za głosem i uśmiech zawitał na mojej twarzy. Zayn opierał
się plecami o drzwi, a ręce skrzyżowane miał na klatce piersiowej. Podszedł do
mnie i przywitał się. Nie ogolił się, lubiłam to jak wygląda z zarostem, ale
nie przepadam kiedy smyrał mnie nim po twarzy żeby mnie zdenerwować
- Co za miłe rozpoczęcie dnia – skomentowałam jeszcze zaspanym głosem
- Jak się wstaje po 13 to inaczej być nie może – właśnie uświadomił mnie ,że
pół dnia minęło
- Cholera jasna! – zerwałam się usiadłam na łóżku - -To wszystko przez to ,że
się spakowałam. A Ty masz już wszystko spakowane?
- Można tak powiedzieć – Zayn zaczął się śmiać, a ja czekałam aż poznam powód
jego radości – Bo wiesz, właściwie to jeszcze nie zacząłem się pakować. Ale nie
martw się. Zawiozę Ciebie i Twoje rzeczy dzisiaj do domu i w najbliższym czasie dojadę.
Zmierzyłam go wzrokiem i miałam ochote zabić. No brawo Malik, brawo. Ja tu
zarywam nockę i się pakuję, a Ty dupy ruszyć nie mogłeś? Przewróciłam oczami i
z politowaniem pokręciłam głową, a on
mnie przytulił
- Oj no żartuje. Moje rzeczy już rano zawiozłem – pocałował mnie w czoło – Idę na
dół zrobić Ci śniadanie, a Ty idź się ogarnąć.
- O matko jesteś taki zabawny ! – odpowiedziałam i chwyciłam się za brzuch –
Już skończ, bo aż brzuch mnie boli.
- Spadaj się ogarnąć – odparł i rzucił mnie poduszką
Najszybciej jak potrafiłam wykonałam poranną toaletę i założyłam ubrania , których
wcześniej nie schowałam. Zbiegłam na dół ,a Zayn rozsiadł się wygodnie w
salonie .
- Jajecznice masz w kuchni , herbatę też – powiedział i przełączył na inny
kanał
- Dzięki kochanie – w drodze do kuchni zahaczyłam o salon i buziakiem
podziękowałam za śniadanie
W końcu przed 14 znaleźliśmy się w naszym cudownym , nowym domu. Podjazd do domu Horanów był zastawiony
samochodami. Pewnie urządzają swoje gniazdko. Pomogłam Zayn`owi wnosić pudła, a
kiedy skończyliśmy chłopak wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Wolną ręką
musnął szklane , balkonowe drzwi w salonie i wyszliśmy do ogrodu na tyle domu.
- Dlaczego ja tego wcześniej nie widziałam? – zapytałam i zastanowiłam się co
jeszcze tutaj może być, a ja o tym nie wiem.
- Tak jakoś zapomniałem o tym – objął mnie ramieniem i poszliśmy usiąść na
leżakach przy basenie.
Dalej stała drewniana altanka i grill. Czuję ,że dobrze będzie nam się tu
wspólnie mieszkać. Zayn podszedł i
przykucnął przy mnie
- Kocham Cie , mała – wyszeptał i wgramolił się na mój leżak.
Do domu wróciliśmy dopiero jak zaczęło się robić chłodniej.
- Myślisz ,że wytrzymamy ze sobą? – zapytałam, a on udał ,że się zastanawia
- Myślę, że nie wytrzymamy bez siebie
____________________________
No i oto rozdział 24 . Ej , nie denerwuje Was ta sielanka? Wszystko takie do przesady słodkie. Ja to bym ich pokłóciła. Dobra, dobra. Nie bijcie, ja tylko żartuje. A teraz OGŁOSZENIE PARAFIALNE - przeczytaj proszę! Jako iż pierdyknął nam koniec lipca ( nawet nie wiem kiedy) muszę teraz ogarniać wszystkie sprawy związane ze zgrupowaniem.Mam w cholere rzeczy do zrobienia, kupienia i troche będę jeździć po miastach w okolicy, więc BARDZO PRZEPRASZAM ,ale kolejny rozdział dodam przed obozem i rozruchem. Jakoś 13 albo 14 sierpnia.
A teraz chce Wam powiedzieć, że ROZDZIAŁ 1 na moim drugim blogu http://there-is-nobody-else.blogspot.com/ już jest! Zerknijcie tam jeśli możecie :)
sobota, 28 lipca 2012
niedziela, 22 lipca 2012
Rozdział 23
Rozdział
23
Minął tydzień. Wbrew pozorom , zleciał w mgnieniu oka. Pochłonięta szkołą i pracą starałam się jak najmniej czasu spędzać na myśli o tęsknocie. A jednak. Tego nie da się uniknąć. Nie da się od tego uwolnić. Nie było to łatwe 7 dni. Miałam dużo czasu na przemyślenie kilku spraw. Aż trudno mi uwierzyć, że ktoś tak fantastyczny jak Zayn , ktoś żywy, a nie żadna postać z książki może być właśnie moją drugą połówką. Moją. Znamy się tyle lat i jednak jesteśmy razem. Pamiętacie te czasy kiedy mówiłyśmy : „Nie , ja bym z nim nie mogła być. Znam go za długo, za dużo o nim wiem” ? A jednak o to w tym właśnie chodzi, wiedzieć jak najwięcej o drugiej osobie i akceptować ją taką jaką jest. Kochać zarówno jej wady jak i zalety. Mimo wszystko, gdzieś kłębiła się ta myśl. Zranił mnie raz, zranił też kolejny, a co jeśli znowu to zrobi? Czy jestem gotowa to zrobić? Czy dla kilku pięknych chwil jestem gotowa cierpieć? I kiedy już na dobre zaczęłam panikować , przypomniałam sobie ostatnie spotkania z Zaynem, spacer z nim i z małym czekoladowym potworem , który w jakiś sposób wiąże nas. Przypomniałam sobie jak po prostu było nam ze sobą dobrze. Wszystkie obawy rozpłynęły się, nie było ich. Chyba jak zwykle za często przejmuje się przeszłością i boję się co przyniesie przyszłość, liczy się teraźniejszość. Tu i teraz.
- Zbieraj się ! No , zbieraj ! – popędzała mnie Monika, a ja zapinałam na smycz Fado.
- No , już – odparłam podekscytowana i zaczęłam pospieszać malucha, ale nie spieszyło mu się, więc wzięłam go na ręce – Jedziemy do pana ,maluchu.
- Znowu gadasz do psa – zaśmiała się Monika i uruchomiła silnik auta
- Lepiej pilnuj drogi. – rzuciłam jej gniewne spojrzenie, po czym znowu zwróciłam się do szczeniaka – A nas zostaw w spokoju.
Szczeniak był niespokojny. Pewnie wyczuwał ,że zaraz spotka się ze swoim panem. Ja o wiele bardziej nerwowa i podekscytowana niż Fado ledwo siedziałam na miejscu. Co chwile nerwowo sprawdzałam godzinę w telefonie albo przełączałam stacje w radiu, co działało na nerwy Monice.
- Gotowa? – zapytała Monika na parkingu lotniska.
Zamknęłyśmy oczy i wzięłyśmy głęboki oddech. Chwile siedziałyśmy w ciszy, którą chwile później przerwał krótki pisk radości.
- No , idziemy! – pospieszyłam i wręcz wybiegłam z auta w stronę lotniska
Danielle i Eleanor już były. Postawiłam Fado na podłogę i czekałam. Wszystkie czekałyśmy. Nerwowo stąpałyśmy z nogi na nogę i spoglądałyśmy na zegarek.
- No ile to jeszcze może trwać – marudziła El 15 minut po wylądowaniu samolotu chłopcu.
- Są ! – krzyknęłam i puściłam smycz , do której przywiązanej był Fado. – Zayn !
Piszczałam i krzyczałam. Podbiegłam jak najbliżej się dało i skoczyłam na chłopaka kiedy tylko postawił walizki. Przytuliłam się do niego bardziej.
- Ktoś tu się za mną stęsknił – wymruczał mi Zayn prosto do ucha
- Nawet nie wiesz jak ! – odparłam i przywarłam do jego ust.
Fado grzecznie pobiegł za mną i czekał aż ja i Zayn się przywitamy, mądry pies. W końcu przyszła też jego kolej. Wpakowałyśmy Malika i Horana do auta i odwiozłyśmy ich do ich apartamentu. Obiecali, że jak się odświeżą to po nas wpadną i coś wymyślimy.
- Tak jakoś kolorowo się zrobiło, prawda? – zagadnęła mnie Monika w drodze do domu
- Prawda, prawda – odparłam rozmarzona.
10 dni. Co to jest? 1,5 tygodnia. W sumie to krótki czas, ale jeśli nie możemy go dzielić z ukochaną osobą ciągnie nam się . Wszystko przestaje być ważne, rzeczy które cieszyły nas kiedyś teraz nie sprawiają nam radości. A potem wszystko wraca do normy. I tu jest ta różnica. Nim się obejrzałam minęły 2 godziny i rozległo się pukanie do drzwi
- Niall ! – wydarła się przyjaciółka
- Zayn! – wtrąciłam 3 grosze
- Chłopcy ! – krzyknęłyśmy wspólnie i pobiegłyśmy do drzwi.
Śmiejąc się otworzyłyśmy je, a chłopcy rzucili nam pytające spojrzenie .
- Gorzej Wam? – zapytał Niall i chwycił w ramiona Monike, a potem złożył pocałunek na jej ustach
- Łee – odparł Malik i zasłonił sobie i mnie oczy – Nie przy ludziach
- My lecimy , pa – blondyn porwał przyjaciółkę i chwile później odjechali gdzieś.
- To co robimy? – zapytałam i zawiesiłam mu ręce na szyi
- Może – zaczął się zastanawiać patrząc mi w oczy
- Może? – odpowiedziałam pytaniem i zaczęłam się śmiać.
Wspięłam się na palce i musnęłam jego wargi, nie pozostawał mi dłużny. Spojrzenie jego brązowych oczu zwalało mnie z nóg
- Chyba będę na dłużej wyjeżdżał
- Zamknij się – wysyczałam, a on uśmiechnął się -Lepiej mnie pocałuj.
Ujął moją twarz w dłonie i pogłaskał kciukiem po policzku. Uśmiechnął się, a mnie kolana zrobiły się jak z waty. Nachylił się i poczułam dotyk jego warg na swoich. Delikatny dotyk, niczym muśniecie motyla. Zwiększył nacisk i teraz bardziej pożądliwie wpił się w moje usta. Wsunął palce w moje włosy, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Jego ręce wylądowały na moich pośladkach, a następnie nie dotykałam stopami podłogi. Splotłam nogi za jego plecami i czułam jak powoli ,po omacku zmierza do salonu. Wodziłam rękami po jego torsie i czułam jak uśmiecha się podczas pocałunku. Bez większego problemu Zayn doprowadził nas na kanape. Czułam jego ciepłą dłoń na moich plecach. Chwyciłam jego t-shirt i pociągnęłam do góry.
- Yhmm – wymruczał i dwoma palcami odpiął mój stanik.
Nagle obleciał mnie strach.
- Zayn.. – przerwałam, a on odsunął się i spojrzał pytająco – Ja.. Ja nie mogę
Ponownie wsunął ręce pod moją bluzkę zapiął zapięcie biustonosza i uśmiechnął się zawadiacko
- Tak lepiej? – zapytał, nie był zły jednak czułam nutkę rozczarowania w jego głosie
- Tak. Przepraszam – dodałam łamiącym się głosem i wykorzystałam chwile kiedy wciągał koszulkę przez głowę.
Wstałam i pobiegłam do góry, usłyszałam jak mnie woła, ale trzasnęłam za sobą drzwiami łazienki i oparłam się o umywalkę spoglądając w lustro.
Co Ty robisz Carter , co Ty wyprawiasz? Dajesz mu sygnały, a potem uciekasz z wymówką , że nie możesz.
Karciłam się w myślach, nie zachowałam się w stosunku do niego fair. Ale boję się, boję się zbliżenia. Tak, mam 18 lat i dalej jestem dziewicą. Mam mężczyznę , którego kocham i boję mu się oddać, bo myślę ,że nie zaspokoję jego potrzeb, z czego dziewczynki w wieku 13 lat uprawiają seks i chwalą się koleżanką jak było fajnie. Czego ja się właściwie boję? Boję się tego , że on gra w te klocki od dawna, ale nie ja.
- Lily? – zapukał delikatnie w drzwi łazienki
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam z nim porozmawiać, przeprosić i wyjaśnić wszystko. Otworzyłam drzwi i stanęłam z nim twarzą w twarz, oko w oko. Przytulił mnie, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Przecież on mnie kocha, akceptuje moje zachowanie, wady, zalety , pokazuje jak wiele dla niego znaczę.
- Przepraszam – wypowiedziałam dość cicho lecz na tyle głośno by on mógł usłyszeć
- Ej , mała – odsunął się troche by spojrzeć mi prosto w oczy – Nie masz za co przepraszać.
Nie mam? A właśnie ,że mam. Zeszliśmy na dół i wszystko mu powiedziałam. Otworzyłam się przed nim jak nigdy. Czytał ze mnie jak z otwartej księgi. Co zrobił pod koniec? Nic. Tylko przytulił i powiedział, że mam się tą sprawą nie martwić.
-Idziemy z małym na spacer? – zaproponował Zayn i razem z Fado już stali przy drzwiach
- No niech pomyślę – udałam, że się zastanawiam
- Wiesz zawsze mogę Cie przekonać
- Zawsze możesz spróbować.
Podszedł do mnie śmiejąc się. Kolejny raz skosztowałam jego słodkich warg.
- Myślę, że możemy iść na spacer – wielkodusznie się zgodziłam.
- Słyszałeś mały?! – Zayn wziął szczeniaka na ręce i wybiegł z nim z domu.
Fado grzecznie szedł obok nas , a my objęci rozmawialiśmy o naszych marzeniach. Przeszliśmy ponad pół parku i postanowiliśmy wrócić. Zayn najwidoczniej usłyszał jak burczy mi brzuchu, bo obiecał ,że po powrocie zamówimy pizze. Dorwał się do telefonu i zamówił dwie pizze, a potem położył się na kanapie krzyżując ręce za głową
- Dwie pizze? – zapytałam – Kto to będzie jadł? Horana i Moniki tutaj nie ma
- My kochanie , my . – wziął Fado na kanape
- No pewnie, niech jeszcze śpi razem ze mną – skomentowałam i zagroziłam palcem – Na ziemie z nim, ale to już.
- Przykro mi , mały – odparł i ponownie położył go na podłogę, szczeniak spojrzał na mnie tak słodko– Nie masz serca? Popatrz na ten wzrok
Zaczęłam się śmiać i poszłam do kuchni. Zayn włączył telewizor, a ja nastawiłam wodę na herbate i troche pokrzątałam się po pomieszczeniu. Dzwonek do drzwi, pobiegłam je otworzyć. Wzięłam pizze i podarowałam facetowi napiwek. Wróciłam do środka, zaniosłam jedzenie do salonu i to co zobaczyłam rozczuliło mnie kompletnie. Zayn śpiący na kanapie, a na jego klatce piersiowej wygodnie ułożył się Fado. Wyjęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Nie mogłam się oprzeć i wstawiłam je na twittera podpisując „ 2 czekoladowe potwory x”. Unikając spamu schowałam telefon do kieszeni i usiadłam obok na fotelu i napawałam się tym słodkim widokiem.
Spotkaliśmy się dopiero dwa dni później, bo Zayn , zajęty był sprawami zespołu. Tak mówił, ale mnie to nie wydawało się prawdą. Monika przyznała ,że Niall też nie zachowuje się normalnie. Kiedy zapukał do moich drzwi i ujrzeliśmy siebie nie mogliśmy powstrzymać ataku śmiechu.
- Nie , nie – schowałam twarz w dłonie – Ja się idę przebrać.
Ja ubrana w buty nike , jasne , jeansowe rurki, białą bokserke i niebieską bejsbolówke oraz on. Zayn stał przede mną z rozpiętą ,niebieską bejsbolówką , białej bluzce , szarych spodniach z lekko opuszczonym krokiem i wysokich nike. Zbieg okoliczności?
- Musisz wszystko ode mnie zżynać, prawda? – zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersi
- Przepraszam , kochanie – odparł i pocałował mnie na przywitanie – Chodź, chce Ci coś pokazać.
Nie chciał nic powiedzieć tylko otworzył drzwi auta przede mną.
- Dowiem się gdzie jedziemy? – zapytałam, a on zaczął się śmiać. – Okey. Mam rozumieć, że nie?
Na najbliższych światłach zasłonił mi chustą oczy i zabronił ściągać.
- Jesteś taki zabawny - skomentowałam z ironią w głosie
- To dobrze się składa. Właśnie taki chciałem być
- Nie czuję się bezpiecznie. – wyjawiłam – A jak mnie gdzieś wywieziesz i skrzywdzisz? Jak zostanie mi uraz do końca życia? Jesteś pewnie ,że mogę Ci zaufać?
- Ja bym na Twoim miejscu nie ufał. – zaśmiał się - Za chwile będziemy na miejscu.
Mniej więcej po 10 minutach jazdy otworzył przede mną drzwi i pomógł wyjść z auta.
- Mogę? – spytałam i sięgnęłam ręką do chusty
- Jeszcze chwilka, wytrzymaj – pocałował mnie i chwycił za ręce – Proszę
Przeszliśmy kawałek. Kroki stawiałam dość pokracznie, a Zayn asekurował mnie trzymając jedną ręką moją dłoń, a drugą na mojej talii.
- Uważaj , dwa schodki – wyszeptał mi do ucha.
______________________________
Czeeeeeeeeeść. Macie 23 rozdział, mam nadzieję,że Wam się podobał. Na wstępie, chce podziękować za 30 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Sprawiliście ,że ciesze się jak na widok pewnego pana, a to wyczyn!A tak na poważnie, bardzo dziękuję kocham Was. Zauważyłam ,że chcecie intymną scenę Malik-Carter, Jak już wiecie, ze mną nie ma łatwo i dlatego macie teraz mini początek. Powiem Wam tylko tyle, że mam zaplanowane najbliższe rozdziały i nie musicie się martwić, kiedyś to zrobią. Kiedyś..
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania , to możecie pytać. O wszystko, o głupoty jak i o coś ważnego :http://ask.fm/proorsus
No cóż, miłych wakacji Wam życzę <3
Minął tydzień. Wbrew pozorom , zleciał w mgnieniu oka. Pochłonięta szkołą i pracą starałam się jak najmniej czasu spędzać na myśli o tęsknocie. A jednak. Tego nie da się uniknąć. Nie da się od tego uwolnić. Nie było to łatwe 7 dni. Miałam dużo czasu na przemyślenie kilku spraw. Aż trudno mi uwierzyć, że ktoś tak fantastyczny jak Zayn , ktoś żywy, a nie żadna postać z książki może być właśnie moją drugą połówką. Moją. Znamy się tyle lat i jednak jesteśmy razem. Pamiętacie te czasy kiedy mówiłyśmy : „Nie , ja bym z nim nie mogła być. Znam go za długo, za dużo o nim wiem” ? A jednak o to w tym właśnie chodzi, wiedzieć jak najwięcej o drugiej osobie i akceptować ją taką jaką jest. Kochać zarówno jej wady jak i zalety. Mimo wszystko, gdzieś kłębiła się ta myśl. Zranił mnie raz, zranił też kolejny, a co jeśli znowu to zrobi? Czy jestem gotowa to zrobić? Czy dla kilku pięknych chwil jestem gotowa cierpieć? I kiedy już na dobre zaczęłam panikować , przypomniałam sobie ostatnie spotkania z Zaynem, spacer z nim i z małym czekoladowym potworem , który w jakiś sposób wiąże nas. Przypomniałam sobie jak po prostu było nam ze sobą dobrze. Wszystkie obawy rozpłynęły się, nie było ich. Chyba jak zwykle za często przejmuje się przeszłością i boję się co przyniesie przyszłość, liczy się teraźniejszość. Tu i teraz.
- Zbieraj się ! No , zbieraj ! – popędzała mnie Monika, a ja zapinałam na smycz Fado.
- No , już – odparłam podekscytowana i zaczęłam pospieszać malucha, ale nie spieszyło mu się, więc wzięłam go na ręce – Jedziemy do pana ,maluchu.
- Znowu gadasz do psa – zaśmiała się Monika i uruchomiła silnik auta
- Lepiej pilnuj drogi. – rzuciłam jej gniewne spojrzenie, po czym znowu zwróciłam się do szczeniaka – A nas zostaw w spokoju.
Szczeniak był niespokojny. Pewnie wyczuwał ,że zaraz spotka się ze swoim panem. Ja o wiele bardziej nerwowa i podekscytowana niż Fado ledwo siedziałam na miejscu. Co chwile nerwowo sprawdzałam godzinę w telefonie albo przełączałam stacje w radiu, co działało na nerwy Monice.
- Gotowa? – zapytała Monika na parkingu lotniska.
Zamknęłyśmy oczy i wzięłyśmy głęboki oddech. Chwile siedziałyśmy w ciszy, którą chwile później przerwał krótki pisk radości.
- No , idziemy! – pospieszyłam i wręcz wybiegłam z auta w stronę lotniska
Danielle i Eleanor już były. Postawiłam Fado na podłogę i czekałam. Wszystkie czekałyśmy. Nerwowo stąpałyśmy z nogi na nogę i spoglądałyśmy na zegarek.
- No ile to jeszcze może trwać – marudziła El 15 minut po wylądowaniu samolotu chłopcu.
- Są ! – krzyknęłam i puściłam smycz , do której przywiązanej był Fado. – Zayn !
Piszczałam i krzyczałam. Podbiegłam jak najbliżej się dało i skoczyłam na chłopaka kiedy tylko postawił walizki. Przytuliłam się do niego bardziej.
- Ktoś tu się za mną stęsknił – wymruczał mi Zayn prosto do ucha
- Nawet nie wiesz jak ! – odparłam i przywarłam do jego ust.
Fado grzecznie pobiegł za mną i czekał aż ja i Zayn się przywitamy, mądry pies. W końcu przyszła też jego kolej. Wpakowałyśmy Malika i Horana do auta i odwiozłyśmy ich do ich apartamentu. Obiecali, że jak się odświeżą to po nas wpadną i coś wymyślimy.
- Tak jakoś kolorowo się zrobiło, prawda? – zagadnęła mnie Monika w drodze do domu
- Prawda, prawda – odparłam rozmarzona.
10 dni. Co to jest? 1,5 tygodnia. W sumie to krótki czas, ale jeśli nie możemy go dzielić z ukochaną osobą ciągnie nam się . Wszystko przestaje być ważne, rzeczy które cieszyły nas kiedyś teraz nie sprawiają nam radości. A potem wszystko wraca do normy. I tu jest ta różnica. Nim się obejrzałam minęły 2 godziny i rozległo się pukanie do drzwi
- Niall ! – wydarła się przyjaciółka
- Zayn! – wtrąciłam 3 grosze
- Chłopcy ! – krzyknęłyśmy wspólnie i pobiegłyśmy do drzwi.
Śmiejąc się otworzyłyśmy je, a chłopcy rzucili nam pytające spojrzenie .
- Gorzej Wam? – zapytał Niall i chwycił w ramiona Monike, a potem złożył pocałunek na jej ustach
- Łee – odparł Malik i zasłonił sobie i mnie oczy – Nie przy ludziach
- My lecimy , pa – blondyn porwał przyjaciółkę i chwile później odjechali gdzieś.
- To co robimy? – zapytałam i zawiesiłam mu ręce na szyi
- Może – zaczął się zastanawiać patrząc mi w oczy
- Może? – odpowiedziałam pytaniem i zaczęłam się śmiać.
Wspięłam się na palce i musnęłam jego wargi, nie pozostawał mi dłużny. Spojrzenie jego brązowych oczu zwalało mnie z nóg
- Chyba będę na dłużej wyjeżdżał
- Zamknij się – wysyczałam, a on uśmiechnął się -Lepiej mnie pocałuj.
Ujął moją twarz w dłonie i pogłaskał kciukiem po policzku. Uśmiechnął się, a mnie kolana zrobiły się jak z waty. Nachylił się i poczułam dotyk jego warg na swoich. Delikatny dotyk, niczym muśniecie motyla. Zwiększył nacisk i teraz bardziej pożądliwie wpił się w moje usta. Wsunął palce w moje włosy, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Jego ręce wylądowały na moich pośladkach, a następnie nie dotykałam stopami podłogi. Splotłam nogi za jego plecami i czułam jak powoli ,po omacku zmierza do salonu. Wodziłam rękami po jego torsie i czułam jak uśmiecha się podczas pocałunku. Bez większego problemu Zayn doprowadził nas na kanape. Czułam jego ciepłą dłoń na moich plecach. Chwyciłam jego t-shirt i pociągnęłam do góry.
- Yhmm – wymruczał i dwoma palcami odpiął mój stanik.
Nagle obleciał mnie strach.
- Zayn.. – przerwałam, a on odsunął się i spojrzał pytająco – Ja.. Ja nie mogę
Ponownie wsunął ręce pod moją bluzkę zapiął zapięcie biustonosza i uśmiechnął się zawadiacko
- Tak lepiej? – zapytał, nie był zły jednak czułam nutkę rozczarowania w jego głosie
- Tak. Przepraszam – dodałam łamiącym się głosem i wykorzystałam chwile kiedy wciągał koszulkę przez głowę.
Wstałam i pobiegłam do góry, usłyszałam jak mnie woła, ale trzasnęłam za sobą drzwiami łazienki i oparłam się o umywalkę spoglądając w lustro.
Co Ty robisz Carter , co Ty wyprawiasz? Dajesz mu sygnały, a potem uciekasz z wymówką , że nie możesz.
Karciłam się w myślach, nie zachowałam się w stosunku do niego fair. Ale boję się, boję się zbliżenia. Tak, mam 18 lat i dalej jestem dziewicą. Mam mężczyznę , którego kocham i boję mu się oddać, bo myślę ,że nie zaspokoję jego potrzeb, z czego dziewczynki w wieku 13 lat uprawiają seks i chwalą się koleżanką jak było fajnie. Czego ja się właściwie boję? Boję się tego , że on gra w te klocki od dawna, ale nie ja.
- Lily? – zapukał delikatnie w drzwi łazienki
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam z nim porozmawiać, przeprosić i wyjaśnić wszystko. Otworzyłam drzwi i stanęłam z nim twarzą w twarz, oko w oko. Przytulił mnie, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Przecież on mnie kocha, akceptuje moje zachowanie, wady, zalety , pokazuje jak wiele dla niego znaczę.
- Przepraszam – wypowiedziałam dość cicho lecz na tyle głośno by on mógł usłyszeć
- Ej , mała – odsunął się troche by spojrzeć mi prosto w oczy – Nie masz za co przepraszać.
Nie mam? A właśnie ,że mam. Zeszliśmy na dół i wszystko mu powiedziałam. Otworzyłam się przed nim jak nigdy. Czytał ze mnie jak z otwartej księgi. Co zrobił pod koniec? Nic. Tylko przytulił i powiedział, że mam się tą sprawą nie martwić.
-Idziemy z małym na spacer? – zaproponował Zayn i razem z Fado już stali przy drzwiach
- No niech pomyślę – udałam, że się zastanawiam
- Wiesz zawsze mogę Cie przekonać
- Zawsze możesz spróbować.
Podszedł do mnie śmiejąc się. Kolejny raz skosztowałam jego słodkich warg.
- Myślę, że możemy iść na spacer – wielkodusznie się zgodziłam.
- Słyszałeś mały?! – Zayn wziął szczeniaka na ręce i wybiegł z nim z domu.
Fado grzecznie szedł obok nas , a my objęci rozmawialiśmy o naszych marzeniach. Przeszliśmy ponad pół parku i postanowiliśmy wrócić. Zayn najwidoczniej usłyszał jak burczy mi brzuchu, bo obiecał ,że po powrocie zamówimy pizze. Dorwał się do telefonu i zamówił dwie pizze, a potem położył się na kanapie krzyżując ręce za głową
- Dwie pizze? – zapytałam – Kto to będzie jadł? Horana i Moniki tutaj nie ma
- My kochanie , my . – wziął Fado na kanape
- No pewnie, niech jeszcze śpi razem ze mną – skomentowałam i zagroziłam palcem – Na ziemie z nim, ale to już.
- Przykro mi , mały – odparł i ponownie położył go na podłogę, szczeniak spojrzał na mnie tak słodko– Nie masz serca? Popatrz na ten wzrok
Zaczęłam się śmiać i poszłam do kuchni. Zayn włączył telewizor, a ja nastawiłam wodę na herbate i troche pokrzątałam się po pomieszczeniu. Dzwonek do drzwi, pobiegłam je otworzyć. Wzięłam pizze i podarowałam facetowi napiwek. Wróciłam do środka, zaniosłam jedzenie do salonu i to co zobaczyłam rozczuliło mnie kompletnie. Zayn śpiący na kanapie, a na jego klatce piersiowej wygodnie ułożył się Fado. Wyjęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Nie mogłam się oprzeć i wstawiłam je na twittera podpisując „ 2 czekoladowe potwory x”. Unikając spamu schowałam telefon do kieszeni i usiadłam obok na fotelu i napawałam się tym słodkim widokiem.
Spotkaliśmy się dopiero dwa dni później, bo Zayn , zajęty był sprawami zespołu. Tak mówił, ale mnie to nie wydawało się prawdą. Monika przyznała ,że Niall też nie zachowuje się normalnie. Kiedy zapukał do moich drzwi i ujrzeliśmy siebie nie mogliśmy powstrzymać ataku śmiechu.
- Nie , nie – schowałam twarz w dłonie – Ja się idę przebrać.
Ja ubrana w buty nike , jasne , jeansowe rurki, białą bokserke i niebieską bejsbolówke oraz on. Zayn stał przede mną z rozpiętą ,niebieską bejsbolówką , białej bluzce , szarych spodniach z lekko opuszczonym krokiem i wysokich nike. Zbieg okoliczności?
- Musisz wszystko ode mnie zżynać, prawda? – zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersi
- Przepraszam , kochanie – odparł i pocałował mnie na przywitanie – Chodź, chce Ci coś pokazać.
Nie chciał nic powiedzieć tylko otworzył drzwi auta przede mną.
- Dowiem się gdzie jedziemy? – zapytałam, a on zaczął się śmiać. – Okey. Mam rozumieć, że nie?
Na najbliższych światłach zasłonił mi chustą oczy i zabronił ściągać.
- Jesteś taki zabawny - skomentowałam z ironią w głosie
- To dobrze się składa. Właśnie taki chciałem być
- Nie czuję się bezpiecznie. – wyjawiłam – A jak mnie gdzieś wywieziesz i skrzywdzisz? Jak zostanie mi uraz do końca życia? Jesteś pewnie ,że mogę Ci zaufać?
- Ja bym na Twoim miejscu nie ufał. – zaśmiał się - Za chwile będziemy na miejscu.
Mniej więcej po 10 minutach jazdy otworzył przede mną drzwi i pomógł wyjść z auta.
- Mogę? – spytałam i sięgnęłam ręką do chusty
- Jeszcze chwilka, wytrzymaj – pocałował mnie i chwycił za ręce – Proszę
Przeszliśmy kawałek. Kroki stawiałam dość pokracznie, a Zayn asekurował mnie trzymając jedną ręką moją dłoń, a drugą na mojej talii.
- Uważaj , dwa schodki – wyszeptał mi do ucha.
______________________________
Czeeeeeeeeeść. Macie 23 rozdział, mam nadzieję,że Wam się podobał. Na wstępie, chce podziękować za 30 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Sprawiliście ,że ciesze się jak na widok pewnego pana, a to wyczyn!A tak na poważnie, bardzo dziękuję kocham Was. Zauważyłam ,że chcecie intymną scenę Malik-Carter, Jak już wiecie, ze mną nie ma łatwo i dlatego macie teraz mini początek. Powiem Wam tylko tyle, że mam zaplanowane najbliższe rozdziały i nie musicie się martwić, kiedyś to zrobią. Kiedyś..
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania , to możecie pytać. O wszystko, o głupoty jak i o coś ważnego :http://ask.fm/proorsus
No cóż, miłych wakacji Wam życzę <3
niedziela, 15 lipca 2012
Rozdział 22
Rozdział 22
Kiedy w końcu po połowie nieprzespanej nocy zasnęłam, ktoś bezczelnie trzasnął drzwiami i ściągnął mi kołdrę.
- Chodź, bo spóźnisz się do szkoły- wyrecytowała przyjaciółka i usiadła na łóżku obok mnie
- Zimno – wymruczałam i przykryłam się kołdrą.
Wszystko mnie bolało, nie miałam siły, a ona wygania mnie do szkoły.
- Źle się czuję, nigdzie nie idę – sprostowałam, a ona przyłożyła mi rękę do czoła.
- Zaraz wracam – odparła i z uśmiechem wyszła z pokoju, żeby bo chwili wrócić z termometrem.
- Zachciało się Wam romantycznych pocałunków w deszczu, to teraz masz – nie mogła się oprzeć przed skomentowaniem sytuacji.
- Spadaj – wymruczałam i nakryłam się kołdrą
- Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń, ja spadam do szkoły.
Połknęłam tabletki, które przyniosła mi Monika i usiłowałam zasnąć, aż w końcu mi się to udało. W końcu obudziłam się, a słońce niemiłosiernie świeciło. No , tak. Dzisiaj jest ładna pogoda. Beż życia poszłam wziąć prysznic, po czym zeszłam na dół i rozłożyłam się na kanapie przed telewizorem. Antyczny zegar wybił godzinę 12, co przyprawiło mnie o napad szaleństwa. Z wielką chęcią wyrzuciłabym go przy pierwszej okazji, ale Monika stwierdziła ,że jest śliczny jak się tutaj wprowadziłyśmy , więc zostaje. Skacząc po kanałach nie mogłam znaleźć niczego sensownego ,więc zrezygnowana zostawiłam na programie muzycznym. Powieki opadały ,a ja ponownie wymykałam się do krainy Morfeusza, kiedy ktoś natarczywie zadzwonił do drzwi. Owinięta kołdrą ruszyłam powitać gościa, który w między czasie musiał jeszcze 2 razy zadzwonić dzwonkiem.
- Co Ty tu robisz? – zapytałam i stałam jak wryta w drzwiach
- Przyszedłem Cię odwiedzić – wpadł do środka zamykając za sobą drzwi i chwytając mnie w ramiona-Monika powiedziała, że źle się czujesz.
-Aaa – wydukałam i skierowałam się na kanapę w salonie
- A to chyba moja wina – dodał i usiadł ,a ja położyłam się opierając głowę na jego kolanach.
Bawił się moimi włosami i wypytywał o samo poczucie. Ciepły, troskliwy, właśnie takiego go potrzebowałam.
- Wiesz – zaczęłam ,a on spojrzał mi prosto w oczy – W takich chwilach okazujesz się całkiem przydatny
- Tylko w takich? – zapytał i wymierzył cios palcem w moje żebra
- Tylko – odparłam i pokazałam mu język.
Pochylił się i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się od niego
- Będziesz chory – pogroziłam, a Zayn jedynie zadziornie się uśmiechnął
- To będzie warte tego – odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
Malik dorwał się do pilota i przełączył na bajki. Śmialiśmy się jak głupie dzieci oglądając wyczyny postaci z kreskówek. Leżąc tak i oglądając animowane filmy zasnęłam, a kiedy wstałam z kuchni dochodził przyjemny zapach. Rozciągnęłam się na kanapie i podniosłam głowę. Obserwowałam go, dokładnie studiowałam jego ruchy, a on cicho śpiewał coś pod nosem i co jakiś czas spoglądał na mnie czuło się uśmiechając. Dołączyłam do Zayna i usiadłam na wyspie kuchennej.
- Kocham Cie, wiesz? – zapytał i oparł się rękami o blat wyspy niszcząc wolną przestrzeń między nami
- Coś mi się obiło o uszy – wymruczałam i zmierzch wiłam jego idealnie ułożone włosy, a on jedynie się roześmiał.
Kiedy zaczynaliśmy jeść obiad wpadła jak oparzona do domu Monika krzycząc ,że się spieszy. Zayn zaproponował jej żeby z nami zjadła i nie odrzuciła propozycji.
- Dobra gołąbeczki, Wy tu sobie gruchajcie , a ja spadam . Lily , leki masz w salonie – zamknęła za sobą drzwi wcześniej nam machając.
- To co robimy? – Zayn wymruczał mi do ucha , kiedy objął mnie od tyłu i głowę oparł na moim barku
- Może jakiś film? – zaproponowałam
- Przepraszam - odszedł wyciągając telefon z kieszeni i odbierając połączenie
Wyjęłam pudełko z filami, położyłam na stole i zaczęłam przeglądać co mamy. Zayn wróci i przeglądał razem ze mną dalej rozmawiając przez telefon
- To zapytaj reszty i wpadajcie – powiedział Malik i zaczął się śmiać – I weź jakieś filmy od nas jak nie chcecie umrzeć przy tej tandecie
Szturchnęłam go ,a chwycił moje ręce za nadgarstki i cmoknął powietrze.
- To był Harry – poinformował mnie kiedy skończył rozmowę – Zapyta chłopaków czy chcą iść i wpadnie za jakiś czas
- Kiedy macie jakąś trase? – zapytałam.
Unikamy tego tematu, nie rozmawiamy nigdy o tym. Ostatnio chłopcy mają za dużo wolnego co może oznaczać jakąś wielką trase
- Za jakiś czas jedziemy na 10 dni do Szwecji – zaczął spokojnie, zaczął spokojnie swoje wyliczanie – Potem wracamy, mamy 5 dni wolnego i prawie 3 tygodnie jesteśmy w trasie po UK . Oczywiście będzie pare dni wolnego – dodał widząc moją przerażoną minę – Potem aż na tydzień jesteśmy w domu i wyjeżdżamy .
- Dokąd?
- Do Stanów
- Co? – omal nie zadławiłam się chipssami , które wspólnie jedliśmy – Ile to będzie trwać?
- 3 tygodnie – odparł spokojnie i przyciągnął do siebie całując w czubek głowy
- Chyba oszalałeś ,że ja tyle bez Ciebie wytrzymam – lekko uderzyłam go w ramie , a on zaczął się śmiać – To Cie śmieszy?
- Śmieszy mnie to, bo tydzień temu pokazywałaś mi ,że lepiej by było jakbym zniknął Ci z oczu na bardzo długo czas
- Dobrze wiesz, że to nie było tak
- A jak? – zapytał i oparł się o mnie , tak że stykaliśmy się czołami
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni , kiedy zadzwonił dzwonek i zaczęliśmy się śmiać. Wspólnie poszliśmy otworzyć. Wpadł tylko Harry i Liam.
- Który dzwonił ? – zapytałam na starcie ,a Hazza podniósł rękę
- Masz wyczucie czasu ,stary – stwierdził Zayn i poklepał przyjaciela po ramieniu
- Ja… Ja.. Serio nie chciałem – wybełkotał i podał Malikowi drobne zakupy
- Gdzie reszta? – wtrąciłam i weszliśmy wszyscy do salonu, Liam podał nam całą reklamówkę filmów.
- Zakochani gdzieś wyszli już jakiś czas temu, a Lou śpi – poinformował nas Payne i podał mi film, który był jego zdaniem najlepszy.
Podałam pudełko z recenzją Malikowi, chwyciłam żarcie i pociągnąłem Harry`ego do kuchni.
- Jak się czujesz? – zapytał ,a ja wyczułam w jego głosie pewne przygnębienie, coś go musi męczyć
- Nawet dobrze – odpowiedziałam i poczekałam chwile nim zapytałam co się dzieje
- Od pewnego czasu już nie jestem z Joshem
- Oj , przykro mi – przerwałam i położyłam dłoń na jego ramieniu
-A nie. Nie trzeba – odparł ,co troche mnie zdziwiło. A zresztą, nie zawsze potrafiłam go zrozumieć – Mówiłem, że to tylko pewnego rodzaju eksperyment, ale jest pewna dziewczyna
- No co Ty? – Wydarłam się, a Liam i Zayn popatrzyli na nas z salonu – Przepraszam. Kim ona jest? No opowiadaj
- Znamy się od pewnego czasu, spotkaliśmy się 3 razy w ostatnim czasie. Jest cudowna
- Przyprowadź ją kiedyś i poznaj z nami – zaproponowałam i zebrałam część jedzenia
- Do takiej bandy debili? – zapytał i roześmiał się – Nigdy.
Do wieczora zdążyliśmy pooglądać 3 filmy, 2 akcji i jedno romansidło. Chłopcy się zwinęli, a ja poszłam się położyć. Przeziębienie dalej dawało o sobie znaki.
Kiedy w końcu po paru dniach ostrej walki z gorączką , katarem i męczącym kaszlem byłam zdrowa , poszłam odwiedzić Zayna, który przeze mnie się rozłożył. Po szkole wstąpiłam do apteki, a potem odwiedziłam chłopców. Pozostali wychodzili na spotkanie z Simonem, a mój bohater leżał w łóżku. Mimo choroby , wyglądał świetnie.
- No cześć ,przystojniaku – rzuciłam na przywitanie i cmoknęłam go w policzek .
Poszliśmy do jego pokoju, gdzie panował idealny porządek. Nie byłam tutaj pierwszy raz , jednak to miejsce ma pewien klimat.
- Czekaj, jak to było? – zapytałam po czym dodałam całkiem oczywistym tonem – „To będzie tego warte”
- Dalej uważam ,że było warto – odarł zachrypniętym głosem.
Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Ręce wplotłam w jego ciemne włosy, a jego dłoń powędrowała na wysokość mojej tali i mocniej do siebie przyciągnęła.
- Nigdy więcej się ze mną nie sprzeczaj – wymruczałam i wstałam, a on pociągnął mnie za nadgarstek tam mocno, że znalazłam się w jego ramionach obdarowana pocałunkami najlepszego mężczyzny .
Kiedy Zayn wyszedł , ja rozejrzałam się po pokoju. Fala gorącego uczucia zalała moje serce. To wszystko, wszystkie zdjęcia, rzeczy, pamiątki, które tutaj leżą, są niesamowite. Dla mnie, jako osoby sentymentalnej, to potwierdzenie czegoś co jest między mną, a Zaynem. Nasze zdjęcie. Mamy tutaj te swoje naście lat i świata poza sobą nie widzimy, ale teraz, kiedy już jesteśmy starsi, czy coś się zmieniło? Czy dalej nie zachowujemy się jak dzieci? Nie powinnam żyć przeszłością, ale z chęcią do niej wracam, mimo że teraźniejszość jest piękna. Czasami zastanawiam się jakby moje życie potoczyło się gdyby rodzice poznali się i zamieszkami w Polsce, gdybym nigdy nie miała okazji mieć tak wspaniałego sąsiada i jednocześnie przyjaciela, jakbym wtedy nie pojechała na wakacje do miejsca, którego nie chciałam odwiedzić. Przejechałam palcem po zdjęciu, zdjęciu które sama mam w domu. Fotografia z wypadu do Londynu.
- Ile to my się już znamy? – cicho zapytał i oparł brodę o moje ramie
- Wystarczająco długo żebym miała Cie już dosyć – odpowiedziałam i przytuliłam go.
Zayn po kilku dniach był jak nowy. Zapomnieliśmy o chorobie i razem spędzaliśmy popołudnia, co bardziej napięło mi grafik. Pare razy pytałam Stylesa o tą tajemniczą osobę, ale nie chciał nic powiedzieć. Jedyne co wydukał to ,to że jest wspaniała i bardzo mu na niej zależy. Czyżby na niego też przyszedł czas?
- Za tydzień jedziemy – powiedział sobotniego wieczora Zayn kiedy wychodziliśmy się przejść
W odpowiedzi tylko pokiwałam głową.
- Hej mała – ujął mój podbródek i pociągnął do góry – Wrócę tak szybko, że nie zauważysz ,że mnie nie było.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno przytuliłam. W weekend nie opuszczaliśmy siebie na krok, a w tygodniu mało czasu spędzaliśmy razem. Chłopcy załatwiali sprawy z wyjazdem, akurat kiedy miałam luźniej w szkole. Całymi dniami siedzieliśmy na studiu i nagrywaliśmy parami wywiady. W przerwie na lunch skoczyłyśmy z Moniką na kawe obok szkoły. Spojrzałam na telefon, wyświetlacz chamsko pokazywał dzień tygodnia. Środa. Za 3 dni jadą. Jedzie on. Moje życie.
- Słuchasz mnie? – zapytała Monika
Kolejny raz ludzie łapią mnie na tym , że ich nie słucham. Podirytowanym tonem powtarzają całą wypowiedź ,a ja przepraszająco się uśmiecham
- Szczerze? – wysiliłam się na uśmiech
- Wiem ,że nie – przerwała mi – Koniec tego. Siedzimy w tym we dwie i we dwie damy sobie rade. Przecież to nie wieczność
- Wieczność może i nie, ale
- Ale wrócą tak szybko jak tylko się da.
Podziwiam ją. Ja nie potrafię zamknąć sprawy tak jak ona. Jest zdecydowana i wie kiedy powiedzieć sobie, że to koniec, że trzeba iść dalej. Do naszego małego studia wpadłyśmy jako ostatnie. Została nam ostatnia godzina zajęć i mamy wolne.
- Zakupy na poprawę nastroju? – zapytałam po cichu, a ona uniosła kciuk ku górze
Standardowo nauczycielka wrzuciła kartki z nazwiskami do pudełka i losowała pare , która przeprowadzi wywiad na szybko, bez wcześniejszej próby.
- Wywiad będzie przeprowadzać – zaczęła i wyciągnęła karteczkę z pudełka – Tyler
Po klasie przebiegł stłumiony śmiech. Tyler – jeden z najbardziej wścibskich chłopaków w klasie, zadaje krępujące i prywatne pytania. Współczuję osobie, którą spotka się z nim po środku studia.
- A wywiadu udzielać będzie – kontynuowała i poprawiła okulary, które spadały jej z nosa – Lily.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moim kierunku, a ja nerwowo się zaśmiałam i usiadłam na krzesełku naprzeciw Taylora.
- To zaczynajcie ! Czas – start ! – powiedziała nauczycielka ,a ja znalazłam spojrzeniem Monike, która śmiała się w najlepsze.
Na twarzy chłopaka umalował się chytry uśmieszek i przebiegł spojrzeniem po całym studio.
- Zacznijmy więc. Jak Twoje sprawy sercowe? – zapytał
- Dziękuję, że się troszczysz. Kardiolog powiedział ,że nic mi nie dolega
Taylor zmarszczył brwi i szukał kolejnego pytania. Punkt dla mnie.
- Co nam powiesz na temat One Direction? – wiedziałam, że padnie takie pytanie
- To świetny zespół. Składa się z 5 utalentowanych i mądrych ludzi. Jakieś ciekawostki chcesz wiedzieć?
Taylor odszedł od tematu moich spraw miłosnych, ale zadawał inne pytania. Jedne bardziej, a drugie troche mniej wścibskie
- Zostało Wam ostatnie 10min – zakomunikowała nauczycielka
- Czy Twój związek z Zaynem Malikiem, członkiem One Direction jest pod publikę?
- Jasne ! – odparłam ironicznie – Zawsze był, jest i zawsze będzie tylko dlatego. Wysil się na mądrzejsze pytania
- Co zrobisz jeśli Wasze drogi się rozejdą?
- Pogodzę się z tym. Nie zamierzam robić scen. Coś się kończy ,żeby coś mogło się zacząć.
- Czy Zayn spełnia twoje seksualne pragnienia?
- Co mam przez to rozumieć?
- Jest dobry w łóżku?
- A chcesz się przekonać? Zaproponuj mu
- Koniec – powiedziała nauczycielka ,a ja z ulgą wstałam i podeszłam do Moniki, która dalej się śmiała.
- „Jest dobry w łóżku?” – zacytowała, a ja szturchnęłam ją
- Dzięki, najważniejsze to mieć wsparcie przyjaciół . Chodź na zakupy.
Śmiałyśmy się z Taylora kiedy wychodziłyśmy ze studia. Ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wypuściłam torbę z ręki i cała jej zawartość rozsypała się po podłodze ,ale teraz interesowało mnie coś innego. Czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje.
- Cześć kochanie – przywitał się i czuło pocałował.
- Co Wy tu robicie? – zapytała Monika i zjawili się z Niall`em obok nas.
Pozbierałam zawartość torebki i ruszyliśmy na parking.
- Dowiemy się co tutaj robicie? –ponowiła pytanie
- Przyjechaliśmy Was odwiedzić. Ostatnio nie mamy dla siebie czasu – odparł Niall i objął Monikę w talii – Chodźmy coś zjeść. Tutaj, za rogiem jest fajna knajpa.
- Dobry pomysł – żarłoczka zgodziła się.
- Swoją drogą, dobry wywiad Lily – zaśmiał się blondyn
- Słyszeliście? – zapytałam i zaczęłam się śmiać
- Oj tak – odparował Zayn – Następnym razem nie umawiaj mnie z facetami. Proszę
- No , dobra . Zastanowię się.
W czwartek wieczorem ja i Zayn poszliśmy się przejść po parku. Rozmawialiśmy ,a on co chwile odbierał telefon.
- Kto tak do Ciebie wydzwania? – zapytałam i po chwili uświadomiłam sobie ,że włączył mi się syndrom zazdrosnej dziewczyny.
- Nikt ważny – odpowiedział i ucałował mnie w czubek głowy – Sprawy związane z wyjazdem.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy się ściemniło. Pogrążeni w rozmowie spacerowaliśmy przez park , który stopniowo pustoszał. Spieraliśmy się z Zaynem ile chcielibyśmy mieć dzieci, on przystawał przy 3- 2chłopców i jedna dziewczynka, a ja chciałam tylko chłopca i dziewczynkę. On upierał się, że to nudne, a ja dalej tłukłam mu ,że to najlepsze rozwiązanie. Podawał mi wszystkie zalety takiego rodzeństwa, ale przestał dopiero jak powiedziałam mu, że sam będzie rodził trójkę dzieci.
- Na rozmowy o dzieciach jeszcze za wcześnie – stwierdził i otworzył przede mną drzwi kawiarni – Ale fajnie byłoby mieć coś naszego, coś co by było tylko nasze, nie sądzisz?
- Sądzę.
W piątek zdążyłam wejść do domu, a telefon się rozdzwonił. Przełożona w pracy przypominała, że w przyszły piątek nagrywamy nowy odcinek, mama chciała porozmawiać o moich sprawach sercowych, ale zbyłam ją odpowiedzią ,że nie zawsze to co piszą media jest prawdą i ja i Zayn on wielu lat jesteśmy sobie bliscy. Aż w końcu zadzwonił on, to na ten telefon najbardziej czekałam , zakomunikował ,że do godziny się u mnie zjawią. Ogarnęłam salon skoro nie ma wpaść sam. Może przyjedzie z Harry`m? Może w końcu dowiem się czegoś więcej o jego tajemniczej ukochanej. Po ponad 30minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja podbiegłam je otworzyć. Nie takiego widoku spodziewałam się kiedy powiedział ,że przyjedziemy. Zayn stał i promiennie uśmiechał się trzymając na rękach ślicznego, małego , czarnego labradora .
- Matko, jest śliczny – wydukałam i wzięłam malucha na ręce . Zayn odchrząknął – O tak, kochanie. Wejdź .
Z maluchem na rękach poszłam do salonu i usiadłam na podłodze głaszcząc i bawiąc się ze szczeniakiem . Zayn stał i obserwował to wszystko z uśmiechem.
- Jest kochany – powiedziałam do mulata i wstałam, żeby mu podziękować.
Kiedy w objęciach zatracaliśmy się w pocałunkach , mały zaczął piszczeć i pogryzać nogę Zayna. Zaczęliśmy się śmiać, a ja wzięłam szczeniaka na ręce
- Skąd go masz? – zapytałam i dalej nie odrywałam oczu od psiaka
- Po naszej wczorajszej rozmowie i wpadłem na pomysł, że to może być coś wspólnego
- Wspaniały pomysł. Jak go nazwiemy? – zapytałam i podniosłam psa na wysokość oczu Zayna
- Co , mały ? Jak Cie mamy nazwać? – wziął ode mnie szczeniaka
- Fado – zaproponowałam, to pierwsze co mi się skojarzyło.
- Całkiem ładne, ale dlaczego to?
- Kiedyś oglądałam komedie romantyczną, identyczny pies tak się wabił. Pasuję do niego
- No to witaj w domu, Fado .
Jeszcze tego samego dnia wzięliśmy małego do weterynarza, zaszczepiliśmy go ,a potem pojechaliśmy na zakupy dla nowego lokatora w moim domu. Wieczorem skoczyliśmy do parku. Usiadłam na ławce ,a Zayn zaczął bawić się z Fado. Wyglądało to uroczo, bo Zayn uciekał ,a szczeniak chciał go gonić, co wychodziło mu słabo, bo potykał się o własne łapki i upadał, co wzbudzało u nas napady śmiechu. No tak, czego można się spodziewał bo 2 miesięcznym psie, nie będzie biegał jak hart . Zayn odwiózł nas do domu i pojechał przyszykować się do jutrzejszej podróży. Monika ucieszyła się kiedy zobaczyła naszego nowego lokatora. Szczeniak zyskał jej uczucie na starcie. Usiadł na podłodze i przyglądał jej się z przechylonym na bok łebkiem.
Całą noc nie mogłam zasnąć, biłam się z myślami. Około 3 zasnęłam i o 6 już zadzwonił budzik. Przed 7 wyprowadziłam psa, a potem pojechaliśmy w 3 na lotnisko. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Nie rozstajemy się na zawsze, ale jednak , łatwo nie jest. Postawiłam Fado na ziemi i wpadłam w jego ramiona. Uroniłam kilka łez chociaż starałam się nie płakać, nie wychodziło mi to z każdą minutą było gorzej. Mimo wczesnej pory dużo fanek było na lotnisku. Cały czas ktoś robił zdjęcia, piszczał, chciał porozmawiać z chłopcami. Przytulaliśmy się , bez słów. Nie były teraz potrzebne. Obydwoje to przeżywaliśmy.
- Widzimy się za jakiś czas – odparł i pocałował mnie w czoło – Szybko zleci. Obiecuję.
- Obiecaj ,że będziesz się codziennie odzywał – poprosiłam już na skraju wielkiego płaczu.
- Obiecuję – złożył ostatni pocałunek na moich wargach, po czym schylił się i wziął Fado na ręce – A Ty opiekuj się panią i pilnuj żeby niczego głupiego nie robiła
- W takim razie to chyba z Tobą powinien jechać.
Ostatnie spojrzenie, dotyk, uśmiech. Samolot odleciał, a moje myśli wraz z nim. Rozkleiłam się, przez całą drogę powrotną płakałyśmy z Moniką. Hej, przecież to tylko 10 dni - pocieszałam się w myślach
______________________________________
WAŻNE! PRZECZYTAJ !
I oto jest 22. Wiem, przesłodzony, nic się nie dzieje, ale pomysł na ten rozdział mi wyparował. Na następne już mam , więc będzie dobrze!
Chciałabym Wam bardzo podziękować, że jesteście ze mną już tyle czasu i czytacie to co napiszę z utęsknieniem czekacie na nowy rozdział,za to ,że licznik pokazuje ponad 26 tyś wyświetleń, za ponad 20 komentarzy, ba! Ta liczba była blisko 30 komentarzy, jestem Wam za to wdzięczna. A teraz pozwolę przytoczyć sobie ostatni komentarz jaki został dodany pod rozdziałem 21 :
"Mogłabyś w końcu dodać nowy rozdział. Rozumiem może ,że nie masz aż tyle czasu by to tu przepisać, ale bez problemu możesz chyba znaleźć 30minut i to tu przepisać i opublikować ,a jeżeli idzie Ci to tak ciężko, to może usuń bo to już mnie ( i na pewno nie jednego ) wkurza czekanie tygodniami na nowy rozdział.To staje się irytujące!"
Więc, chciałam podziękować za ten komentarz. Biorę sobie do serca Wasze uwagi i teraz moja odpowiedź na ten komentarz:
Postaram dodawać się szybciej, jednak jest inaczej niż w ciągu roku szkolnego. Ja rozumiem ,że przyjemnie się czyta jak co tydzień jest nowy rozdział, serio rozumiem wszystko i chciałabym żebyście Wy też zaczęli rozumieć troche mnie. Po pierwsze : napisanie rozdziału nie trwa 30minut - fajnie jakby tak było, ale jest inaczej. Po drugie : kurcze, nie jestem słłłit 12 ( nie chce nikogo urazić ) i nie mam 1 na krzyż przyjaciółki, z którą spędzam pół dnia ,a kolejne pół dnia się nudzę. Mam te 15lat, wcale nie sądzę, że jestem wielce dorosła, mam dużo znajomych, którzy chcą spędzać ze mną czas ( i dziękuję Bogu za ludzi , którzy mnie otaczają),w takim wieku pojawiają się jakieś pierwsze miłości, zauroczenia, zrozumcie, ostatnio u mnie dużo się dzieje i chciałabym spędzić z kimś dla mnie wyjątkowy i ważnym więcej czasu. NIE, NIE ZANIEDBUJE WAS,chociaż to tak wygląda.Jakbyście spędzili ze mną chociaż 20 minut, przez większość czasu będę nawijać o blogu i osobach ,które go czytają, które kocham. Pamiętajcie, KOCHAM WAS i PRZEPRASZAM za to ,że rozdziały pojawiły się w takim odstępie, postaram się dodać rozdział w przyszły weekend. Nie chcę kończyć tego bloga, nie chce go usunąć, szukam pomysłów żeby ciągnąć go jak najdłużej chyba,że.. Chyba,że Was już to denerwuje wtedy usunę, bo Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze.
Z góry SORRY za wszystkie błędy i literówki. No cóż, mam nadzieję,że się podobał rozdział i do następnego napisania !
Wczoraj dodałam jednopart, zaraz coś wstawie. Przy okazji zapraszam na http://getoutofmyhead-imaginy.blogspot.com/
Kiedy w końcu po połowie nieprzespanej nocy zasnęłam, ktoś bezczelnie trzasnął drzwiami i ściągnął mi kołdrę.
- Chodź, bo spóźnisz się do szkoły- wyrecytowała przyjaciółka i usiadła na łóżku obok mnie
- Zimno – wymruczałam i przykryłam się kołdrą.
Wszystko mnie bolało, nie miałam siły, a ona wygania mnie do szkoły.
- Źle się czuję, nigdzie nie idę – sprostowałam, a ona przyłożyła mi rękę do czoła.
- Zaraz wracam – odparła i z uśmiechem wyszła z pokoju, żeby bo chwili wrócić z termometrem.
- Zachciało się Wam romantycznych pocałunków w deszczu, to teraz masz – nie mogła się oprzeć przed skomentowaniem sytuacji.
- Spadaj – wymruczałam i nakryłam się kołdrą
- Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń, ja spadam do szkoły.
Połknęłam tabletki, które przyniosła mi Monika i usiłowałam zasnąć, aż w końcu mi się to udało. W końcu obudziłam się, a słońce niemiłosiernie świeciło. No , tak. Dzisiaj jest ładna pogoda. Beż życia poszłam wziąć prysznic, po czym zeszłam na dół i rozłożyłam się na kanapie przed telewizorem. Antyczny zegar wybił godzinę 12, co przyprawiło mnie o napad szaleństwa. Z wielką chęcią wyrzuciłabym go przy pierwszej okazji, ale Monika stwierdziła ,że jest śliczny jak się tutaj wprowadziłyśmy , więc zostaje. Skacząc po kanałach nie mogłam znaleźć niczego sensownego ,więc zrezygnowana zostawiłam na programie muzycznym. Powieki opadały ,a ja ponownie wymykałam się do krainy Morfeusza, kiedy ktoś natarczywie zadzwonił do drzwi. Owinięta kołdrą ruszyłam powitać gościa, który w między czasie musiał jeszcze 2 razy zadzwonić dzwonkiem.
- Co Ty tu robisz? – zapytałam i stałam jak wryta w drzwiach
- Przyszedłem Cię odwiedzić – wpadł do środka zamykając za sobą drzwi i chwytając mnie w ramiona-Monika powiedziała, że źle się czujesz.
-Aaa – wydukałam i skierowałam się na kanapę w salonie
- A to chyba moja wina – dodał i usiadł ,a ja położyłam się opierając głowę na jego kolanach.
Bawił się moimi włosami i wypytywał o samo poczucie. Ciepły, troskliwy, właśnie takiego go potrzebowałam.
- Wiesz – zaczęłam ,a on spojrzał mi prosto w oczy – W takich chwilach okazujesz się całkiem przydatny
- Tylko w takich? – zapytał i wymierzył cios palcem w moje żebra
- Tylko – odparłam i pokazałam mu język.
Pochylił się i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się od niego
- Będziesz chory – pogroziłam, a Zayn jedynie zadziornie się uśmiechnął
- To będzie warte tego – odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
Malik dorwał się do pilota i przełączył na bajki. Śmialiśmy się jak głupie dzieci oglądając wyczyny postaci z kreskówek. Leżąc tak i oglądając animowane filmy zasnęłam, a kiedy wstałam z kuchni dochodził przyjemny zapach. Rozciągnęłam się na kanapie i podniosłam głowę. Obserwowałam go, dokładnie studiowałam jego ruchy, a on cicho śpiewał coś pod nosem i co jakiś czas spoglądał na mnie czuło się uśmiechając. Dołączyłam do Zayna i usiadłam na wyspie kuchennej.
- Kocham Cie, wiesz? – zapytał i oparł się rękami o blat wyspy niszcząc wolną przestrzeń między nami
- Coś mi się obiło o uszy – wymruczałam i zmierzch wiłam jego idealnie ułożone włosy, a on jedynie się roześmiał.
Kiedy zaczynaliśmy jeść obiad wpadła jak oparzona do domu Monika krzycząc ,że się spieszy. Zayn zaproponował jej żeby z nami zjadła i nie odrzuciła propozycji.
- Dobra gołąbeczki, Wy tu sobie gruchajcie , a ja spadam . Lily , leki masz w salonie – zamknęła za sobą drzwi wcześniej nam machając.
- To co robimy? – Zayn wymruczał mi do ucha , kiedy objął mnie od tyłu i głowę oparł na moim barku
- Może jakiś film? – zaproponowałam
- Przepraszam - odszedł wyciągając telefon z kieszeni i odbierając połączenie
Wyjęłam pudełko z filami, położyłam na stole i zaczęłam przeglądać co mamy. Zayn wróci i przeglądał razem ze mną dalej rozmawiając przez telefon
- To zapytaj reszty i wpadajcie – powiedział Malik i zaczął się śmiać – I weź jakieś filmy od nas jak nie chcecie umrzeć przy tej tandecie
Szturchnęłam go ,a chwycił moje ręce za nadgarstki i cmoknął powietrze.
- To był Harry – poinformował mnie kiedy skończył rozmowę – Zapyta chłopaków czy chcą iść i wpadnie za jakiś czas
- Kiedy macie jakąś trase? – zapytałam.
Unikamy tego tematu, nie rozmawiamy nigdy o tym. Ostatnio chłopcy mają za dużo wolnego co może oznaczać jakąś wielką trase
- Za jakiś czas jedziemy na 10 dni do Szwecji – zaczął spokojnie, zaczął spokojnie swoje wyliczanie – Potem wracamy, mamy 5 dni wolnego i prawie 3 tygodnie jesteśmy w trasie po UK . Oczywiście będzie pare dni wolnego – dodał widząc moją przerażoną minę – Potem aż na tydzień jesteśmy w domu i wyjeżdżamy .
- Dokąd?
- Do Stanów
- Co? – omal nie zadławiłam się chipssami , które wspólnie jedliśmy – Ile to będzie trwać?
- 3 tygodnie – odparł spokojnie i przyciągnął do siebie całując w czubek głowy
- Chyba oszalałeś ,że ja tyle bez Ciebie wytrzymam – lekko uderzyłam go w ramie , a on zaczął się śmiać – To Cie śmieszy?
- Śmieszy mnie to, bo tydzień temu pokazywałaś mi ,że lepiej by było jakbym zniknął Ci z oczu na bardzo długo czas
- Dobrze wiesz, że to nie było tak
- A jak? – zapytał i oparł się o mnie , tak że stykaliśmy się czołami
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni , kiedy zadzwonił dzwonek i zaczęliśmy się śmiać. Wspólnie poszliśmy otworzyć. Wpadł tylko Harry i Liam.
- Który dzwonił ? – zapytałam na starcie ,a Hazza podniósł rękę
- Masz wyczucie czasu ,stary – stwierdził Zayn i poklepał przyjaciela po ramieniu
- Ja… Ja.. Serio nie chciałem – wybełkotał i podał Malikowi drobne zakupy
- Gdzie reszta? – wtrąciłam i weszliśmy wszyscy do salonu, Liam podał nam całą reklamówkę filmów.
- Zakochani gdzieś wyszli już jakiś czas temu, a Lou śpi – poinformował nas Payne i podał mi film, który był jego zdaniem najlepszy.
Podałam pudełko z recenzją Malikowi, chwyciłam żarcie i pociągnąłem Harry`ego do kuchni.
- Jak się czujesz? – zapytał ,a ja wyczułam w jego głosie pewne przygnębienie, coś go musi męczyć
- Nawet dobrze – odpowiedziałam i poczekałam chwile nim zapytałam co się dzieje
- Od pewnego czasu już nie jestem z Joshem
- Oj , przykro mi – przerwałam i położyłam dłoń na jego ramieniu
-A nie. Nie trzeba – odparł ,co troche mnie zdziwiło. A zresztą, nie zawsze potrafiłam go zrozumieć – Mówiłem, że to tylko pewnego rodzaju eksperyment, ale jest pewna dziewczyna
- No co Ty? – Wydarłam się, a Liam i Zayn popatrzyli na nas z salonu – Przepraszam. Kim ona jest? No opowiadaj
- Znamy się od pewnego czasu, spotkaliśmy się 3 razy w ostatnim czasie. Jest cudowna
- Przyprowadź ją kiedyś i poznaj z nami – zaproponowałam i zebrałam część jedzenia
- Do takiej bandy debili? – zapytał i roześmiał się – Nigdy.
Do wieczora zdążyliśmy pooglądać 3 filmy, 2 akcji i jedno romansidło. Chłopcy się zwinęli, a ja poszłam się położyć. Przeziębienie dalej dawało o sobie znaki.
Kiedy w końcu po paru dniach ostrej walki z gorączką , katarem i męczącym kaszlem byłam zdrowa , poszłam odwiedzić Zayna, który przeze mnie się rozłożył. Po szkole wstąpiłam do apteki, a potem odwiedziłam chłopców. Pozostali wychodzili na spotkanie z Simonem, a mój bohater leżał w łóżku. Mimo choroby , wyglądał świetnie.
- No cześć ,przystojniaku – rzuciłam na przywitanie i cmoknęłam go w policzek .
Poszliśmy do jego pokoju, gdzie panował idealny porządek. Nie byłam tutaj pierwszy raz , jednak to miejsce ma pewien klimat.
- Czekaj, jak to było? – zapytałam po czym dodałam całkiem oczywistym tonem – „To będzie tego warte”
- Dalej uważam ,że było warto – odarł zachrypniętym głosem.
Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Ręce wplotłam w jego ciemne włosy, a jego dłoń powędrowała na wysokość mojej tali i mocniej do siebie przyciągnęła.
- Nigdy więcej się ze mną nie sprzeczaj – wymruczałam i wstałam, a on pociągnął mnie za nadgarstek tam mocno, że znalazłam się w jego ramionach obdarowana pocałunkami najlepszego mężczyzny .
Kiedy Zayn wyszedł , ja rozejrzałam się po pokoju. Fala gorącego uczucia zalała moje serce. To wszystko, wszystkie zdjęcia, rzeczy, pamiątki, które tutaj leżą, są niesamowite. Dla mnie, jako osoby sentymentalnej, to potwierdzenie czegoś co jest między mną, a Zaynem. Nasze zdjęcie. Mamy tutaj te swoje naście lat i świata poza sobą nie widzimy, ale teraz, kiedy już jesteśmy starsi, czy coś się zmieniło? Czy dalej nie zachowujemy się jak dzieci? Nie powinnam żyć przeszłością, ale z chęcią do niej wracam, mimo że teraźniejszość jest piękna. Czasami zastanawiam się jakby moje życie potoczyło się gdyby rodzice poznali się i zamieszkami w Polsce, gdybym nigdy nie miała okazji mieć tak wspaniałego sąsiada i jednocześnie przyjaciela, jakbym wtedy nie pojechała na wakacje do miejsca, którego nie chciałam odwiedzić. Przejechałam palcem po zdjęciu, zdjęciu które sama mam w domu. Fotografia z wypadu do Londynu.
- Ile to my się już znamy? – cicho zapytał i oparł brodę o moje ramie
- Wystarczająco długo żebym miała Cie już dosyć – odpowiedziałam i przytuliłam go.
Zayn po kilku dniach był jak nowy. Zapomnieliśmy o chorobie i razem spędzaliśmy popołudnia, co bardziej napięło mi grafik. Pare razy pytałam Stylesa o tą tajemniczą osobę, ale nie chciał nic powiedzieć. Jedyne co wydukał to ,to że jest wspaniała i bardzo mu na niej zależy. Czyżby na niego też przyszedł czas?
- Za tydzień jedziemy – powiedział sobotniego wieczora Zayn kiedy wychodziliśmy się przejść
W odpowiedzi tylko pokiwałam głową.
- Hej mała – ujął mój podbródek i pociągnął do góry – Wrócę tak szybko, że nie zauważysz ,że mnie nie było.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno przytuliłam. W weekend nie opuszczaliśmy siebie na krok, a w tygodniu mało czasu spędzaliśmy razem. Chłopcy załatwiali sprawy z wyjazdem, akurat kiedy miałam luźniej w szkole. Całymi dniami siedzieliśmy na studiu i nagrywaliśmy parami wywiady. W przerwie na lunch skoczyłyśmy z Moniką na kawe obok szkoły. Spojrzałam na telefon, wyświetlacz chamsko pokazywał dzień tygodnia. Środa. Za 3 dni jadą. Jedzie on. Moje życie.
- Słuchasz mnie? – zapytała Monika
Kolejny raz ludzie łapią mnie na tym , że ich nie słucham. Podirytowanym tonem powtarzają całą wypowiedź ,a ja przepraszająco się uśmiecham
- Szczerze? – wysiliłam się na uśmiech
- Wiem ,że nie – przerwała mi – Koniec tego. Siedzimy w tym we dwie i we dwie damy sobie rade. Przecież to nie wieczność
- Wieczność może i nie, ale
- Ale wrócą tak szybko jak tylko się da.
Podziwiam ją. Ja nie potrafię zamknąć sprawy tak jak ona. Jest zdecydowana i wie kiedy powiedzieć sobie, że to koniec, że trzeba iść dalej. Do naszego małego studia wpadłyśmy jako ostatnie. Została nam ostatnia godzina zajęć i mamy wolne.
- Zakupy na poprawę nastroju? – zapytałam po cichu, a ona uniosła kciuk ku górze
Standardowo nauczycielka wrzuciła kartki z nazwiskami do pudełka i losowała pare , która przeprowadzi wywiad na szybko, bez wcześniejszej próby.
- Wywiad będzie przeprowadzać – zaczęła i wyciągnęła karteczkę z pudełka – Tyler
Po klasie przebiegł stłumiony śmiech. Tyler – jeden z najbardziej wścibskich chłopaków w klasie, zadaje krępujące i prywatne pytania. Współczuję osobie, którą spotka się z nim po środku studia.
- A wywiadu udzielać będzie – kontynuowała i poprawiła okulary, które spadały jej z nosa – Lily.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moim kierunku, a ja nerwowo się zaśmiałam i usiadłam na krzesełku naprzeciw Taylora.
- To zaczynajcie ! Czas – start ! – powiedziała nauczycielka ,a ja znalazłam spojrzeniem Monike, która śmiała się w najlepsze.
Na twarzy chłopaka umalował się chytry uśmieszek i przebiegł spojrzeniem po całym studio.
- Zacznijmy więc. Jak Twoje sprawy sercowe? – zapytał
- Dziękuję, że się troszczysz. Kardiolog powiedział ,że nic mi nie dolega
Taylor zmarszczył brwi i szukał kolejnego pytania. Punkt dla mnie.
- Co nam powiesz na temat One Direction? – wiedziałam, że padnie takie pytanie
- To świetny zespół. Składa się z 5 utalentowanych i mądrych ludzi. Jakieś ciekawostki chcesz wiedzieć?
Taylor odszedł od tematu moich spraw miłosnych, ale zadawał inne pytania. Jedne bardziej, a drugie troche mniej wścibskie
- Zostało Wam ostatnie 10min – zakomunikowała nauczycielka
- Czy Twój związek z Zaynem Malikiem, członkiem One Direction jest pod publikę?
- Jasne ! – odparłam ironicznie – Zawsze był, jest i zawsze będzie tylko dlatego. Wysil się na mądrzejsze pytania
- Co zrobisz jeśli Wasze drogi się rozejdą?
- Pogodzę się z tym. Nie zamierzam robić scen. Coś się kończy ,żeby coś mogło się zacząć.
- Czy Zayn spełnia twoje seksualne pragnienia?
- Co mam przez to rozumieć?
- Jest dobry w łóżku?
- A chcesz się przekonać? Zaproponuj mu
- Koniec – powiedziała nauczycielka ,a ja z ulgą wstałam i podeszłam do Moniki, która dalej się śmiała.
- „Jest dobry w łóżku?” – zacytowała, a ja szturchnęłam ją
- Dzięki, najważniejsze to mieć wsparcie przyjaciół . Chodź na zakupy.
Śmiałyśmy się z Taylora kiedy wychodziłyśmy ze studia. Ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wypuściłam torbę z ręki i cała jej zawartość rozsypała się po podłodze ,ale teraz interesowało mnie coś innego. Czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje.
- Cześć kochanie – przywitał się i czuło pocałował.
- Co Wy tu robicie? – zapytała Monika i zjawili się z Niall`em obok nas.
Pozbierałam zawartość torebki i ruszyliśmy na parking.
- Dowiemy się co tutaj robicie? –ponowiła pytanie
- Przyjechaliśmy Was odwiedzić. Ostatnio nie mamy dla siebie czasu – odparł Niall i objął Monikę w talii – Chodźmy coś zjeść. Tutaj, za rogiem jest fajna knajpa.
- Dobry pomysł – żarłoczka zgodziła się.
- Swoją drogą, dobry wywiad Lily – zaśmiał się blondyn
- Słyszeliście? – zapytałam i zaczęłam się śmiać
- Oj tak – odparował Zayn – Następnym razem nie umawiaj mnie z facetami. Proszę
- No , dobra . Zastanowię się.
W czwartek wieczorem ja i Zayn poszliśmy się przejść po parku. Rozmawialiśmy ,a on co chwile odbierał telefon.
- Kto tak do Ciebie wydzwania? – zapytałam i po chwili uświadomiłam sobie ,że włączył mi się syndrom zazdrosnej dziewczyny.
- Nikt ważny – odpowiedział i ucałował mnie w czubek głowy – Sprawy związane z wyjazdem.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy się ściemniło. Pogrążeni w rozmowie spacerowaliśmy przez park , który stopniowo pustoszał. Spieraliśmy się z Zaynem ile chcielibyśmy mieć dzieci, on przystawał przy 3- 2chłopców i jedna dziewczynka, a ja chciałam tylko chłopca i dziewczynkę. On upierał się, że to nudne, a ja dalej tłukłam mu ,że to najlepsze rozwiązanie. Podawał mi wszystkie zalety takiego rodzeństwa, ale przestał dopiero jak powiedziałam mu, że sam będzie rodził trójkę dzieci.
- Na rozmowy o dzieciach jeszcze za wcześnie – stwierdził i otworzył przede mną drzwi kawiarni – Ale fajnie byłoby mieć coś naszego, coś co by było tylko nasze, nie sądzisz?
- Sądzę.
W piątek zdążyłam wejść do domu, a telefon się rozdzwonił. Przełożona w pracy przypominała, że w przyszły piątek nagrywamy nowy odcinek, mama chciała porozmawiać o moich sprawach sercowych, ale zbyłam ją odpowiedzią ,że nie zawsze to co piszą media jest prawdą i ja i Zayn on wielu lat jesteśmy sobie bliscy. Aż w końcu zadzwonił on, to na ten telefon najbardziej czekałam , zakomunikował ,że do godziny się u mnie zjawią. Ogarnęłam salon skoro nie ma wpaść sam. Może przyjedzie z Harry`m? Może w końcu dowiem się czegoś więcej o jego tajemniczej ukochanej. Po ponad 30minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja podbiegłam je otworzyć. Nie takiego widoku spodziewałam się kiedy powiedział ,że przyjedziemy. Zayn stał i promiennie uśmiechał się trzymając na rękach ślicznego, małego , czarnego labradora .
- Matko, jest śliczny – wydukałam i wzięłam malucha na ręce . Zayn odchrząknął – O tak, kochanie. Wejdź .
Z maluchem na rękach poszłam do salonu i usiadłam na podłodze głaszcząc i bawiąc się ze szczeniakiem . Zayn stał i obserwował to wszystko z uśmiechem.
- Jest kochany – powiedziałam do mulata i wstałam, żeby mu podziękować.
Kiedy w objęciach zatracaliśmy się w pocałunkach , mały zaczął piszczeć i pogryzać nogę Zayna. Zaczęliśmy się śmiać, a ja wzięłam szczeniaka na ręce
- Skąd go masz? – zapytałam i dalej nie odrywałam oczu od psiaka
- Po naszej wczorajszej rozmowie i wpadłem na pomysł, że to może być coś wspólnego
- Wspaniały pomysł. Jak go nazwiemy? – zapytałam i podniosłam psa na wysokość oczu Zayna
- Co , mały ? Jak Cie mamy nazwać? – wziął ode mnie szczeniaka
- Fado – zaproponowałam, to pierwsze co mi się skojarzyło.
- Całkiem ładne, ale dlaczego to?
- Kiedyś oglądałam komedie romantyczną, identyczny pies tak się wabił. Pasuję do niego
- No to witaj w domu, Fado .
Jeszcze tego samego dnia wzięliśmy małego do weterynarza, zaszczepiliśmy go ,a potem pojechaliśmy na zakupy dla nowego lokatora w moim domu. Wieczorem skoczyliśmy do parku. Usiadłam na ławce ,a Zayn zaczął bawić się z Fado. Wyglądało to uroczo, bo Zayn uciekał ,a szczeniak chciał go gonić, co wychodziło mu słabo, bo potykał się o własne łapki i upadał, co wzbudzało u nas napady śmiechu. No tak, czego można się spodziewał bo 2 miesięcznym psie, nie będzie biegał jak hart . Zayn odwiózł nas do domu i pojechał przyszykować się do jutrzejszej podróży. Monika ucieszyła się kiedy zobaczyła naszego nowego lokatora. Szczeniak zyskał jej uczucie na starcie. Usiadł na podłodze i przyglądał jej się z przechylonym na bok łebkiem.
Całą noc nie mogłam zasnąć, biłam się z myślami. Około 3 zasnęłam i o 6 już zadzwonił budzik. Przed 7 wyprowadziłam psa, a potem pojechaliśmy w 3 na lotnisko. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Nie rozstajemy się na zawsze, ale jednak , łatwo nie jest. Postawiłam Fado na ziemi i wpadłam w jego ramiona. Uroniłam kilka łez chociaż starałam się nie płakać, nie wychodziło mi to z każdą minutą było gorzej. Mimo wczesnej pory dużo fanek było na lotnisku. Cały czas ktoś robił zdjęcia, piszczał, chciał porozmawiać z chłopcami. Przytulaliśmy się , bez słów. Nie były teraz potrzebne. Obydwoje to przeżywaliśmy.
- Widzimy się za jakiś czas – odparł i pocałował mnie w czoło – Szybko zleci. Obiecuję.
- Obiecaj ,że będziesz się codziennie odzywał – poprosiłam już na skraju wielkiego płaczu.
- Obiecuję – złożył ostatni pocałunek na moich wargach, po czym schylił się i wziął Fado na ręce – A Ty opiekuj się panią i pilnuj żeby niczego głupiego nie robiła
- W takim razie to chyba z Tobą powinien jechać.
Ostatnie spojrzenie, dotyk, uśmiech. Samolot odleciał, a moje myśli wraz z nim. Rozkleiłam się, przez całą drogę powrotną płakałyśmy z Moniką. Hej, przecież to tylko 10 dni - pocieszałam się w myślach
______________________________________
WAŻNE! PRZECZYTAJ !
I oto jest 22. Wiem, przesłodzony, nic się nie dzieje, ale pomysł na ten rozdział mi wyparował. Na następne już mam , więc będzie dobrze!
Chciałabym Wam bardzo podziękować, że jesteście ze mną już tyle czasu i czytacie to co napiszę z utęsknieniem czekacie na nowy rozdział,za to ,że licznik pokazuje ponad 26 tyś wyświetleń, za ponad 20 komentarzy, ba! Ta liczba była blisko 30 komentarzy, jestem Wam za to wdzięczna. A teraz pozwolę przytoczyć sobie ostatni komentarz jaki został dodany pod rozdziałem 21 :
"Mogłabyś w końcu dodać nowy rozdział. Rozumiem może ,że nie masz aż tyle czasu by to tu przepisać, ale bez problemu możesz chyba znaleźć 30minut i to tu przepisać i opublikować ,a jeżeli idzie Ci to tak ciężko, to może usuń bo to już mnie ( i na pewno nie jednego ) wkurza czekanie tygodniami na nowy rozdział.To staje się irytujące!"
Więc, chciałam podziękować za ten komentarz. Biorę sobie do serca Wasze uwagi i teraz moja odpowiedź na ten komentarz:
Postaram dodawać się szybciej, jednak jest inaczej niż w ciągu roku szkolnego. Ja rozumiem ,że przyjemnie się czyta jak co tydzień jest nowy rozdział, serio rozumiem wszystko i chciałabym żebyście Wy też zaczęli rozumieć troche mnie. Po pierwsze : napisanie rozdziału nie trwa 30minut - fajnie jakby tak było, ale jest inaczej. Po drugie : kurcze, nie jestem słłłit 12 ( nie chce nikogo urazić ) i nie mam 1 na krzyż przyjaciółki, z którą spędzam pół dnia ,a kolejne pół dnia się nudzę. Mam te 15lat, wcale nie sądzę, że jestem wielce dorosła, mam dużo znajomych, którzy chcą spędzać ze mną czas ( i dziękuję Bogu za ludzi , którzy mnie otaczają),w takim wieku pojawiają się jakieś pierwsze miłości, zauroczenia, zrozumcie, ostatnio u mnie dużo się dzieje i chciałabym spędzić z kimś dla mnie wyjątkowy i ważnym więcej czasu. NIE, NIE ZANIEDBUJE WAS,chociaż to tak wygląda.Jakbyście spędzili ze mną chociaż 20 minut, przez większość czasu będę nawijać o blogu i osobach ,które go czytają, które kocham. Pamiętajcie, KOCHAM WAS i PRZEPRASZAM za to ,że rozdziały pojawiły się w takim odstępie, postaram się dodać rozdział w przyszły weekend. Nie chcę kończyć tego bloga, nie chce go usunąć, szukam pomysłów żeby ciągnąć go jak najdłużej chyba,że.. Chyba,że Was już to denerwuje wtedy usunę, bo Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze.
Z góry SORRY za wszystkie błędy i literówki. No cóż, mam nadzieję,że się podobał rozdział i do następnego napisania !
Wczoraj dodałam jednopart, zaraz coś wstawie. Przy okazji zapraszam na http://getoutofmyhead-imaginy.blogspot.com/
Subskrybuj:
Posty (Atom)